Constantine sprawia wrażenie serialu opartego na schemacie sprawy tygodnia, tak naprawdę jednak mamy do czynienia z jedną wielką fabułą, której podporządkowane są mniejsze epizody. W 8. odcinku 1. sezonu widać to bardzo wyraźnie, bo to, co z pozoru wydaje się kolejną zagadką do rozwiązania, okazuje się być przełomowym momentem w zmaganiach Johna z tak zwaną przybierającą na sile ciemnością. Do tej pory nie było wiadomo, o co dokładnie chodzi, po prostu zwrot Rising Darkness powracał co jakiś czas jako wytłumaczenie nadzwyczajnej aktywności wszelkiego plugastwa i powód, dla którego Constantine ostatnimi czasy ma ręce pełne roboty. Teraz jednak, przynajmniej częściowo, poznajemy prawdę o stojących za tymi wydarzeniami siłach. I jest to prawda przerażająca, która sprawia, że główny bohater czuje się bezradny.

Całą tę rewelację klasycznie już bardzo umiejętnie wpleciono w mniejszą, zamkniętą fabułę, z porwaniami dzieci i demonami w roli głównej. I podobnie jak w poprzednim odcinku, teraz też widz otrzymuje solidną dawkę grozy oraz mnóstwo wspaniałych smaczków, jak choćby: drzewo z "ludzkimi owocami", sama natura porywacza dzieci czy wreszcie makabryczny stwór z finału odcinka. Oglądany po zmroku, Constantine może przyprawić o delikatne dreszcze.

[video-browser playlist="632678" suggest=""]

Tradycyjnie też scenarzyści zadbali o to, by i główne wątki nie stały w miejscu, więc znowu uchylony zostaje rąbek tajemnicy skrywający przeszłość Constantine’a, przede wszystkim zaś bardzo wiele miejsca i akcji poświęcono Zed, co zresztą zapowiadał finał poprzedniego epizodu i przedstawienie nowej postaci. Choć wszystkiego, rzecz jasna, od razu się nie dowiadujemy – wątki Zed i Johna kończą się ekscytującymi cliffhangerami, urywając się w przełomowych momentach (zwłaszcza na rozwiązanie tego drugiego czekać będziemy z ogromną niecierpliwością).

Czytaj również: "The Flash" - twórcy o kolejnych odcinkach 1. sezonu

Połączenie świetnie dawkowanej grozy z oryginalną fabułą odcinka, podniesieniem stawki w kwestii wątku głównego, a także aktorstwem Matta Ryana (wreszcie zobaczyliśmy Johna przerażonego i bezradnego, co jest ciekawą odmianą) czynią 8. odcinek 1. sezonu jednym z najlepszych w tej serii. Constantine nie przestaje zachwycać.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj