Pokłońcie się Lilit
W centrum opowiadanej w "czwórce" historii znajduje się Lilit, która pod względem posiadanych tytułów mogłaby śmiało rywalizować z Daenarys Targaryen – pierwszą tego imienia i tak dalej... Jest ona między innymi córką Mefista, założycielką Sanktuarium, kochanką anioła Inariusa oraz matką Rathmy, pierwszego z nefalemów. Dzięki rytuałowi powraca po długim wygnaniu i oczywiście ma pewne plany, które mogą zaważyć na losach świata. Po drugiej stronie konfliktu mamy zaś Inariusa i podległych mu wyznawców. Oczywiście mówimy tutaj o uniwersum Diablo, więc próżno oczekiwać jasnego podziału na dobrych i złych. Szybko przekonujemy się, że fanatycy są po obu stronach barykady. W pewnych momentach możemy utożsamiać się zarówno z siłami niebios, jak i piekieł, cały czas znajdując się w samym centrum toczącej się wojny.Czaruj, tnij i miażdż
Dla graczy przygotowano pięć klas postaci – barbarzyńcę, czarodzieja, druida, łotra oraz nekromantę – a ich wygląd możemy edytować w dość prostym kreatorze. Każda z nich ma rozbudowane drzewko, na które składa się około 20 aktywnych umiejętności (jednocześnie na pasku możemy przypisać 6 z nich) oraz wiele pasywnych ulepszeń i wzmocnień. Jest spore pole do eksperymentów i zabawy. Łotr może walczyć w zwarciu, korzystać z łuku czy pułapek, druida możemy wyspecjalizować w magii piorunów, ziemi lub zmianach kształtu, a czarodziej może korzystać między innymi z magii ognia i błyskawic. Odkrywanie zależności i tego, jak dane moce ze sobą "współpracują", daje dużo satysfakcji, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności, gdy wrogowie są zdecydowanie bardziej wymagający i trzeba się z nimi namęczyć. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze unikalne mechaniki dla każdej klasy: księga umarłych nekromanty pozwala mu na zmienianie przywoływanych sługusów, a druid może składać ofiary duchom, uzyskując tym samym nowe wzmocnienia.Diablo 4: Endgame
Kampania to jednak tylko przystawka przed daniem głównym – coś na kształt obszernego samouczka, który przygotowuje graczy na dalsze wyzwania i rozgrywkę na długie tygodnie, miesiące lub nawet lata, bo zdecydowanie jest taki potencjał. Ukończenie głównego wątku fabularnego odblokowuje następce "trybu przygodowego", znanego z poprzedniczki. Co jakiś czas dostajemy nową pulę losowych zadań, a za ukończenie kilku z nich możemy zyskać dodatkowe punkty doświadczenia oraz skrzynkę ze sprzętem. Na tym jednak nie koniec, bo kolejne atrakcje dla żądnych przygód awanturników odblokowujemy przy kolejnych kamieniach milowych. Ukończenie specjalnego lochu i wbicie 50. poziomu otwiera nam drogę między innymi do poziomów mistrzowskich, jeszcze wyższego poziomu trudności, który wiąże się nie tylko z silniejszymi wrogami, ale też z nowymi ich typami i modyfikatorami, a także zupełnie nowymi aktywnościami. Na mapie możemy uświadczyć "krwawych przypływów", czyli stref, w których przez pewien czas możemy wycinać w pień wrogów, a następnie wykorzystać zebrane z nich materiały do otwierania skrzyń. Jest jednak pewien haczyk: część owych materiałów tracimy po zgonie, więc warto odpowiednio balansować działania ofensywne i defensywne. Aktywnością przeznaczoną jedynie dla najbardziej doświadczonych herosów są też podziemia koszmarów, w których natrafimy na wyjątkowo potężnych wrogów. Oczywiście radzenie sobie z coraz trudniejszymi wyzwaniami jest odpowiednio nagradzane. W Diablo IV znajdziemy całą masę broni i pancerzy, standardowo podzielonych na kilka klas jakości. Największe znaczenie mają te legendarne, bo nie tylko zwiększają statystyki postaci, ale mają przy tym dodatkowe moce. Tym razem możemy jednak pozyskać je z konkretnych przedmiotów, a następnie użyć do nasycenia innych elementów naszego wyposażenia. Dzięki temu nie czujemy się związani z jakąś bronią, hełmem czy błyskotką tylko przez to, że akurat pasuje ona do naszego buildu, bo nic nie stoi na przeszkodzie, by wymienić ją na lepszy model, nie rezygnując przy tym z oferowanej przez nią mocy specjalnej.Zostań na chwilę i posłuchaj
We wstępie wspominałem o kontrowersjach, jakie wywołała oprawa Diablo 3. W przypadku "czwórki" wygląda to tak, jakby Blizzard chciał odciąć się grubą kreską od poprzedniej odsłony serii i wrócić do klimatów rodem z Diablo 2. Sanktuarium jest ponure, skąpane w ciemnych barwach. Każdy region pełen jest mrocznych i posępnych lokacji, w których raczej nikt nie chciałby się znaleźć. Wygląda to świetnie i doskonale pasuje do ogólnej atmosfery i historii – również utrzymanej w odcieniach szarości. Fantastyczne wrażenie robi też warstwa dźwiękowa. Soundtrack pełen jest nastrojowych utworów, które towarzyszą eksploracji. Nie brakuje w nim dynamicznych kompozycji z wybijającymi się na pierwszy plan podniosłymi chórami. Słucha się tego z ogromną przyjemnością. Podobnie zresztą jak polskiego dubbingu, w którym zadbano o lubiane i przede wszystkim bardzo utalentowane osoby. Gracze mają okazję usłyszeć znane głosy – Danuty Stenki, Wojciecha Malajkata, Jakuba Wieczorka czy Piotra Fronczewskiego, którego klimatyczna narracja towarzyszy odbiorcom podczas sceny otwierającej tę produkcję.Grosza daj Blizzardowi
Na sam koniec zostawiłem prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjną kwestię, czyli monetyzację. Blizzard już dawno zapowiedział, że w Diablo 4 pojawi się płatny battle pass (a właściwie jeden darmowy i dwa płatne – Premium i Accelerated), a także sklepik z cyfrowymi przedmiotami. Z oczywistych powodów (postępy recenzentów były kasowane, żeby wszyscy mieli równy start w czerwcu) zakupy nie były możliwe w wersji przedpremierowej, ale przekazano nam szczegóły na temat tego, jak będzie to wyglądać. Dobra wiadomość jest taka, że za pieniądze nie kupimy niczego, co da nam przewagę nad innymi graczami. Ograniczono się wyłącznie do kosmetyki, bo wzmocnienia do zdobywanego doświadczenia czy złota zostały umieszczone w podstawowej, bezpłatnej przepustce, dodatkowo są tam inne ograniczenia, dzięki którym kupienie poziomów battle passa nie pozwoli na szybsze ich zdobycie. Nie ma więc mowy o "pay to win".To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj