Gdzie się podział ten wspaniały serial, w którym zakochaliśmy się osiem lat temu? Gdzie Dexter Morgan - przerażający, ale jednocześnie i wzbudzający współczucie seryjny morderca? Gdzie antybohater, który stał się jednym z archetypów nieodłącznie wiązanych z serialami nowej generacji? Jeśli ktoś się jeszcze łudził, że to wszystko zostanie mu przypomniane w finałowym odcinku ósmej serii, musi być srogo rozczarowany.

To nie był dobry rok dla Dextera. W ogóle ostatnie kilka lat nie było dobre. Po wielkim sukcesie pierwszego sezonu i całkiem niezłej passie trzech następnych typowano, że sezon piąty będzie ostatnim. Potem jednak niesłabnąca popularność Rzeźnika z Zatoki sprawiła, iż zamówiono kolejną serię. I kiedy poziom serialu niezaprzeczalnie zaczął spadać (potencjał wątku religii i nadchodzącej Apokalipsy przez twórców został zupełnie zaprzepaszczony), stacja dała jeszcze zielone światło na kręcenie sezonów numer siedem i osiem. Co gorsze, początkowo nie potwierdzono wcale, że na tym historia Dextera Morgana się zakończy. Na szczęście tak się jednak stało, a tegoroczny finał jest ostatnim rozdziałem hitu Showtime. Na szczęście.

Dexter jest klasycznym przykładem serialu, który znacznie ucierpiał na ciągłym przedłużaniu go. Choć można tu wymienić dziesięć tytułów zaliczających jeszcze bardziej spektakularne upadki, przedłużanie właśnie tej produkcji boli najbardziej.

[video-browser playlist="635062" suggest=""]

Umieranie serialu może przebiegać na kilka różnych sposobów. Twórcy Supernatural kilka lat temu zostali do kontynuowania niemalże zmuszeni. Opowiedzieli bowiem całą zaplanowaną na pięć sezonów historię, a szefostwo stacji The CW zamówiło szóstą serię. Scenarzyści zaczęli pisać nową opowieść o braciach Winchester, która od początku była skazana na porażkę – wszak trudno wymyślić coś większego niż pokazany w serialu koniec świata. Innym przykładem jest How I Met Your Mother. Po tym, jak sitcom CBS złapał wiatr w żagle i z walczącego o przetrwanie serialiku stał się flagowym hitem stacji, łapczywie zamawiano już kilka sezonów do przodu. Carter Bays i Craig Thomas wiedząc zaś, że nie mogą opowiadać historii o poznaniu matki w nieskończoność, a jednocześnie świadomi tego, iż nie może ona pojawić się wcześniej niż na końcu serialu, z kontynuowania tego wątku niemal zrezygnowali. Od piątej do ósmej serii opowiadają więc o wszystkim tylko nie o tym, co interesowało fanów najbardziej. Niemniej w tych dwóch przypadkach widz ma dość łatwe wyjście. Supernatural należy przestać oglądać po sezonie piątym, a do How I Met Your Mother wrócić dopiero pod koniec serialu. Z Dexterem jest inaczej.

Przypadek produkcji Showtime jest dużo bardziej niefortunny, bo nie sposób wydzielić z niego odcinków czy sezonów, których oglądanie jest zbędne. Twórcy Dextera nie dopisywali co roku zupełnie nowej historii, nie zapominali o głównym wątku (tutaj jest to rozwój tytułowego bohatera). Wszystkie pomysły, jakie mieli, po prostu rozciągali w czasie.

