Trzeci sezon trzymał wysoki i wyrównany poziom. Co prawda po przerwie było nieco słabiej niż w pierwszej połowie, ale za to historia prowadziła wprost do wielkiego finału. Jakie będą skutki końcówki? Nie wiadomo - w kolejnym sezonie wszystko może powrócić do normy albo całkowicie się zmienić. Twórcy na szczęście nie bali się odważnych decyzji i zostawili widzów z mocnym cliffhangerem. Czyżby świetny duet Specter-Ross miał już więcej nie pracować?
Od kilku odcinków wszystko prowadziło do konfrontacji Mike'a z prokuraturą. Wiadomo było, że pod lupę wzięta zostanie jego działalność, co zresztą sugerowały wszystkie poprzednie wydarzenia. Sprawa fałszywego dyplomu z Harvardu i kwestii uprawnień do wykonywania zawodu była najważniejsza. Sam Ross mocno się zabezpieczył, prosząc o wpisanie go do palestry. Kiedy wydaje się, że wszystkie problemy zniknęły, pojawia się Eric Woodall z gotowym planem, nawet jeśli spisanym tylko na kolanie i opartym na blefie.
Cała fabuła skupia się właściwie na kwestii Mike'a. Zdziwienie następuje jednak po rozmowie Rossa z prokuraturą. Wcale nie chodzi o jego fałszywe świadectwo i wykonywanie zawodu bez uprawnień, tylko o sprawę Avy i Hessington Oil. Takie rozwiązanie jest z jednej strony sensowne, z drugiej zaś ciekawiej by jednak było, gdyby ktoś wpadł na trop Mike'a.
Niewątpliwie rolę życia odgrywa tutaj Gabriel Macht, wcielający się w Harveya. Jego mina, gestykulacja, głos i fakt, jak załatwia rozmowę z Woodallem, zasługują na uznanie. Macht jest wręcz stworzony do roli Spectera. Widać także jego mocne zaangażowanie w sprawę Mike'a. Ross odwdzięcza się tym samym, zostając w Pearson/Specter. Potem trafia jednak do aresztu ze względu na przeszłość i wspomnianą już sprawę Hessington Oil. Harvey zaczyna walczyć o niego jak lew. Na uwagę w szczególności zasługuje scena, gdy Specter daje swojemu podopiecznemu zgodę na składanie zeznań, które mogłyby zaszkodzić nie tylko kancelarii, ale przede wszystkim Harveyowi. Emocje widoczne na twarzy, rozwalenie kamery i kłótnia, która się wywiązuje, pokazują, jak bardzo tym dwóm na sobie zależy. Jeżeli Specter ma jakichkolwiek przyjaciół, to jest nim na pewno Mike.
[video-browser playlist="635310" suggest=""]
Zresztą, co Eric podkreśla, Ross jest tylko płotką, drogą do celu, przystankiem na drodze. Główną zdobyczą ma być Harvey. Zastraszanie świadka, łapówkarstwo - sporo się na niego znajdzie. A kluczem jest Harold Gunderson. Były pracownik Pearson/Specter po raz kolejny sam się wkopuje, rozmawiając z Mikiem.
Na pewno ważne są także inne relacje, jak chociażby te łączące Rossa z Rachel. Ich związek rozkwita, choć pojawiają się na nim rysy. Przyszła studentka prawa martwi się o swojego chłopaka; nie chce, by poszedł do więzienia. Harvey próbuje też ratować związek ze Scottie. Wyjawia jej całą prawdę o Mike'u, co jest dowodem na ogromne zaufanie, jakim obdarzył Danę.
Jeżeli scena odcinka należy do rozmowy Mike'a i Harveya, te kolejną kradnie Louis. Jego podejście do Harolda, obmyślanie taktyki z Harveyem i poświęcenie, którym się wykazuje, także zasługują na uznanie. Litt od dawna jest jednym z najjaśniejszych punktów produkcji - i tak pozostaje w finale. A ten dąży do jednego: wspomnianych już sporych zmian.
Eric Woodall w ostateczności nie ma za mocnych kart przetargowych, a jego plan, który opierał się na kłamstwie i próbie zastraszenia dwóch mniej doświadczonych prawników, spalił na panewce. Wielka w tym zasługa starych wyjadaczy, jakimi są Harvey oraz Louis. To ich połączone siły dały możliwość wyjścia z tarapatów Mike'a i Harolda. W finałowych scenach mamy zaś świetne wyjście z samochodu Spectera i Rossa, które zwiastuje nam to, co nieuniknione. Podopieczny Harveya postanawia porzucić pracę prawnika i przystać na propozycję Sidwella. Jak to zmieni serial? Nie wiadomo. Raczej nie przywiązywałbym się specjalnie do tej decyzji, bo przecież Suits bez współpracującego duetu Specter-Ross to już nie to. Ale życie lubi płatać figle. Jedno jest pewne: nic już nie będzie takie samo.