Kuchenne rewolucje
Dave the Diver nie jest grą pozbawioną celu, a gracze mają kilka głównych zadań. Oczywiście chodzi tutaj między innymi o zarabianie pieniędzy, które wykorzystujemy na kilka sposobów: ulepszamy wyposażenie naszego nurka, który dzięki temu może eksplorować więcej obszarów i spędzać więcej czasu w wodzie, ale też dbamy o rozwój Bancho Sushi. Niczym Magda Gessler modyfikujemy menu, by wykorzystać świeże, dopiero co zebrane składniki, odblokowujemy nowe przepisy, dekorujemy lokal, a nawet zatrudniamy pracowników, którzy będą służyć pomocą przy przygotowywaniu i wydawaniu posiłków. To zresztą bardzo szybko okazuje się kluczowe do osiągnięcia sukcesu, bo Dave i Bancho nie są w stanie poradzić sobie z obsługiwaniem wszystkich klientów, co skutkuje nie tylko niższymi zarobkami, ale też... gorszymi ocenami w fikcyjnej aplikacji "Foodsta". Poza tym od czasu do czasu dostajemy nowe misje główne, które popychają dalej fabułę (a przy okazji odblokowują nowe mechaniki). Zwykle polegają one na odnalezieniu pod wodą określonych przedmiotów lub udaniu się w konkretne miejsca. Oczywiście nie jest to tak proste, jak mogłoby się wydawać, i często wiąże się z koniecznością wcześniejszego zainwestowania we właściwy sprzęt lub ulepszenia. Sporadycznie zdarzają się nawet... całkiem efektowne potyczki z bossami. Przyznajcie sami: nie jest to coś, czego spodziewalibyście się w grze o łowieniu i przyrządzaniu ryb! Wielkim atutem tej produkcji jest fakt, że MINTROCKET pozwala graczom zajmować się tym wszystkim we własnym tempie. Nie ma tutaj jakichś sztywnych limitów czasowych czy ograniczeń, a przez to nawet porażka i utrata połowów z jednego dnia nie jest tak dotkliwa, jak mogłoby się wydawać. Po prostu trzeba się z tym pogodzić, machnąć ręką i postarać się, by kolejnego dnia poszło nam lepiej. Dzięki temu zabawa jest niezwykle relaksująca i sprawdzi się zarówno przy dłuższych posiedzeniach w pełnym skupieniu, jak i jako coś, czym zajmiemy sobie ręce przez kilkanaście minut podczas oglądania filmu lub serialu.Kolorowo i pikselartowo
Twórcy postawili na oprawę w duchu retro, ale to akurat pikselart, który jest naprawdę miły dla oka. Na dodatek zadbano o sporą różnorodność i to nawet jeśli chodzi o podwodne lokacje. Nie są one nudne i utrzymane w jednej kolorystyce. Raz natrafimy tam na mroczne jaskinie, innym razem na ruiny miast lub wraki statków czy łodzi podwodnych. Wisienką na torcie są natomiast wspomniane już przeze mnie animacje wprowadzające i przedstawiające bohaterów. Ogląda się je z przyjemnością, a dodatkowo, dzięki nim łatwiej nam zżyć się z postaciami - nawet tymi, którym deweloperzy nie poświęcili zbyt wiele czasu i uwagi.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj