Sam, jak palec
Motyw przewodni Conarium nie jest nam obcy. Ileż było takich gier w przeszłości, w której bohater budzi się w miejscu, które jest mu doskonale znane, ale poza nim nie ma żywego ducha. Postać zastanawia się, co się stało z innymi osobami, które jeszcze wczoraj tutaj były. Gdzie ten Kowalski z łóżka obok, z którym jeszcze poprzedniego wieczora dobrze się bawił w barze? Gdzie jego szef, który chce mieć wszystko wykonane i najlepiej przed czasem? Wreszcie, gdzie pozostali ludzie, których wcale tak mało tutaj nie było? Tyle pytań, odpowiedzi żadnych. Zaburzenia pamięci nie pozostają bez wpływu na to, co się dzieje wokół.
Właśnie według takiego schematu zbudowana jest fabularna otoczka gry. Tyle tylko, że nasz bohater nie jest jakimś tam pierwszym lepszym jegomościem, ale naukowcem o imieniu Franklin Gilman, który wraz z innymi tęgimi umysłami udał się na mroźną Arktykę, by tam przeprowadzać eksperymenty. Jakie? Do tego trzeba dojść samemu. Zdradzę tylko, że tytuł gry odnosi się do urządzenia mającego spory udział w tychże badaniach.Odrealnienie
Samotność w tak egzotycznym zakątku świata musi mieć negatywny wpływ na nasza postać. Bohater gubi się w rzeczywistości, popada w szaleństwo, obłęd i majaki. Sam nie jest w stanie odróżnić tego, co rzeczywiście ma miejsce, a co jest wymysłem jego umysłu. Wszystko zaczyna traktować poważnie, nawet jeśli na takie nie wygląda.Point’n’click
Rozgrywka oparta jest na tradycyjnym schemacie przygodówek point’n’click. Przemierzamy lokacje i badamy otoczenie. Znajdujemy przedmioty, zbieramy je i wykorzystujemy tam, gdzie nadarzy się ku temu okazja. Zdecydowana większość gry to właśnie tego typu akcje, które z rzadka przerwane są irytującymi czasówkami. Wspomniane elementy polegają na ucieczce przed goniącymi nas potworami. I znów gracz nie wie czy to się dzieje faktycznie czy tylko w głowie bohatera, ale uciec trzeba, alby zaliczyć sekwencje. Problemem jest fatalne sterowanie, które znacznie utrudnia czerpanie przyjemności z tego elementu gry. O ile podczas rozgrywki w większości lokacje pokonujemy chodząc, z rzadka stosując bieg, to w tych czasówkach innej możliwości nie mamy. Trzeba metodą prób i błędów przebrnąć przez te przykre i irytujące momenty, ale po upływie czasu technikę opanujecie do tego stopnia, że nie będzie to dla Was stanowiło większego kłopotu.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj