Pomimo otwartego zakończenia, piąty epizod brytyjskiego serialu sprawdza się jako kulminacja pewnego etapu opowiadanej historii. Zarówno Stella Gibson, jak i Paul Spector, znaleźli się w naprawdę decydujących dla siebie momentach. Nadkomisarz przełamała nareszcie złą passę i odnalazła dowody znacząco popychające jej śledztwo do przodu, natomiast przestępca, przerażony wymykającą się spod jego kontroli sytuacją, postanowił – przynajmniej chwilowo – zaprzestać swej zbrodniczej działalności. Poziom napięcia, jakie nagromadziło się pomiędzy tą parą, celnie oddaje scena ich długo oczekiwanej konfrontacji. I choć była to tylko telefoniczna rozmowa, doskonale odmalowała pogardliwy stosunek, jakim z wzajemnością darzy się dwójka myśliwych.

Twórcy ukazują, jak – wraz z rozwojem rozgrywającej się na ekranie psychologicznej gry – obu stronom puszczają wewnętrzne hamulce. Paul Spector, który początkowo zdawał się wyrachowanym i kalkulującym każde posunięcie zawodnikiem, w finale traci wcześniejszą pewność siebie, ulegając desperackim odruchom (niszcząc sekretną kryjówkę albo czyniąc zaskakujące i chyba nie do końca przemyślane wyznanie podejrzewającej najgorsze żonie). Tymczasem Stella coraz wyraźniej sympatyzuje z ofiarami bestialskich mordów. Do niedawna chłodna i obiektywna, pani detektyw nie stara się już tak bardzo ukrywać zaangażowania i osobistego podejścia do sprawy (pouczając pracującego z nią policjanta, by nie oceniał bujnego życia seksualnego, jakie najwidoczniej prowadziła jedna z ofiar, czy wprost nazywając ściganego przestępcę mizoginem).

Warto dodać, że odcinek obfitował w wiele emocjonalnych, a nawet rzewnych momentów. Należała do nich na pewno konferencja prasowa zwołana przez ojca jednej z ofiar mordercy. Obraz rozklejającego się przed włączonymi kamerami rodzica łatwo można było przemienić w przyciężkawą, melodramatyczną scenę, osłabiającą mocny przekaz płynący z fabuły. Jednakże dzięki subtelnemu, czy wręcz surowemu stylowi, w jakim został nakręcony cały serial, podobne sekwencje pogłębiają tylko poczucie realności oglądanych wydarzeń. Identycznie sprawa ma się między innymi ze świetnie pokazanymi (a przede wszystkim zagranymi) ujęciami wybuchowej sprzeczki małżeństwa Spectorów czy też pełną dwuznaczności ostatnią rozmową Paula z nastoletnią opiekunką jego dzieci.

[image-browser playlist="589383" suggest=""]

Koniec pierwszego, a przy tym niezwykle udanego, sezonu skłania do zastanowienia się, czym właściwie produkcja różni się od licznych, opartych na zbliżonym pomyśle pozycji. Thriller policyjny jest przecież ostatnio bardzo modny – nie każdemu jednak udaje się stworzenie tak intrygującego dzieła, jakim jest The Fall. Moim zdaniem klucz do sukcesu tkwi tym razem w nieco feministycznym podejściu do – jak by nie patrzeć, męskiego – gatunku. Najsilniejszymi, niezależnymi, a przede wszystkim pierwszoplanowymi postaciami są tutaj kobiety. I nie chodzi tu wyłącznie o we wszystkim dominującą (nie pomijając seksu, o czym przekonaliśmy się kilka odcinków temu) Stellę, lecz także charakterystyczny, damski drugi plan w osobach młodej asystentki głównej bohaterki, Ferrington, czy doktor Reed Smith (w którą wcieliła się kojarzona z Żony idealnej Archie Panjabi). W porównaniu z tak wyrazistymi i autentycznie wpływającymi na rozwój fabuły osobowościami, występujący w serialu mężczyźni wypadają naprawdę blado. Okazują się sfrustrowanymi agresorami (jak w przypadku Paula Spectora), skorumpowanymi szujami (którą zdaje się być przełożony Stelli), słabeuszami mdlejącymi na widok krwi (co zdarzyło się kilka odcinków temu policjantowi, który był świadkiem samobójstwa kolegi) lub stanowią po prostu szare, nieodznaczające się niczym tło. Nie wiem, czy taki "podział sił" jest sprawiedliwy, ale na pewno nie można odmówić mu oryginalności. Przy okazji ciekawie koresponduje to z głównym tematem serialu, czyli przemocą stosowaną wobec kobiet.

Mam szczerą nadzieję, że – pomimo przeciągnięcia rozwiązania intrygi na następny sezon – serial nie straci licznej widowni, która skłoniła BBC do kontynuowania produkcji w przyszłym roku. Choć sytuacja kojarzyć może się z tą, z jaką jeszcze niedawno borykali się twórcy Dochodzenia (przypomnijmy, że autorzy przeboju AMC również zdecydowali się na rozbicie serialowego śledztwa na dwie serie, za co zapłacili wysoką cenę w postaci bezgranicznego rozgoryczenia fanów), sądzę, iż w tym przypadku obędzie się bez większych kłopotów. The Fall to w końcu produkcja, w której nie ma znaczenia pytanie, kto zabił, bo wiemy to przecież od samego początku. Istotą brytyjskiego thrillera jest sam psychologiczny pojedynek i biorące w nim udział nietuzinkowe charaktery.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj