Główną rolę w serialu Counterpart gra J.K. Simmons, którego obecność jest z pewnością świetną wiadomością dla fanów jego aktorskiego talentu. Wciela się w postać Howawrda Silka, podrzędnego pracownika ONZ, który po 30 latach pracy nie ma większych perspektyw na awans. Odkrywa jednak, że agencja, dla której pracuje, strzeże pewnego sekretu - przejścia do równoległego wymiaru. To właśnie ta wiadomość zmienia dotychczasowe, monotonne życie głównego bohatera. Okazuje się, że każdy ma swojego odpowiednika w drugiej rzeczywistości, który wygląda identycznie i dzieli tę samą przeszłość. Howard dostąpił zaszczytu spotkania się ze swoim sobowtórem i szybko przekonuje się, że choć wyglądają tak samo, to ich charaktery zupełnie się różnią. Drugi Howard jest dominujący, nieustępliwy, a do tego szczery i potrafiący sprawnie posługiwać się bronią palną. Howard, którego poznajemy od początku jest raczej ułożonym mężczyzną, który nie skrzywdziłby muchy. Tutaj zaczynają się schody nie tylko dla głównego bohatera, ale także dla widzów, którzy wspólnie z nim(i) będą musieli odkrywać kolejne tajemnice. Obecność J.K. Simmonsa w serialu telewizyjnym jest pewnego rodzaju gratką dla widzów, ale kiedy na jednym ekranie widzimy aż dwóch Simmonsów, to jest to prawdziwa rewelacja. Zwłaszcza że z jednej strony widzimy nauczyciela muzyki z filmu Whiplash, a z drugiej skromniejszego i bardziej łagodnego Simmonsa, który daje sobą pomiatać o wiele młodszym pracownikom agencji. Rozmowy i interakcje pomiędzy Howardami przynajmniej na razie, powodują deszcz iskier z ekranu i wypada tylko mieć nadzieję, że twórcy dalej będą potrafili wykorzystywać to w tak udany sposób. Dwa pierwsze odcinki zadają zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi. Nie wiemy do końca, kim są poszczególni bohaterowie i antagoniści, czy pierwszy przedstawiony nam świat, to ten właściwy. A może równoległy? I wreszcie, dlaczego ten biedny Howard Silk, którego jedynym zajęciem jest odwiedzanie chorej żony w szpitalu, jest tak kluczową postacią w całej intrydze? Na odpowiedzi przyjdzie nam jeszcze poczekać, ale już teraz można śmiało powiedzieć, że mamy do czynienia ze świetnie zrealizowanym serialem, który nie odbiega pod względem jakościowym od większych produkcji. Świetnie wypada także aktorstwo, co niewątpliwie jest zasługą fenomenalnego Simmonsa, ale reszta obsady również się do tego poziomu dostosowuje. Counterpart z pewnością spodoba się widzom, którzy lubią spekulować i odkrywać kolejne elementy układanki. Tempo serialu jest bardzo wyrównane, nie ma zbędnych dłużyzn, choć nie uniknięto wpadek. W pierwszym odcinku w jednej z ostatnich scen widzimy niedbalstwo scenarzystów, a w drugim epizodzie, całość może przytłoczyć nagromadzeniem wątków i nowych postaci. Jak na razie są to tylko "kwiatki", które nie wpływają specjalnie na ocenę i wrażenia podczas seansu. Serial porusza też wątki ludzkiej psychiki, socjologi i tożsamości. Pokazuje jak niewiele trzeba, by osoba, która jest taka sama jak my, pod wpływem innych czynników, obrała zupełnie inną ścieżkę. Jeżeli twórcy utrzymają poziom i powoli będą odkrywać kolejne sekrety, to niewątpliwie będzie na co czekać w kolejnych tygodniach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj