W najnowszym epizodzie mamy do czynienia z kompletną zmianą scenerii, w której toczy się akcja. Przyzwyczajenie do miejskiego klimatu Los Angeles było bardzo wyraźne przez pełne dwa sezony produkcji, dlatego też ogląda się go nieco inaczej niż dotychczasowe odcinki. Zmiana scenerii wcale nie wpływa negatywnie na odbiór epizodu, wręcz przeciwnie, wnosi dużą dozę świeżości. Malownicze krajobrazy w niektórych scenach są po prostu urzekające, a dalekie plany robią wrażenie. Zmiana miejskiej dżungli na tę prawdziwą (w zasadzie na las, ale mniejsza o nazewnictwo) wypadła zdecydowanie na plus. Punktem centralnym całego odcinka jest potwierdzenie jednej z najbardziej prawdopodobnych teorii dotyczącej całej historii, a więc fakt istnienia innej, od tej która okupuje Ziemię, rasy obcych. Może ujawnienie tego nie było nadzwyczaj zaskakujące, ale jednak to potwierdzenie pozwala na coraz lepsze składanie całej historii w spójną całość. Mamy też (nareszcie!) pierwsze spojrzenie na wygląd jakiegokolwiek przedstawiciela obcych, choć trzeba przyznać, że niewiele da się dostrzec na pokazanym ujęciu. Trochę niewiele jak na już trzeci sezon serialu, ale lepsze to niż nic. Jednak można się spodziewać, że trzecia seria da mnóstwo okazji do pokazania kosmitów w ich pełnej krasie, szczególnie biorąc pod uwagę, w jakim kierunku zmierza obecnie historia. Wygląda na to, iż motywem przewodnim tego sezonu będzie kosmiczny konflikt między różnymi rasami obcych. Nie wiadomo, jak usposobieni będą wrogowie obecnych okupantów Ziemi, ale sama koncepcja nie należy do najoryginalniejszych, gdyż została użyta stosunkowo niedawno w Falling Skies. Obie produkcje mogą mieć ze sobą wspólne jedynie starcie wrogich ras obcych, bez współpracy Ziemian z jedną ze stron, lecz podobieństwo do wymienionego serialu narzuca się samo. Colony jest jednak wyraźnie lepsze od Falling Skies, więc niezależnie od tego, jak zostanie poprowadzona fabuła, prawdopodobnie wykonanie będzie i tak stało na wyższym poziomie. Pomimo półrocznego przeskoku w historii, bohaterowie wydają się tacy sami, jak podczas wyjazdu z Los Angeles. Jedyna postać, która się zmieniła, to Bram. Najstarszy syn Willa wyraźnie dojrzał i stał się zaradniejszy, chociaż wciąż cechuje się charakterystyczną dla jego wieku gorącą głową oraz brawurą. Ogólnie od początku drugiego sezonu jego bohater jest prowadzony w sposób bardzo przemyślany, a droga, którą podąża, i przemiany, jakie się w nim dokonują, prezentują się doskonale na ekranie. Widać, że twórcy serialu mają na postać Brama odpowiedni pomysł, w przeciwieństwie do jego młodszego rodzeństwa (przynajmniej na razie). Gracie to nadal słodka, mała dziewczynka, która zachowuje się trochę tak, jakby wszystkie dziejące się wokół wydarzenia nie miały na nią wpływu, natomiast Charlie, ze względu na swoje doświadczenia, powinien być bardziej podobny do starszego brata niż do młodszej siostry, a obecnie wydaje się, że jest odwrotnie. Młodsze rodzeństwo Brama nie irytuje, ale jednak ich rozwój lekko zastanawia i ciężko nazwać ich wyrazistymi bohaterami. Dziwić może również naiwność Willa wobec Alana. Snyder już w tym odcinku powinien zostać przez niego zdemaskowany. Niemożliwe, że Will ze swoim doświadczeniem zawodowym mógłby być aż tak łatwowierny. Jest to zwyczajnie niewiarygodne. Z drugiej strony całkiem możliwe, iż przejrzał on już Alana, tylko nie chce tego jeszcze zdradzać, żeby jakoś spróbować go wykorzystać. Jednakże najprawdopodobniej Snyder faktycznie doprowadzi okupantów do ruchu oporu, co zdecydowanie potwierdziłoby nieporadność Willa, który powinien być mądrzejszy i sprytniejszy, szczególnie po doświadczeniach z własną żoną i jej tajemnicami. Po pierwszym odcinku trzeciego sezonu można się ponownie głowić, dlaczego jeszcze nie pokazano okupantów Ziemi, a jedynie ich wrogów. Po co tyle tajemnic, jeśli chodzi o ich wygląd? Czy jest jeszcze możliwa opcja, że są oni np. ludźmi z przyszłości, którzy toczą wojnę z kosmitami i przykładowo ze względu na brak zasobów cofnęli się w czasie? A może to tylko ciągłe podpuchy, żeby spowodować konsternację u widza? Tak czy inaczej, Colony udziela odpowiedzi w charakterystycznym dla siebie, enigmatycznym stylu i daje przestrzeń do ciekawego teoretyzowania na temat fabuły. Jest to wciąż bardzo mocna strona serialu, za którą trzeba nadal tę produkcję chwalić. Premiera trzeciego sezonu Colony na pewno należy do udanych. Sporo się działo, było dużo akcji, pięknych plenerów, trochę odpowiedzi i choć momentami efekty specjalne nie błyszczały, to i tak epizod wypadł bardzo solidnie. Z pewnością po pierwszym odcinku ma się ochotę na więcej i chce się poznać dalszy ciąg historii. Właśnie o to chodzi i chyba ciężko o lepsze podsumowanie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj