Detective Pikachu Returns to kontynuacja gry z 2016 roku, w której gracze wcielają się młodego chłopaka o imieniu Tim oraz tytułowego detektywa Pikachu. Znajomość poprzedniczki nie jest jednak wymagana, by móc zagrać w sequel, bo twórcy zadbali o zamieszczenie w nowej grze krótkiego, acz treściwego podsumowania wcześniejszych wydarzeń.   Tym razem nietypowy duet detektywów podejmie się kilku spraw, jednocześnie badając dwa inne, większe wątki. Jeden z nich skupia się wokół niepokojącego zachowania Pokemonów, drugi zaś związany jest z zaginięciem ojca Tima, Henry'ego. Historia jest stosunkowo prosta i przewidywalna, ale sporo w niej uroku i humoru (choć momentami uderza ona w nieco mroczniejsze tony), dzięki czemu można czerpać radość ze śledzenia przedstawionych wydarzeń. Szczególnie jeśli jesteście fanami tego uniwersum. Nie zabrakło tu bowiem wielu zróżnicowanych stworków, które tym razem mamy okazję poznać z zupełnie innej niż dotychczas strony. Zabawa nie należy do szczególnie wymagających i rozbudowanych. Poruszamy się po niewielkich, zamkniętych lokacjach i prowadzimy rozmowy ze znajdującymi się tam postaciami. Tim może przepytywać ludzi, podczas gdy jego partner, Pikachu, przesłuchuje obecne w okolicy Pokemony. Dzięki temu jesteśmy w stanie poznać wiele cennych informacji, które wykorzystamy w śledztwie. W wirtualnym notesie odpowiednio dopasowujemy zeznania i dowody, tak by wyjaśniły nam one przebieg wydarzeń. Jest to bardzo proste. W większości przypadków nie trzeba nawet specjalnie skupiać się na dialogach, bo mnóstwo rzeczy da się dopasować "na logikę", a błędne odpowiedzi nie mają absolutnie żadnych konsekwencji.  Sporadycznie natrafimy na segmenty, w których musimy zająć się czymś innym. Raz będzie to prościutkie QTE, w którym musimy nacisnąć przyciski w odpowiednim czasie, a innym razem weźmiemy udział w minigrach i poprosimy o pomoc inne Pokemony. Mamy na przykład sekwencję skradankową, w której możemy podglądać ludzi za ścianami dzięki zdolności Luxraya, czy fragment, w którym zasiadamy na grzbiecie Darmanitana i rozbijamy bryły lodu. Z racji tego, że tekstu jest tutaj sporo, a historia prezentowana jest raczej nieśpiesznie, to bardzo ucieszyła mnie obecność opcji, które pozwalają przyśpieszyć rozgrywkę. Z poziomu menu możemy nie tylko zwiększyć szybkość wyświetlania dialogów, ale też przyśpieszyć filmowe przerywniki – na tyle, że rzeczywiście ogląda się je szybciej, ale jednocześnie nadal da się przeczytać napisy.  Choć Detective Pikachu Returns wyszło jedynie na Switcha, to gra nie wygląda wcale dużo lepiej od poprzedniczki, wydanej na 3DS. Twórcom udało się jednak wprowadzić do oprawy sporo uroku: nie brak tutaj jaskrawych kolorów, a animacje towarzyszące ruchom Pokemonów (zwłaszcza tytułowego bohatera) potrafią wywołać uśmiech na twarzy.  Na ich tle znacznie gorzej wypadają ludzie zamieszkujący Ryme City, bo ci wyglądają i zachowują się, jakby wyciosano ich z drewna.  Niestety, jak przystało na produkcję wydawaną przez Nintendo, gra nie ma polskiej wersji językowej. I o ile zwykle nie zwracam na to większej uwagi, tak w tym przypadku uznałem, że zasługuje to na wzmiankę. Przede wszystkim dlatego, że mowa o produkcji skierowanej przede wszystkim do młodszych odbiorców, na dodatek takiej, w której znajomość języka rzeczywiście się przydaje. Owszem, może i dałoby się przejść całość metodą prób i błędów, ale bez zrozumienia historii kompletnie mijałoby się to z celem, bo to ona, a nie rozgrywka, jest tutaj główną atrakcją. Otrzymaliśmy więc grę, która dla starszych graczy może być zbyt prosta i za mało rozbudowana, a dla młodszych nieprzystępna, bo nie zadbano nawet o napisy w naszym języku.  Plusy: + lekka i przyjemna zabawa; + sporo humoru; + opcje "przyśpieszające" rozgrywkę.  Minusy: - bardzo prosta; - brak polskiej wersji językowej (w tej grze to szczególnie przeszkadza); - mało zróżnicowana rozgrywka.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj