W sposób poprawny udaje się scenarzystom rozwijać wątki, które - w odróżnieniu od słabych pierwszych dwóch odcinków - tym razem mają w sobie odrobinę tego czegoś, co potrafi nas zainteresować.

Larry Hagman ponownie bryluje, knując swoje makiaweliczne plany. Świetnie wypada scena rozmowy z Frankiem oraz dość znaczący moment, gdy Bobby prosi go o pomoc w walce z Rylandem. Jesteśmy świadomi, że to akt desperacji, bo wie, iż on sam nie da rady tego zrobić. J.R. natomiast, jako człowiek doświadczony w niszczeniu ludzi, twierdzi, że będzie to jego arcydzieło. Można jedynie mieć nadzieję, że w istocie wątek J.R. wyjdzie twórcom i będzie on godny tej postaci i tego wybitnego aktora.

[image-browser playlist="594963" suggest=""]
©2013 TNT

Z jednej strony John Ross próbuje manipulować kobietą, z drugiej Chris robi wszystko, aby ją zniszczyć. Jest na pewno ciekawiej, zwłaszcza gdy policja odkrywa dowody, ale nadal jest w tym wiele słów i groźnych min, a mało rozwoju fabuły. Brakuje w tym wątku czegoś przekonującego, a sama aktorka grająca Pamelę nie pomaga. Nadal nie jest wiarygodna w roli wpływowej kobiety, sprawiając komiczne wrażenie.

Scenarzyści próbują rozwijać nam Johna Rossa i jego relacje z matką. Sue Ellen daje się mu manipulować w sposób naiwnie zbyt łatwy. Jej konflikt z Eleną przez to wydaje się wymuszony, ale zarazem wszystko wskazuje na to, że zostanie szybko rozwiązany za sprawą przybycia brata Elelny. A John Ross? To tylko drewniana kukiełka grana przez równie drewnianego aktora. Szkoda, że wszystkie jego działania wychodzą od J.R., przez co sam młody bohater nie prezentuje sobą kompletnie nic oryginalnego.

Najciekawiej jest w wątku Ann, która przestaje się załamywać i dzięki gniewowi oraz motywacji Bobby'ego staje do walki z Rylandem. Jej rozmowa z Emmą jest chyba najgorszym elementem odcinka. Chociaż dziewczyna dostaje klarowny dowód na to, że została porwana przez ojca, ta nadal silnie trzyma się swojej wersji. Drobne emocje malujące się na twarzy to za mało, aby przekonać nas do jej rozterki, gdy argumenty wyraźnie przemawiają przeciwko Rylandowi.

[image-browser playlist="594964" suggest=""]
©2013 TNT

Przeciętność, nuda, puste wydmuszki zamiast postaci - tym jest 2. sezon Dallas, które nie prezentuje sobą kompletnie nic. Pojawia się jednak światełko w tunelu w sferze fabularnej. Emocjonujący i niespodziewany cliffhanger pozwala nam wierzyć, że możemy przynajmniej liczyć na coś interesującego. Takich zabiegów powinno być w tym serialu więcej.

Ocena: 6/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj