Remaster z duszą
Moje wspomnienia z oryginałem sięgają 20 lat wstecz. Wtedy, jako młokos kończący podstawówkę zagrywałem się sporo w tytuły na PlayStation. Zresztą z tą marką związany jestem po dziś dzień. Zatem doskonale pamiętam te czasy, kiedy kanciaste ludziki w kanciastych gokartach ścigały się po równie kanciastych trasach pełnych kolorów i niebezpieczeństw czyhających na uczestników szalonych wyścigów. To było coś wyjątkowego i popularnego, bo sama marka z jamrajem znana i spopularyzowana została kilka lat wcześniej. Nic więc dziwnego, że po ówczesne wyścigi znane jako Crash Team Racing sięgnęły miliony graczy z całego świata. Właśnie te miliony są potencjalnymi odbiorcami dla Crash Team Racing Nitro-Fueled. Te miliony i nowy narybek, potomkowie tamtej młodzieży i zupełnie nowi gracze, którzy nakręcili się na tytuł po fenomenalnym Crash Bandicoot N-samowita Trylogia. Hype train robi swoje, tylko finalnie trzeba sprostać oczekiwaniom graczy. Crash Team Racing Nitro-Fueled te oczekiwania spełnia. Ekipa Beenox odwaliła kawał doskonałej roboty, oddając w nasze ręce grę. Trzon rozgrywki pozostał niezmieniony względem oryginału. Dodano tylko kilka usprawnień, zapewne pod kątem młodych graczy, którzy wychowali się na grach wyścigowych, gdzie przycisk odpowiedzialny za gaz znajduje się pod spustem, a nie na froncie pada. Ale dla starych wyg jak ja jest rozwiązanie domyślne, czyli przycisk X (w wydaniu na PS4) odpowiada za przyspieszenie naszego karta.Trzy tryby i masa zabawy
Zasadniczo gra podzielona jest na trzy segmenty: multiplayer, lokalny tryb rozgrywki oraz kampania. Ten ostatni jest zdecydowanie najlepszy. To czar dawnych lat, ale w uwspółcześnionym wydaniu. Stare-nowe trasy prezentują się znakomicie, a możliwość uruchomienia oryginalnej wersji, jest tylko miłym dodatkiem do całości. Szkoda, że nie jest to oryginał pod względem i grafiki, mogłoby to pozwolić na pokazanie najmłodszym, jaki dawniej wyglądały gry, które z dzisiejszej perspektywy spoglądając, chyba dostarczały więcej frajdy jak teraz. Wybierając kampanię, decymujemy o poziomie trudności, a także stylizacji i wyglądzie samego bohatera. Taka kustomizacja, której nie było w oryginale – to też w sumie wyznacznik dzisiejszych czasów. Wybieramy bohatera, wybieram gokarta, jakieś naklejki, kolorki i opony i już możemy ruszać na bajeczne, kolorowe i niebezpieczne trasy gry. Kwestia kustomizacji ma jedynie umowny charakter, bo zmiany dotyczą wyłącznie kosmetyki i nie wpływają na osiągane przez naszego bohatera wyniki. Te już zależą tylko i wyłącznie od umiejętności gracza i poziomu zaznajomienia z trasami, po których jeździmy. Kto w tych warunkach sprawuje się lepiej, ten ma większą szansę na odniesienie sukcesu, a ten – aby popchnąć fabułę do przodu – sprowadza się do jednego. Trzeba wiecznie wygrywać. Drugie miejsce to porażka, a im dalej, tym tylko gorzej. Zatem uczenie się tras, zapamiętywanie skrótów i kombinowanie z powerslide’ami, które dają nam krótkiego boosta, to podstawa, aby odnosić sukcesy. Nie tylko tu, w solowej rozgrywce, ale również w zabawie z innymi graczami. Spora liczba tras oddanych do naszej dyspozycji to prawdziwy rarytas.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj