Z okazji Święta Gwiezdnych Wojen, które nieformalnie wypada 4 maja, Disney+ przygotował serial dokumentalny o powstawaniu The Mandalorian. Sprawdzamy, jak wyszedł.
The Mandalorian to pierwszy serial Disneya ze świata Gwiezdnych Wojen, który zresztą zainaugurował start ich platformy streamingowej. Nic więc dziwnego, że to jemu poświęcono pierwszy dokument z tego świata. Nie ma co ukrywać, że było to też najprostsze do zrobienia, bo przecież wytwórnia ma mnóstwo materiałów zza kulis tej produkcji, których nie musi szukać w różnych archiwach. Zresztą pewnie mieli już gotową część materiałów do promocji, jak to zazwyczaj Disney robi przy głośniejszych tytułach.
Pierwszy odcinek
Disney Gallery: The Mandalorian jest w pełni poświęcony reżyserom i został podzielony na dwie płaszczyzny. Jedna to tradycyjne przedstawienie każdego z twórców i tego, w jaki sposób podchodzili do realizacji swoich odcinków. Oczywiście najwięcej uwagi poświecono tutaj
Dave’owi Filoniemu, który przez wszystkich jest uważany za chodzącą encyklopedię Gwiezdnych Wojen. Nie powinno to nikogo dziwić, w końcu jest to facet, który obmyślił koncepcję i napisał kilkanaście odcinków do takich produkcji jak
Wojny Klonów,
Ruch Oporu no i także
The Mandalorian. Wydaje się, że ten świat nie ma przed nimi żadnych sekretów. Widać także, z jakim szacunkiem podchodzą do niego inni reżyserzy, a także jak bardzo ceni go sam
George Lucas. Zresztą anegdota o tym, jak dostał pracę przy
Wojnach kolonów jest bardzo zabawna i pokazuje, jakim geekiem na puncie Gwiezdnych Wojen jest Dave.
Druga płaszczyzna to rozmowy pomiędzy wszystkimi reżyserami siedzącymi przy okrągłym stole. I jest to moim zdaniem najciekawsza część tego odcinka. To tutaj pojawiają się anegdoty zarówno z planu, jak i z życia twórców, które zostają w pamięci. Jak choćby opowieść
Taika Waititi o tym, skąd brał kostiumy do filmu
Co robimy w ukryciu, czy też wspomnienie pierwszego spotkania pięcioletniej
Bryce Dallas Howard z Lucasem i Akirą Kurosawą. Zresztą to natchnęło ją do wyreżyserowania odcinka
Sanctuary inspirowanego
Siedmioma Samurajami. To są rzeczy, których nie znajdziemy nigdzie indziej i dla których sięgamy po takie produkcje.
Niestety, takich momentów w tym dokumencie jest bardzo mało. Pierwszy odcinek
Disney Gallery: The Mandalorian to taka bardzo wygładzona pocztówka z planu. Nie ma w niej zbyt dużo „mięsa”. Brak jakichkolwiek anegdot z powstawania poszczególnych odcinków czy głębszych przemyśleń, które towarzyszyły twórcom podczas pracy. Oczywiście przyjemnie się to wszystko ogląda, bo samo zaplecze tego planu zdjęciowego jest wspaniałe. Ale niestety mało z tego zostaje nam w pamięci. Miejscami miałem wrażenie, że oglądam zbitkę materiałów przygotowanych na social media.
Porównując
Disney za kulisami / Gwiezdne wojny: The Mandalorian do debiutującego mniej więcej w tym samym czasie
Prop Culture, można stwierdzić, że ta pierwsza produkcja wypada bardzo blado. Jakby została przygotowana bez żadnego większego planu, tylko po to, by dać coś nowego fanom z okazji święta Gwiezdnych Wojen. Szkoda, bo mając tylu ciekawych twórców w jednym miejscu, można, tak mi się przynajmniej wydaje, wyciągnąć więcej ciekawostek, które zostałyby na dłużej w pamięci fanów. Może w następnych odcinkach to się zmieni. Na razie dostajemy przeciętną produkcję, nic niewnoszącą do naszej wiedzy o tym serialu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h