Najlepiej uwidacznia to motyw poznania sekretu Dextera przez Debrę. To, co sygnalizowano już niejednokrotnie od początku serialu, stało się dopiero w finale szóstej serii. Przez cały czas ten nieodwołalny moment oddalano i serwowano widzom sytuacje "o mały włos". Kuriozum osiągnięto w ostatnim odcinku piątej serii, kiedy wydawało się, że już na pewno dojdzie do zdemaskowania Dextera, a Debrę od brata dzieliła… półprzezroczysta folia. W powieści Jeffa Lindsaya, na której bazuje serial, siostra głównego bohatera poznaje sekret w trakcie pojmowania Briana Mosera. Przesunięcie tego dramatycznego, zupełnie zmieniającego dynamikę między postaciami wydarzenia być może było dobrym pomysłem – ale tylko początkowo.

[video-browser playlist="635063" suggest=""]

Na przestrzeni ośmiu sezonów znalazło się wiele fantastycznych pomysłów, których nie zaczerpnięto z pierwowzoru (na nim wzorowano właściwie tylko pierwszą serię). Emocjonujący pościg za Rzeźnikiem z Zatoki i granie przez Dextera na dwa fronty; znalezienie sobie wychowanka z podobnymi zabójczymi potrzebami; napotkanie seryjnego mordercy, który ma spokojną rodzinę; złamanie kodeksu Harry’ego i zabicie niewinnego człowieka; pozwolenie się opanować przez Mrocznego Pasażera; rozpad bliskich relacji z siostrą po poznaniu prawdy – to wszystko w Dexterze się znalazło. Często jednak poszczególne wątki ulegały rozmyciu na przestrzeni sezonu, były odwlekane lub wręcz odwrotnie – z niezrozumiałych powodów traktowane po macoszemu.

Każdy do pewnego stopnia wyobrażał sobie ten finałowy sezon, a w szczególności odcinek wieńczący serial. Jeszcze w latach świetności produkcji Showtime zastanawiało mnie, czy zostanie odegrana walka o duszę Dextera pomiędzy jego dobrą a złą stroną. Czy w końcu w finale pokona Mrocznego Pasażera, czy może to on zostanie pokonany. Jednocześnie toczyłoby się dochodzenie przeciwko Dexterowi, w którego efekcie bohater trafiłby za kratki, a następnie na krzesło elektryczne. Smutno? Oczywiście, ale ten serial nie mógł zakończyć się happy endem.

Zdawali sobie z tego sprawę twórcy, ale niestety pomimo tego, że Dexter nie odpłynął na swojej łódce w stronę słońca, trudno zaliczyć finał do udanych. Po części to kwestia zwyczajnie słabego odcinka, po części konsekwencja fatalnego całego sezonu.

[video-browser playlist="619238" suggest=""]

Tylko niesamowita charyzma Charlotte Rampling sprawiła, że brak koncepcji na postać z takim potencjałem jak doktor Vogel zaczęliśmy dostrzegać dopiero po kilku odcinkach. Powrót do kodeksu Harry’ego (i tym samym korzeni Dextera) był znakomitym pomysłem na sezon podsumowujący cały serial. Po tym, jak scenarzyści powtórkę z drugiej serii (czyli polowanie na głównego bohatera) zarządzili już w poprzednim sezonie, trudno było wyobrazić sobie coś lepszego. Tymczasem serial w swojej końcówce ugiął się pod ciężarem zalewu niepotrzebnych, przeciągających się wątków. Zanim poznaliśmy finałowego seryjnego mordercę (kto teraz się nimi zajmie w Miami, skoro Dextera już tam nie będzie?), główny bohater przez połowę sezonu odhaczał kolejnych pacjentów doktor Vogel, jakby Showtime nagle kazało scenarzystom przerobić Dextera na procedural. Cenne minuty ostatniego sezonu zabierał romans Quinn i Jamie, a także zupełnie niezrozumiałe pojawienie córki Masuki. Gdyby nie to, kolega po fachu Dextera pewnie w ogóle nie miałby co robić, ale to już było znacznie poniżej jego godności. Pytanie także, co skłoniło scenarzystów do wprowadzenia postaci prywatnego detektywa (granego przez Seana Patricka Flanery’ego) i całej jego agencji. Spokojnie można było jego rolę, czyli łapanie Hanny McKay, oddać Miami Metro. Lokalni policjanci i tak raczej się przez ostatnie lata nie przepracowali pogonią za złoczyńcami.

