Pięciu ludzi połączonych groźną tajemnicą, która na zawsze odmieni ich świat, musi stawić czoła niewiadomemu zagrożeniu. A stawka w tej walce jest wysoka – liczy się nie tylko życie bohaterów, ale także stabilność i istnienie całego wszechświata. Czas się kończy. Zagadka, którą trzeba rozwiązać, zagadka wspólnego snu, w którym wszyscy się znaleźli, nie jest łatwa. A znalazły się tam przypadkowe osoby: Dean i Vanessa, rozpadające się małżeństwo, w którym żona romansuje z przyjacielem i kontrahentem Deana; właścicielka klubu, w którym owa żona pracuje; a także starszy człowiek, którego świat runął wraz ze śmiercią ukochanej żony. Tymczasem zaś sen jest dopiero początkiem – jego fragmenty pojawiają się w rzeczywistości, dwa światy zaczynają przenikać się i łączyć, wprowadzając kolejne pionki do tej zagmatwanej gry.
Pojawia się czerwona słonica Muba, która pomogła Deanowi w walce z chorobą; pojawia się również gadające czarne krzesło z ulubionej bajki właścicielki klubu. Wśród bohaterów nierealistycznych znajdują się też: spacerująca po dachach dziewczynka, będąca czyjąś nienarodzoną córką, oraz stary wróg i zarazem towarzysz jednego ze śniących (a przynajmniej był nim w czasach, zanim ów bohater stał się człowiekiem). Zagadka, którą niemal już rozwiązano, zaczyna się okazywać jeszcze dziwniejsza - pod pierwszą odpowiedzią leżą tylko następne pytania, coraz trudniejsze i coraz bardziej zagmatwane.
Pojawiają się problemy dotyczące samych bohaterów, ich świadomości oraz tożsamości. Trudno jest już rozdzielić sen od jawy, a w pewnym momencie nachodzi nas nieprzyjemna myśl, że nie ma żadnej jawy, że utknęliśmy w książkowej wersji "Incepcji", gdzie pojawiają się jedynie kolejne poziomy snu. Trochę żal, że ów labirynt, przez który staramy się przebrnąć, jest napisany, jakby gdzieś pod koniec autorowi zaczynały kończyć się pomysły. Również postacie, choć opisane dokładnie, nie budzą większych emocji - trudno w nich o iskrę własnego życia, którą posiadali bohaterowie innych książek Carrolla. W tym aspekcie Kąpiąc Lwa wypada nieco blado.
Ponad główną fabułą, oscylującą wokół piątki przyjaciół, rozgrywa się najważniejszy z wątków – odwieczna wojna Ładu, jego twórców i strażników z wszechobecnym Chaosem. Autor stawia pytania dotyczące funkcjonowania światów oraz tego, co dzieje się po śmierci i przed nią. Oczywiście swoim zwyczajem Carroll nie odpowiada na nie, a pozostawia to czytelnikom.
Fani rozpoznają w książce styl Carrolla, jednak nowi czytelnicy mogą nie być tak zachwyceni – i lepiej, by sięgnęli po wcześniejsze prace tego autora. Książka jest dobra, ale nie ukrywam, że oczekiwałem czegoś lepszego od uznanego twórcy.