Główną bohaterką serialu jest Jane Sadler (Kyra Sedgwick), zapracowana producentka i scenarzystka seriali telewizyjnych. Kobieta poświęca się pracy w stu procentach, zaś prywatnie jest zajęta wychowywaniem kilkuletniej córki. Wszystko zmienia się pewnego przeciętnego wieczora, gdy dziecko Jane niespodziewanie zostaje porwane. Rozpoczynają się poszukiwania, a zdesperowana matka, poza współpracą z policją, zaczyna również działać na własną rękę. Jane poznajemy w ferworze przygotowań do kolejnego dnia pracy. Wystarczy jeden wieczór, żebyśmy wyrobili sobie pewne zdanie o bohaterce na podstawie jej działań. Kobieta pali, pije i bierze narkotyki w zaciszu małej szopy za domem, jednak od początku wiemy, że robi to z powodu niewytrzymałości fizycznej i przemęczania organizmu nieustanną pracą. Postać nie budzi niechęci i od początku można darzyć ją sympatią – Jane to pewna siebie, przebojowa babka, która w dodatku ma świetny kontakt z córką. Innego zdania o kobiecie jest jednak jej były mąż (w tej roli Kick Gurry). W konfrontacji bohaterów, która otwiera odcinek, wyraźnie widzimy, że dochodzi między nimi do napięć i zgrzytów. Ich głównym źródłem jest nic innego, jak kwestia opieki nad córką. Postać męża powraca w pilotowym odcinku kilkakrotnie, co sprawia, że mimowolnie przywiązujemy do niego większą uwagę. Sama Jane długo jest przekonana, że to właśnie on uprowadził dziewczynkę, jednak twórcy serialu podtykają widzom coraz to nowsze poszlaki - podejrzani tak naprawdę są wszyscy. Schemat serialu jest więc dość typowy - następne odcinki prawdopodobnie będą odsłanianiem kolejnych kart, by w końcu doprowadzić do prawdy. Wiele produkcji korzysta z podobnej narracji i póki co nie wydaje się, żebyśmy mieli tu do czynienia z czymś innym i nowatorskim. W odcinku numer jeden to nie zaginięcie córki stoi w centrum serialu, a sama główna bohaterka. Kamera towarzyszy Jane na każdym kroku, zarówno w pracy, jak i w domu. Obserwujemy także jej retrospekcje, które są przedstawione w bardzo intensywnych i dynamicznych ujęciach. Porwanie przechodzi zatem na drugi plan, tym bardziej, że kobieta wcale córki nie szuka. Można polemizować o słuszności jej postawy i lekceważeniu tak ważnej sytuacji, jednak jest to usprawiedliwione jej przekonaniem o winie męża. Na razie nie mam z tym większego problemu – w końcu to tylko wprowadzenie, które musi wyraźnie zarysować główną bohaterkę i jej osobowość. Ale jednocześnie żywię nadzieję, że od przyszłego odcinka matka rzeczywiście zacznie działać, bo jej beztroska w pilocie niekoniecznie sprzyja skupieniu. Twórcy serialu budują klimat między innymi dzięki stosowaniu ujęć ze skradającej się kamery. Kilkakrotnie mieliśmy do czynienia z obserwowaniem głównej bohaterki czy jej dziecka zza okna, tak, jakbyśmy towarzyszyli samemu porywaczowi. Daje to niepokojące poczucie bycia obserwowanym i działa na korzyść odcinka. Niestety zabieg ten zastosowano tylko na początku, o czym łatwo zapomnieć przy okazji późniejszych dłużyzn – w środowisku pracy Jane rzeczywiście pokazano nam kilka scen zupełnie niepotrzebnych i nieco rozładowujących całe napięcie. Szkoda, bo wprowadza to trochę bałaganu i momentami lekko nudzi. Podoba mi się jednak fakt umiejscowienia akcji w środowisku filmowym - ciekawie jest przebywać wraz z Jane za kulisami kolejnych produkcji. Serial korzysta z tego otoczenia, czego efektem są niejednoznaczne ujęcia – czasem trudno zorientować się, czy mamy do czynienia z dalszą częścią fabuły i nowymi bohaterami, czy może to kolejny plan zdjęciowy i nowi aktorzy z jakimi współpracuje Jane. W chwili obecnej dla głównej akcji nie ma to większego znaczenia, ale ogląda się to całkiem przyjemnie. Ten Days in the Valley rozpoczyna się typowo i nie budzi większych emocji. Niemniej jednak odcinek ogląda się lekko, a 40 minut upływa bardzo szybko. Kyra Sedgwick gra bardzo przekonująco, a wykreowana przez nią bohaterka zachęca do sięgnięcia po kolejne odcinki. Na początek przyznaję 6 z plusem. Czuję się zainteresowana i liczę na więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj