Śledzenie historii rozpoczynamy od momentu wyjazdu harcerzy na obóz. I choć w tej chwili są oni dla nas anonimowi, już za chwilę zaczną definiować się za sprawą swoich czynów. Poznajemy gnębionego przez rówieśników Norberta (Jakub Zając) oraz Jacka (Mateusz Więcławek), urodzonego lidera, który czuwa nad swoimi kolegami. Poznajemy Ewę, młodą higienistkę, do której wzdychają wszyscy chłopcy i wreszcie – poznajemy grupę antybohaterów, na którą składa się wulgarna osierocona młodzież. Do obozu nieco na siłę dokooptował ich komendant (Leszek Lichota), który wierzy, że dzięki temu trudni nastolatkowie zyskają nowe spojrzenie na świat. Zestawienie ze sobą tych dwóch światów wywołuje zgrzyt już na samym początku, a kolejne wydarzenia tylko zaognią konflikt, nawet mimo usilnych prób opanowania sytuacji przez zorganizowanego Jacka. Tak rysuje się główny zarys fabuły filmu Czuwaj. Reżyser, Robert Gliński, uczynił pozytywnymi bohaterami grupę harcerzy, by jeszcze bardziej uwypuklić te najchlubniejsze cechy młodego człowieka. Chłopcy są honorowi, wierzący, przywiązani do tradycji... Pielęgnują w sobie pamięć o powstańcach warszawskich, pod patronatem których upływa im cały obóz. Choć tak naprawdę przybliżeni zostają nam jedynie Norbert i Jacek, ich anonimowych kolegów również automatycznie klasyfikujemy do tego samego worka szlachetnych figur. Im jednak dłużej film trwa, tym częściej do głosu zaczynają dochodzić chuligani i tym więcej wątpliwości nęka młodych ludzi. Grupa zwana dresami nie ma nic wspólnego z harcerstwem, a każdy ich czyn stanowi zupełne przeciwieństwo działań umundurowanych chłopców. To właśnie na tych kontrastach spoczywa cały ciężar akcji. Harcerstwo i sam obóz jest tak naprawdę tylko pretekstem do objęcia nieco szerszego tematu, jakim jest wizerunek współczesnych młodych ludzi. Z biegiem czasu przekonujemy się, że w wolnym czasie wszyscy są zdolni do picia, palenia, bójek, czy uprawiania seksu. Początkowo stworzony pozór szlachetności powolutku ustępuje miejsca nieco innym twarzom harcerzy, a cała atmosfera zaczyna robić się coraz bardziej tajemnicza. Kulminacją jest moment, w którym jeden z druhów ginie tajemniczą śmiercią. Pozbawieni autorytetu chłopcy, zaczynają na własną rękę poszukiwać winnego, a za sprawą tego, że historię obserwujemy głównie z perspektywy Jacka, nasze oczy automatycznie kierują się w stronę dresów. W ten sposób rozpoczyna się walka o prawdę i tym samym wzajemne przerzucanie się oskarżeniami. Historia wydaje się dość pomysłowa i łatwo przyswajalna, a cała produkcja momentami rzeczywiście przypomina thriller. Istnieje jednak kilka minusów, które sprawiają, że film jako całość tak naprawdę nie wychodzi poza granicę zwyczajności. Choć tematyka jest odrobinę kontrowersyjna, Czuwaj nie prowokuje do dyskusji i przemyśleń – to jeden z tych filmów, po seansie których nie ma się większej potrzeby by o nich dywagować. Przyjmujemy wizję reżysera oraz to, że miał pomysł na przedstawienie młodzieży za pomocą reprezentacji zgoła odmiennych środowisk. Kiwamy głową, gdy okazuje się, że nie wszystko jest czarno-białe, a pozornie szlachetni ludzie także mają swoje za kołnierzem. I to tyle. Film nie oddziałuje na tyle, by z zainteresowaniem doszukiwać się w nim czegoś więcej. Tym, co odrobinę razi, są między innymi dialogi, które momentami przybierają wyjątkowo drętwą formę. Dalej: sam fakt, iż grupa dresów nie ma żadnych możliwości na rehabilitację w oczach widza, na dobre pozostając zestawieniem tępych osiłków, uniemożliwia doszukiwania się w ich czynach jakiejkolwiek motywacji. Przedstawiono ich jako z gruntu złych, takich, od których wszystko odbija się jak groch od ściany. Nie jest to do końca przekonujące, zwłaszcza, gdy mowa o ludziach młodych, podatnych na wpływ środowiska. Więcej dzieje się po przeciwnej stronie ringu – wśród harcerzy, których reprezentuje Jacek. Więcławek naprawdę dobrze radzi sobie z rolą, pokazując nam bohatera na pozór silnego i walecznego, jednak tak naprawdę nękanego wieloma wątpliwościami. To w zasadzie jedyna rozbudowana postać, taka, którą mamy okazję oglądać od dwóch stron. Cała reszta przypomina raczej stereotypowe figury stworzone tylko po to, by posklejać poszczególne wątki. Momentami film wydaje się mało przekonujący. Gdy w obozie dochodzi do morderstwa, nikt z powiadomionych się tym nie przejmuje. Życie toczy się dalej, a bohaterowie nie przywiązują wagi do faktu, że przed chwilą stracili kolegę. Okazuje się, że śmierć nastolatka można ukryć jak gdyby nic się nie stało, pozwalając chłopcom obozować dalej w swoim gronie. Samo zakończenie także nieco rozczarowuje – nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że twórcy poszli tak naprawdę na łatwiznę. Z perspektywy finału widać, jak wiele wątków zostało wprowadzonych tylko po to, by zmylić intuicję odbiorcy. Zawodzi fakt, że koniec końców dla fabuły nie miały one absolutnie żadnego znaczenia. Niemniej jednak, Czuwaj to produkcja całkiem klimatyczna, która może z powodzeniem wypełnić wolny czas. Środowisko obozu budzi wyłącznie pozytywne skojarzenia, w związku z czym z ekranu czuć fajną młodzieńczą energię. Dobre zdjęcia faktycznie przykuwają oko, a seans wcale się nie dłuży, stanowiąc dobrą rozrywkę. Pomysł dobry, wykonanie poprawne. Efekt? Nic więcej, niż zwyczajność. Nie ma żadnych podstaw, by doszukiwać się tu czegoś więcej. Ot, niezobowiązujący film, którym można rozerwać się dowolnego wieczora. Recenzja pierwotnie została opublikowana 22 września 2017 roku
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj