Laurent Binet w powieści Cywilizacje gra z historią. Wprowadza kilka niewielkich zmian w historii Ameryki, co w rezultacie odwraca bieg historii. W jego wizji wystarczy niewiele: wikingowie nie zatrzymują się na Grenlandii, ale wyruszają wzdłuż wybrzeża Amferyki Północnej, przynosząc nieznane tam technologie, ale i choroby, na które przez następne setki lat miejscowa ludność się uodporni. Kolumb nie powraca z pierwszej swojej wyprawy, pozostawiając w Nowym Świecie statki oceaniczne. Gdy więc na skutek konfliktu inkaski władca musi uciekać, wyrusza na jednym z nich na wschód w nieznane. W tym miejscu zaczyna się główna część Cywilizacji. Binet koncentruje się na inkaskich uchodźcach w Europie dowodzonych przez Atahualpę. Ten dzięki szczęściu, rozgrywaniu europejskich władców i wykorzystywaniu okoliczności w targanej wojnami i konfliktami religijnymi Europie pnie się stopień po stopniu, aż na sam szczyt władzy. Czyta się to z połączeniem fascynacji i niewiary, ale nie można odmówić autorowi konsekwencji.
Źródło: Wyd. Literackie
W odbiorze Cywilizacji początkowo najbardziej przeszkadza nasze europocentryczne spojrzenie na historię. Gdy jednak zaakceptujemy odmienne warunki początkowe, odkryjemy, że Binet prezentuje nam niemal lustrzane odbicie prawdziwej historii. Gdy głębiej zastanowić się, dużą rolę w wydarzeniach odgrywa przypadek, a także umiejętność wykorzystywania okazji. Zresztą powiedzmy sobie szczerze, francuski pisarz nie próbuje za wszelką cenę być w stu procentach wiarygodny. Chętnie wykorzystuje postacie historyczne w mniej lub bardziej nietypowych dla nich rolach (np. jeden z Pizzarrów pomaga Inkom w podboju Europy), nawiązuje też do prawdziwych wydarzeń, ale traktuje je dość dowolnie, chociażby zmieniając daty czy strony konfliktu. Binet zdaje się co chwila mrugać okiem do czytelnika i mówić: to tylko gra, ale czy grą nie jest samo życie? Momentami bardziej niż sama historia, interesujące się wyłapywanie kolejnych smaczków.
Cywilizacje to jednocześnie historia alternatywna wywracająca znane nam dzieje do góry nogami, jak i specyficzny eksperyment myślowy pokazujący, że efekt motyla wcale nie jest tak abstrakcyjny, jakby się wydawało: wystarczy mała zmiana w przeszłości, by teraźniejszość mogła wyglądać zupełnie inaczej. Podsumowując: mimo iż nie zawsze można uwierzyć w przedstawiony bieg wydarzeń, to co chwilę natrafia się w Cywilizacjach na pomysł na wykorzystanie postaci lub wydarzeń w sposób, który potrafi rozbawić lub zafascynować. Pomysłowa, warta przeczytania książka.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj