Zbiory opowiadań polskich twórców fantasy zazwyczaj czyta się dobrze, i autor Pułapki Tesli również stanął na wysokości zadania; bałem się nieco, że przez klimat opowieści będzie przebijała się Achaja. Strach był jednak bezpodstawny, bo Ziemiański okazał się być nie tylko twórcą jednego cyklu. Udowodnił to mnie niewiernemu (takie same obawy miałem przed przeczytaniem "Toy Wars" tego samego autora), kreując plastyczny w opisach świat i bohaterów. W tytułowej pułapce możemy obejrzeć zarówno starsze, jak i bardziej futurystyczne obrazy Wrocławia oraz jego okolic. Zwiedzimy bogate prywatne kliniki oraz slumsy, gdzie na widok obcego człowieka płonące w mroku oczy już obliczają, ile kosztować będzie jego kurtka i jak długo da się za nią przeżyć.
Odwiedzimy prawdziwy polski dom, jakby uchowany z dawniejszej epoki, gdzie hrabia i ksiądz proboszcz nadal grają w preferansa na zapałki, oraz dziwaczny, ale funkcjonujący ośrodek dla małżeństw z nietypowymi problemami. We Wrocławiu śledzić będzie można również historię ponadczasowego konfliktu Nikolaia Tesli z Aleksandrem Bellem i Thomasem Edisonem o tajemniczy eksperyment, i zobaczyć, jak spełnia się (przy pomocy dawno już nieżyjącej babki-wróżbitki oraz obalonego czerwonego imperium) przeznaczenie. Wejdziemy również do cudzych snów, gdzie można odkryć zarówno raj, jak i koszmar (choć przyznać trzeba, że to pojęcia względne, bo w jednym z rajów whisky jest zamknięta na klucz, a gadający osioł nie ma do niej dostępu). No a przede wszystkim dowiemy się, kto jest najlepszym backmanem dla super bohatera: Św. Piotr, Che Guevara czy może sam Szatan.
Przyznać trzeba autorowi, że potrafi utrzymać napięcie niemal do samego końca, a końcówki te często bywają zaskakujące. W kilku miejscach książki historia nieco spowalnia, zdaje się być odrobinę nudna; zaraz jednak akcja poczyna dosłownie galopować, a czytelnik zapomina już o wcześniejszych kilku chwilach. Pojawia się jedynie lekki niedosyt postaci, z którymi chciałoby się spędzić więcej czasu – ale w końcu wszystkiego nie można mieć, a i tak dostajemy kawał dobrej literatury fantasy. Ziemiański szokuje i bawi, sprawiając, że Pułapka Tesli to idealne dzieło na odprężający wieczór; krótkie opowiadania zawarte w książce nie mają formy ciężkiego kryminału czy krwawej fantastyki, od której nie można się oderwać, ale którą czyta się z ciężkim sercem. Nie, te nowele mają bawić, a choć pojawia się w nich krew i sporo śmierci, nie traktujemy ich tak na poważnie. To tylko bajki. Bajki z Wrocławia.