Jak zapewne większość miłośników gatunku wie, w komiksach superbohaterskich co jakiś czas dochodzi do dużych wydarzeń, które mają wpływ na całe uniwersa. Dzięki temu wydawnictwa mogą nieco "oczyścić" wykreowane przez siebie światy i zmienić częściowo (lub też całkowicie) ich status quo. Aktualnie mamy kolejny taki gorący okres. Marvel w maju startuje z „Secret Wars”, które wprowadzi wiele zmian w dotychczasowych uniwersach, więc DC Comics nie mogło pozostać w tyle i prezentuje nam event nazwany "Convergence". Jak przedstawia się numer zerowy tej serii i czy warto zwrócić na niego uwagę? Przekonajmy się!
© DC Comics
Wypadałoby zacząć od wyjaśnienia, na czym polega ten cały event. Otóż ma dojść do spotkania postaci z niefunkcjonujących już uniwersów (sprzed "Flashpoint Paradox" czy nawet sprzed "Crisis on Infinite Earths"), a także elseworldów. Całość ma potrwać 2 miesiące, podczas których pojawi się 40 zeszytów (cykl cotygodniowy). Wraz z zakończeniem "Convergence" przestanie być używana nazwa New 52, aczkolwiek nadal będzie obowiązywać ciągłość z tego uniwersum. Na razie trudno dokładnie stwierdzić, jakie rozwiązanie przyniesie całość, ale z pewnością będziemy mieli szansę zobaczyć dawno niewidziane wersje znanych bohaterów, a także, znając DC, dostarczy on dużo emocji i wydarzeń, które zaważą na losach całego świata. Jeśli chodzi o numer zerowy, to już na samym początku poczułem się mocno rozczarowany, gdy okazało się, że skupia się on na chyba najmniej lubianym przeze mnie bohaterze DC, czyli Supermanie. Fabuła wprowadza nas w zasady, które panować będą w "Convergence". Gdzieś w kosmosie zebrane zostają miasta - przynależne poszczególnym bohaterom - z różnych wersji uniwersum DC, jest zatem kilka wersji Metropolis (gdzie znane wydarzenia nieco odbiegają od schematu, widzimy kilku Supermanów, dla każdego z nich walka z Doomsdayem skończyła się inaczej), a gdzieś pod koniec miga nam także Gotham. Wszystkie miasta są skryte pod kopułami, stanowiąc formę więzień, co oczywiście nie podoba się prawemu i dobremu Supermanowi z New 52,  głównemu bohaterowi tej opowieści. Historia jest naprawdę nieźle poprowadzona, choć skupia się bardziej na dialogach niż wartkiej akcji. Tak więc jak najbardziej plus dla scenarzystów, czyli Dana Jurgensa i Jeffa Kinga (ten pierwszy znany jest chociażby z głośnego arcu opowiadającego o śmierci Supermana, zresztą pisał tę postać od 1991 do 1999 roku, więc czuje ją bardzo dobrze). Jeśli chodzi o warstwę graficzną (autorstwa Ethana van Scivera), to rysunki trzymają dość wysoki poziom. Jest kilka całostronicowych lub wręcz zajmujących dwie strony plansz, które robią naprawdę bardzo dobre wrażenie. Tutaj zatem również plus. Czytaj także: Wonder Woman powróci w komiksie „Trzewia” A jak wypada całość? W sumie, jako że to numer zerowy, właściwie ciągle jeszcze niewiele można powiedzieć. Historia zapowiada się interesująco, ale czy faktycznie taka się okaże, przekonamy się wraz z końcem eventu. Moim zdaniem zabrakło nieco większej dramaturgii i napięcia, ale mimo tych mankamentów numer zerowy wzbudził moje zainteresowanie na tyle, że chętnie zobaczę, co dalej będzie się działo w "Convergence". Jeśli lubicie duże wydarzenia, które skupiają się na całym uniwersum, a nie tylko na pojedynczym bohaterze, to z pewnością warto sprawdzić tę pozycję. Według zapowiedzi z końcówki zeszytu będzie nam dane ujrzeć nawet Gaslight Gotham z wydanego też w Polsce komiksu Mike'a Mignoli, więc może być bardzo interesująco!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj