Dave the Diver - recenzja gry
Data premiery w Polsce: 28 czerwca 2023Co jakiś czas na rynek trafiają niewielkie i niepozorne produkcje, którym udaje się osiągnąć spory sukces i zapewnić wiele godzin dobrej zabawy. Dokładnie takim tytułem jest Dave the Diver.
Co jakiś czas na rynek trafiają niewielkie i niepozorne produkcje, którym udaje się osiągnąć spory sukces i zapewnić wiele godzin dobrej zabawy. Dokładnie takim tytułem jest Dave the Diver.
Dave the Diver to produkcja w prawdziwie wakacyjnym klimacie. W grze wcielamy się w tytułowego nurka, który wraz z kucharzem o imieniu Bancho decyduje się na otwarcie restauracji serwującej sushi. Warunki do tego wydają się idealne, bo lokal znajduje się obok miejsca o nazwie Blue Hole. To tajemnicze głębiny, które są domem dla wielu gatunków ryb i innych wodnych stworzeń. A z czasem okazuje się, że lokacja ta skrywa znacznie więcej sekretów...
Twórcy ze studia MINTROCKET zaskakują, bo raczej nikt nie oczekiwał ciekawej fabuły czy interesujących postaci po grze polegającej na rybołówstwie i gotowaniu. A tu niespodzianka! Bohaterowie, których spotykamy na naszej drodze, są bardzo barwni, a opowieść potrafi momentami zaskoczyć. Znalazło się w niej miejsce dla tajemniczej podwodnej cywilizacji, a także kilku wrogo nastawionych do Dave'a grup, z którymi trzeba będzie rywalizować. Na dodatek deweloperzy zadbali o naprawdę interesującą warstwę artystyczną, która sprawia, że wydarzenia obserwuje się z uśmiechem na ustach. Postacie przedstawiane są przy pomocy pięknie animowanych, pikselartowych wstawek, których zwyczajnie nie chce się pomijać. No i jest w tym również spora dawka humoru!
Zabawa początkowo wydaje się dość prosta i powtarzalna. W ciągu dnia ruszamy pod wodę, by zdobyć jak najwięcej ryb, a wieczorami robimy za kelnera w restauracji i serwujemy posiłki, które przygotowuje Bancho. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, bo dosłownie co kilka minut rozgrywka rozbudowuje się o kolejne elementy i dzięki temu nie sposób się nudzić. Dave za pozyskiwane środki może kupować coraz to lepsze wyposażenie i broń, które pozwalają mu schodzić coraz głębiej i radzić sobie nawet z morskimi drapieżnikami. A dodatkowym urozmaiceniem są okazjonalne wydarzenia i zaskakujące spotkania – zarówno na powierzchni wody, jak i pod nią.
Kuchenne rewolucje
Dave the Diver nie jest grą pozbawioną celu, a gracze mają kilka głównych zadań. Oczywiście chodzi tutaj między innymi o zarabianie pieniędzy, które wykorzystujemy na kilka sposobów: ulepszamy wyposażenie naszego nurka, który dzięki temu może eksplorować więcej obszarów i spędzać więcej czasu w wodzie, ale też dbamy o rozwój Bancho Sushi. Niczym Magda Gessler modyfikujemy menu, by wykorzystać świeże, dopiero co zebrane składniki, odblokowujemy nowe przepisy, dekorujemy lokal, a nawet zatrudniamy pracowników, którzy będą służyć pomocą przy przygotowywaniu i wydawaniu posiłków. To zresztą bardzo szybko okazuje się kluczowe do osiągnięcia sukcesu, bo Dave i Bancho nie są w stanie poradzić sobie z obsługiwaniem wszystkich klientów, co skutkuje nie tylko niższymi zarobkami, ale też... gorszymi ocenami w fikcyjnej aplikacji "Foodsta".
Poza tym od czasu do czasu dostajemy nowe misje główne, które popychają dalej fabułę (a przy okazji odblokowują nowe mechaniki). Zwykle polegają one na odnalezieniu pod wodą określonych przedmiotów lub udaniu się w konkretne miejsca. Oczywiście nie jest to tak proste, jak mogłoby się wydawać, i często wiąże się z koniecznością wcześniejszego zainwestowania we właściwy sprzęt lub ulepszenia. Sporadycznie zdarzają się nawet... całkiem efektowne potyczki z bossami. Przyznajcie sami: nie jest to coś, czego spodziewalibyście się w grze o łowieniu i przyrządzaniu ryb!
Wielkim atutem tej produkcji jest fakt, że MINTROCKET pozwala graczom zajmować się tym wszystkim we własnym tempie. Nie ma tutaj jakichś sztywnych limitów czasowych czy ograniczeń, a przez to nawet porażka i utrata połowów z jednego dnia nie jest tak dotkliwa, jak mogłoby się wydawać. Po prostu trzeba się z tym pogodzić, machnąć ręką i postarać się, by kolejnego dnia poszło nam lepiej. Dzięki temu zabawa jest niezwykle relaksująca i sprawdzi się zarówno przy dłuższych posiedzeniach w pełnym skupieniu, jak i jako coś, czym zajmiemy sobie ręce przez kilkanaście minut podczas oglądania filmu lub serialu.
Kolorowo i pikselartowo
Twórcy postawili na oprawę w duchu retro, ale to akurat pikselart, który jest naprawdę miły dla oka. Na dodatek zadbano o sporą różnorodność i to nawet jeśli chodzi o podwodne lokacje. Nie są one nudne i utrzymane w jednej kolorystyce. Raz natrafimy tam na mroczne jaskinie, innym razem na ruiny miast lub wraki statków czy łodzi podwodnych. Wisienką na torcie są natomiast wspomniane już przeze mnie animacje wprowadzające i przedstawiające bohaterów. Ogląda się je z przyjemnością, a dodatkowo, dzięki nim łatwiej nam zżyć się z postaciami - nawet tymi, którym deweloperzy nie poświęcili zbyt wiele czasu i uwagi.
Dave the Diver to dla mnie jak na razie największe zaskoczenie tego roku. Tytuł ten pojawił się praktycznie znikąd, a okazał się czymś pełnym uroku i niezwykle grywalnym. Oby więcej takich niespoidzianek!
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1996, kończy 28 lat