Criminal: Francja to jedna z czterech wersji produkcji Netfliksa, obok Criminal: Wielka Brytania, Criminal: Niemcy oraz Criminal: Hiszpania. Akcja serialu dzieje się podczas przesłuchań w sprawach rożnych zbrodni.
Criminal: Wielka Brytania: Francja w trzech odcinkach opowiada o przypadku oskarżenia o wyłudzenie odszkodowania, próbie morderstwa na budowie oraz próbie zabójstwa na tle homofobicznym. Wydawać by się mogło, że takie pomysły na satysfakcjonujące historie wystarczą, aby serial się udał, a jednak zabrakło w nim duszy.
Przesłuchiwane postaci są zbyt bezbarwne i irytujące, aby zaangażować się w ich opowieści lub im współczuć. Załoga przesłuchujących komisarzy także nie należy do zachęcających. Mamy tam między innymi zazdrosnego, łasego na stołek szefa, gbura; sztywną i asekuracyjną szefową oraz niezrównoważoną buntowniczkę, która cały czas utrudnia kolegom i koleżankom działanie, a mimo to nie zostaje wylana z pracy. I tu, myślę, stoi sęk problemu z produkcją francuską: jest niekonsekwentna.
Z jednej strony przedstawia zbrodnie w ciekawych kontekstach, ale na przesłuchaniu otrzymujemy nudne, niemalże martwe postaci. Dialogi nie powalają, barwnych osobistości nie ma, więc tak naprawdę trudno utrzymać zainteresowanie. Oczywiście, charakter postaci jest spójny, aktorzy robią, co mogą, z materiałem, jaki mają, ale niestety to wszystko nie idzie w parze z mającą intrygować historią. Momentami aż chce się przewinąć odcinek, aby jedynie poznać odpowiedź na pytanie, kto jest winny, i nie musieć się dłużej męczyć.
Dodatkowo, odbiera się wrażenie, że Francuzi próbują nas indoktrynować, poruszając niektóre problemy społeczne. Na pierwszy rzut oka można nawet uznać, że odcinek z homoseksualizmem w tle jest zrobiony jedynie po to, aby móc powiedzieć „homofobia jest zła”. Z tym, że dopiero jak asekuracyjnie ktoś rzuci, że też nie lubi tej poprawności politycznej, ale no bez przesady. Wtedy zapala się czerwona lampka, a przy dokładniejszym przyjrzeniu się produkcji zauważamy, że w rzeczywistości wyciągała działa na francuską politykę.
W
Criminal: Francja można dopatrzyć się kpienia z młodych, zaczepiania prezydenta Macrona czy przyrównywanie orientacji seksualnej do fetyszu czy też dewiacji lub zaburzenia tożsamości płciowej (chyba że scenarzyści po prostu nie znają pojęć tematu, o którym piszą). I oczywiście, serial podaje przykład skorumpowania: to ktoś nagina przepisy, to dochodzi do układów, zatajeń lub kłamstw. Wydawałoby się, że wyśmiewanie obecnej Francji pasuje do tego jak ulał, zwłaszcza że aspekt niepoprawnych metod przesłuchiwania występuje w pozostałych trzech częściach serialu. Tam jednak pełni funkcję krytykowania systemu, a nie ludzi, ich poglądów czy sposoby bycia. Już prędzej niż czterdziestosiedmiominutowe gadanie o tym, że starsza kobieta nie mogłaby być z młodym, przystojnym mężczyzną, wolałbym, aby Francuzi wzięli przykład z Niemiec poruszających kwestię różnic miedzy Zachodem a Wschodem, czy Hiszpanii wspominającej o konflikcie z Katalonią.
Criminal: Francja to najsłabsza z czterech wersji tej międzynarodowej koprodukcji. Nie znajdziemy tam krzty humoru, błyskotliwości czy sympatycznych lub intrygujących postaci. Jedyne co te trzy odcinki mają do zaoferowania, to usypiacz i światopoglądowe przepychanki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h