Terapia Janiny pod wieloma względami jest najciekawszą ze wszystkich w trzeciej serii. Przede wszystkim jest najbliższa polskiej rzeczywistości, gdzie pokolenie 60+ ma światopogląd jakby z innej epoki w porównaniu do dzisiejszych młodych ludzi, dla których może wydawać się wręcz absurdalny. W rozmowie Janiny dokładnie to widać; nadal jest nieufna w stosunku do lekarza, który chce wyleczyć ją rozmową. Dla niej terapia jest czymś niepojętym, wręcz abstrakcyjnym. Do tego ma bardzo konserwatywne poglądy. Jest katoliczką, dla której przysięga małżeńska przed Bogiem to rzecz święta. Złem jest dla niej rozwód czy mieszkanie z partnerem bez ślubu. Wszystkie te opinie są jakby z życia wzięte, gdyż nieraz można zetknąć się z takimi słowami u osób starszych.
Ten dzień wygrywa dzięki Stanisławie Celińskiej, która brawurowo wciela się w Janinę. Jej wymiana zdań z Andrzejem nasycona jest specyficzną dawką humoru, gdyż bezkompromisowość i sposób reakcji na wiele sytuacji potrafi niezwykle rozbawić. Jest to postać niebywale wyrazista, ludzka, a z każdą minutą, gdy odkrywamy kolejne niewesołe informacje z jej życia, momentalnie wzbudza sympatię (z czasem nawet współczucie, gdy widzimy, jak niecnie została potraktowana przez kogoś, kogo kochała).
Widać też różnicę w samej rozmowie. Andrzej stopniowo buduje zaufanie, dzięki czemu Janina zaczyna się otwierać i zdradzać mu sekrety. Robi to niechętnie, czasem reaguje bardzo agresywnie, ale krok w dobrą stronę zostaje postawiony. Widać także zmianę w samym zachowaniu kobiety, która nie jest już aż tak pogrążona w depresji i teraz samodzielnie potrafi przyjść na terapię. Sama pewnie nie zdaje sobie z tego sprawy, ale rozmowa z Wolskim jej pomaga.
Dobry odcinek, w której nie brak humoru oraz tematyki świetnie oddającej naszą rzeczywistość. Dzięki temu dniu Bez tajemnic świetnie zrywa z błędami przeszłości, kiedy za bardzo opierano się na formacie Terapii.