Finał zatytułowany "Remember the Monsters?" oparto na śmierci Debry. Siostra Dextera w wyniku postrzału w poprzednim odcinku trafia do szpitala i po niespodziewanych (choć w zasadzie dla widza przewidywalnych) komplikacjach jej życie można by porównać do rośliny. To tragiczny moment dla tytułowego bohatera, który – uwaga, będzie zabawnie - bez ogródek zabija Saxona na samym posterunku policji. Zabójstwo usprawiedliwia Quinn, jako że będąc zakochanym w Debrze również pragnął śmierci człowieka, który ją postrzelił. Oko przymyka też Batista, bo najwyraźniej siostra Dextera była dla niego jak rodzina. To albo jest po prostu najgorszym gliną na świecie.

Po tym, jak Morgan łatwo rozprawił się z Saxonem, nawet najmniejszych wątpliwości nie wzbudził fakt, że niepostrzeżenie dokonał eutanazji swojej siostry, po czym wyniósł jej ciało ze szpitala. Poziom absurdu całej sytuacji w finale był podobny do tego z czwartego sezonu Skazanego na śmierć.

[video-browser playlist="635065" suggest=""]

Odpowiedź na najważniejsze pytanie twórcy zostawili rzecz jasna na ostatnie minuty: jak skończy Dexter? Hannah wraz Harrisonem dotarła do wymarzonej Argentyny, ale jej partner uznał, że na to nie zasługuje. Śmierć Debry była tylko i wyłącznie jego winą – gdyby trzymał się kodeksu Harry’ego, zabiłby Saxona, kiedy miał okazję. Ten niewyobrażalny błąd Morgan musi więc odpokutować.

Nie krzesło elektryczne, ale wieczne wygnanie spotkało ostatecznie Dextera. To dobra puenta dla bohatera i serialu, który po prostu nie mógł skończyć się dobrze. Żyjący w odosobnieniu Morgan znajduje więc zatrudnienie gdzieś na bezdrożach, prawdopodobnie w tym samym miejscu, gdzie pracował Clark Kent z Człowieka ze stali, zanim został Supermanem. Choć cały finał wydaje się być parodią Dextera sprzed lat, ostatnia scena to pomysłowe zwieńczenie serialu. Nie szokujące, ale dobre, odpowiednie dla głównego bohatera. Za skazanie na śmierć jednej z najbliższych sobie osób pokutuje czymś gorszym niż śmierć – pustelniczym życiem w ciągłej agonii.

Chęć zarobienia na popularnym serialu skazała go na porażkę. W przypadku Dextera materiału niestety nie było aż na osiem sezonów, ale stacji zwyczajnie nie było stać na zakończenie produkcji z Michaelem C. Hallem w roli głównej. Serial stał się flagowym projektem Showtime; tym, który wyniósł tę stację na piedestał. Tak jak kilka lat wcześniej "Oz" i The Sopranos w HBO pokazały, że najlepsze seriale emitują kablówki, tak Dexter na dobre ugruntował pozycję Showtime w ścisłym premium cable.

Z zazdrością patrzę na kończące się w podobnym czasie Breaking Bad, które przeżywa w ostatnim sezonie swoje najlepsze chwile. Jak na ironię, w obydwu serialach finałowe sezony kręcą się wokół odkrycia sekretu. W Dexterze Debra wciąż nie może pogodzić się z mroczną tajemnicą brata, a w Breaking Bad z podobnym problemem musi zmierzyć się szwagier Waltera White’a. Ale na jak różnych poziomach znalazły się oba tytuły? Produkcja AMC właśnie została wybrana najlepszym dramatem roku, a serial Showtime nawet już do tego miana nie pretenduje.

I słusznie. Dextera, którego pokochaliśmy, pożegnaliśmy już dobre kilka lat temu.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj