Trzeba to przyznać - decyzja była bardzo odważna. Postać przystojnego szeryfa (może nie wszyscy wiedzą – Jamie Dornan jest znanym modelem) mówiącego z przyprawiającym o ciarki irlandzkim akcentem nie mogła nie być lubiana. Póki co musi wystarczyć nam to, że szeryf Graham został pożegnany w naprawdę piękny sposób. Siódmy odcinek zmazał winy dwóch poprzednich odsłon serialu i poddał wiele tematów do rozmyślań przy świątecznym stole.
[image-browser playlist="606301" suggest=""]
„The Heart is a Lonely Hunter” zostało w całości poświęcone historii jednej postaci. Grahama już trochę udało się nam poznać. Uprzejmy, ale niezbyt zaangażowany stróż prawa. Wplątany w dziwny romans z panią burmistrz, ale jednocześnie spoglądający tęsknie w stronę urodziwego jasnowłosego przybysza. Ogólnie rzecz biorąc – trochę nijaki. Łowca jest za to postacią zupełnie nową (chociaż większość z nas pewnie domyślała się jaką postacią z bajki mógł być szeryf). Mamy więc dość stereotypowo skonstruowanego bohatera. Typ „brutalnego wojownika o wrażliwym sercu”, model powszechnie znany i bardzo często wykorzystywany. Łowca mieszka w lesie, został wychowany przez wilki i wiedzie życie niczym jeden z nich (podobno także śmierdzi jak one). Jest zabójcą doskonałym, nigdy nie chybia. Czasem pojawia się w pobliskiej gospodzie, gdzie nie jest zbyt lubiany i szanowany. Łowca nie przywiązuje zbytniej uwagi tych opinii, ponieważ nie uważa tych ludzi za honorowych. Honor mają za to zwierzęta, dlatego płacze, kiedy musi je zabić.
Taka właśnie osoba wydała się być idealna do spełnienia tajnej misji zleconej przez Królową - krwawej zemsty na swojej pasierbicy. Popełniła ona jednak błąd – ktoś kogo uważała za doskonałą maszynę do zabijania w kluczowym momencie poddaje się ludzkim uczuciom. Ten fragment opowieści znany już dobrze – Łowca lituje się nad Śnieżką i przynosi w zamian serce sarny. Nasza Królowa jest jednak dużo bardziej przebiegła od tej bajkowej – ona nie dała się nabrać. Kara za próbę oszustwa jest przerażająca – ten, który tak mocno czuł i tak cenił wolność… nie będzie już czuł nigdy. „Nie interesuje mnie bycie czyimś zwierzątkiem. To miejsce to klatka.” - mówi z pogardą Łowca. I za karę właśnie to otrzymuje.
W Storybrook sytuacja wygląda tak samo – Graham wciąż żyje w klatce i jest ulubioną zabawką Reginy. Za sprawą przybycia Emmy klątwa zaczyna się jednak kruszyć, a szeryf w końcu uświadamia sobie, że nic nie czuje. I nagle rozpaczliwie chce poczuć. Tak zaczyna się jego droga do odkrycia tajemnicy. Rozgorączkowany, zdezorientowany, szuka pomocy u każdego, kto tylko chce go wysłuchać. Otoczony przez ludzi sceptycznie nastawionych do rewelacji Henry’ego, Graham zadziwiająco łatwo daje się wciągnąć w tę historię. Jest pierwsza osobą, która faktycznie uwierzyła w opowieść chłopca. Graham dzielnie walczy, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, rozliczyć się z ludźmi wokół niego i z samym sobą. Chce podejmować samodzielne decyzje. I kiedy jest już na najlepszej ku temu drodze, zostaje zniszczony.
[image-browser playlist="606302" suggest=""]
Kolejna odsłona Królowej jest nie mniej interesująca. Widzimy ją jako osobę bezwzględną i wyrachowaną jak nigdy dotąd. Z łatwością udaje uczucia i oszukuje wszystkich wokół. Pozbawiona wszelkich skrupułów, nie zastanawia się, nie waha. Jednak w Storybrook Regina nie zachowuje się już tak zupełnie jednoznacznie. Cały czas musimy zastanawiać się jakie pobudki nią kierują. Czy przychodząc do Emmy Regina broni się przed utratą ulubionej maskotki, bo jednak żywi wobec niej jakieś uczucia, czy to tylko niezbędne działania mające na celu ochronę klątwy? Czy chce zatrzymać przy sobie szeryfa, bo się do niego przywiązała i go potrzebuje, czy dlatego, że chce go odseparować od zgubnego towarzystwa Emmy? Czy w końcu zgniata serce Łowcy w pył dlaczego, że została wzgardzona i upokorzona, czy nie widzi już innego wyjścia, bo wie, że Graham przypomniał już sobie prawie całą historię? Czy Królowa ma serce?
Przed nami wciąż wiele zagadek. Największą z nich pozostaje Rumplestiltskin. Moje zainteresowanie tą postacią osiągnęło już bardzo wysoki stopień. Jeśli pan Gold nadal będzie hasał po lesie z łopatą w ręku i uśmiechał się w taki sposób, w bardzo krótkim czasie doprowadzi mnie do szaleństwa. Wcześniej zastanawiałam się po czyjej stronie stoi. Czasem wydawało się, że pomaga Królowej, czasem, że z nią walczy. Teraz wiem już na pewno, że pan Gold działa tylko we własnym interesie. Ale chyba jeszcze sporo czasu minie nim dowiemy się jakie to interesy i do czego zmierza. Odsłaniają się za to kolejne techniczne dane na temat działania klątwy. Mieszkańcy Storybrook nie pamiętają jak się poznali. Dziwne, że Graham był pierwszą osoba, która to zauważyła.
Jeszcze nigdy żadna historia nie była aż tak spójna i ciekawie poprowadzona. W „The Heart is a Lonely Hunter” wszystko idealnie się łączyło, doskonale ze sobą zgrywało. Dwa światy, dwie historie, każda stanowiła idealne dopełnienie tej drugiej, przeplatały się w świetnie nie tylko fabularnie, ale również wizualnie. Już za samą formę tej opowieści twórcom należą się wielkie brawa.
[image-browser playlist="606303" suggest=""]
Chociaż ten odcinek z pewnością można zaliczyć do najlepszych i najciekawszych, muszę zgłosić kilka malutkich pretensji. Czy tylko mnie wydaje się, że Królowa dysponuje tylko jedną miną, a jej wyraz twarzy i ton głosu w każdej sytuacji pozostaje niezmieniony? Tak, Zła Królowa jest faktycznie przerażająca, ale wciąż przerażająco taka sama. To jednak nic w porównaniu z panną Emmą Swan. Jej postać jest niesamowicie irytująca, a drewniana gra Jennifer Morrison wcale sytuacji nie ratuje. I jeszcze jedno – ten epizod zdecydowanie mógł się obejść bez damskiej bójki.
Zakończenie odcinka uświadomiło mi dość boleśnie, że chyba nie będzie to całkiem bajkowa historia i nie powinnam za bardzo przywiązywać się do bohaterów. Przeczuwam, że twórcy mają w planach kolejne takie niespodzianki. I chociaż ostatnie minuty porządnie ściskały mnie za gardło i z pewnością nie pozostawałam obojętna na ten irlandzki akcent, uważam śmierć Grahama za dobre posunięcie i jestem zadowolona z kierunku, w jakim idzie serial. Jest coraz lepiej. Pozostaje mi tylko z niecierpliwością czekać do stycznia.
Ocena: 9/10