Uwaga! Recenzja zawiera spoilery!
„Dwa dni do wolności” skupiają się przede wszystkim wokół trzech wątków. Dwa z nich są ze sobą ściśle powiązane. Mowa tu o odbiciu Rudej i uprowadzeniu majora Zwonariewa. Trzeci wątek, który koncentruje się na odzyskaniu Jasia, przynosi nam z kolei duże zaskoczenie i niemałe zmiany w życiu bohaterów.
Oglądając trzynasty odcinek można odnieść wrażenie, że akcja w teatrze czy odbicie Rudej poszły zbyt łatwo i szybko. No ale przecież coś musiało pójść dobrze, po ewidentnie żenującej scenie, w której ginie jeden z głównych bohaterów – Janek. I nie chodzi tu bynajmniej o sam fakt uśmiercenia głównej postaci. Szczerze, to może nawet dobrze się stało, że twórcy nie zaserwowali nam typowego happy endu i zdecydowali się na taki ruch. Powracając jednak do powyższego stwierdzenia, osobiście uważam, iż piętnasty odcinek może poszczycić się prawie trzema, najgłupszymi minutami w całej swojej historii. Mowa tu oczywiście o śmierci Janka i tym, co wydarzyło się na chwilę przed tym wydarzeniem.
[image-browser playlist="597427" suggest=""]
©2012 TVP2 / fot. Monika Zielska
Lena, która zamiast jak na skrzydłach biec do swojego odzyskanego synka, wraca się po lusterko (sic!) i jeszcze, jakby tego było mało, w międzyczasie kilkakrotnie rzuca się na męża, by dać upust swoim emocjom. Wchodzenie Leny i Janka do samochodu, po postrzeleniu Wasilewskiego, (tutaj pocałunek przecież też był konieczny) trwające całą wieczność, było tak irytujące, jak mało która scena Czasu honoru. A o co chodziło Jankowi, który zamiast strzelić do Wasilewskiego kroczył spokojnie, niczym baranek na rzeź, pozwalając władować w siebie cały magazynek? Nie wiem… Podobnie jak Bronkowi, który bohatersko wyłonił się z samochodu, by wspomóc swojego przyjaciela, gdy było już na to stanowczo za późno. Być może po prostu się czepiam, jednak śmierć Janka była wybitnie głupia, biorąc pod uwagę fakt, ile niebezpiecznych akcji i misji udało przeżyć się naszym bohaterom. Dużo lepiej wyglądałoby to wszystko, gdyby Janek zginął w teatrze czy podczas odbicia Rudej. Dla przykładu, o wiele bardziej podobało mi się chociażby zakończenie losów Karola Ryszkowskiego w poprzednim odcinku.
Oglądając ostatnie sceny piątej serii można odnieść wrażenie, że to już definitywny koniec serialu. Widzimy szczęśliwe pary (Bronka i Wandę oraz Michała i Celinę), które w końcu mogą cieszyć się sobą i wolnością, Władka, który decyduje się wrócić po ukochaną i Lenę nad grobem swojego męża, która dla niego właśnie zdecydowała się zostać w kraju. Wygląda więc na to, że każdy z czterech głównych bohaterów dostał swoje własne zakończenie, a ich historia została zamknięta. W finale raził mnie trochę pośpiech - tak, jakby na siłę chciano zamknąć większość wątków. Szkoda tylko, że nie wiemy, co stało się z Rainerem, zresztą chyba jedną z najciekawszych postaci w tym serialu. To zdecydowany minus tego finału. Jednak, być może, dane nam jeszcze będzie poznać dalsze losy tej postaci.
Otóż już od jakiegoś czasu spekulowano nad kolejną serią Czasu honoru. Jeszcze do niedawna utrzymywano, że piąta transza będzie ostatnią. Jednak niedawno pojawiły się głosy o stworzeniu jeszcze jednej serii. Informacje te co prawda nie są potwierdzone na sto procent, ale śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że poznamy dalsze losy Władka, Michała i Bronka. Scenarzystka (Ewa Wencel) poinformowała, iż pracuje już, wraz z Jarosławem Sokołem, nad kolejną serią. Według Wencel akcja serialu toczyć się będzie do roku 1947.
[image-browser playlist="597428" suggest=""]
©2012 TVP2 / fot. Monika Zielska
Piątą serię Czasu honoru ogólnie można zaliczyć do udanych. Były odcinki lepsze i gorsze, ale tak naprawdę wszystkie 13 epizodów oglądało się z przyjemnością. Szczególną uwagę w tej serii zwracał major Zwonariew (Grzegorz Damięcki), który wniósł do serialu spory powiew świeżości. Podobnie zresztą jak Ada Lewińska (Magdalena Cielecka).
Czy powstanie kolejnej serii ma jakiś sens? Trudno powiedzieć. Istnieje spora szansa na to, że kolejna transza będzie gorsza od poprzednich, bo ile w końcu można ciągnąć tę historię? Ale z drugiej strony wszystko się może zdarzyć. Kto wie, może szósta seria zaskoczy nas pozytywnie?
Ocena: 7/10