Steven Moffat od początku zaskakuje nowościami. W odcinku pojawia się nowa czołówka z przerobionym muzycznym tematem oraz naturalnie nowy wygląd TARDIS. Jednak najważniejszą nowością jest Clara, kolejna towarzyszka Doktora.

Gdy spotykamy Doktora, nie jest on tym samym człowiekiem, którego pamiętamy. Odejście Pondów bardzo na niego wpłynęło. Zamknął się w sobie, porzucając ratowanie świata. Biorąc pod uwagę, że jest to odcinek świąteczny, natychmiast nasuwa się alegoria obecnego stanu Doktora do Scrooge'a z klasyki Charlesa Dickensa. Jego stopniowa przemiana zostaje przedstawiona w sposób subtelny, acz wiarygodny. Doktor sprawia wrażenie, jakby przerwa wpłynęła na niego zbawiennie, gdyż jest w niesamowitej formie, co widzimy, gdy rozprawia się z łotrami.

[image-browser playlist="596430" suggest=""]©2012 BBC

Moffat zaskakuje wyśmienicie dopracowanym scenariuszem. Świetne dialogi, często nasycone specyficznym humorem, nadzwyczajnie współgrają z dynamicznie rozwijającą się fabułą i rozrywkową akcją. Nie brak również zaskoczeń - śmierć jednej z postaci jest niespodzianką i zarazem ciekawym zabiegiem budowania historii na przyszłość.

Odnoszę wrażenie, że Moffat naoglądał się zbyt dużo Gry o tron, gdyż kiedy słyszę z ust łotra "nadchodzi zima", skojarzenie jest jednoznaczne. Chyba że jest to zabieg umyślny, aby puścić oko do fanów tego serialu. Aczkolwiek efekt jest jedynie komiczny.

Największe wrażenie robi Jenna Louise Coleman w roli Clary. Od pierwszych scen przekonuje nas swoją ciekawością, niezwykłym urokiem i żywiołowa. Jest dynamiczna, błyskotliwa i niebywale bezpośrednia (pocałunek...) i co najważniejsze - tak bardzo różni się od Amy, że przyjmujemy ją z radością, jakby dawno niewidzianą przyjaciółkę. Clara od razu wzbudza naszą sympatię. Jest ona solidnym zastrzykiem energii dla serialu, której ostatnio brakowało. Moffat w sposób nadzwyczaj umiejętny buduje jej relacje z Doktorem - zaskakuje i intryguje. Clara jest tak bardzo nieprzewidywalna, że trudno zgadnąć co zaraz zrobi, a kilka scen pokazuje, że jest to bohaterka zdolna do wielkich rzeczy. Fantastycznie także wypada zazębienia wydarzeń z pierwszym występem Coleman w serialu. Cały czas zastanawiałem się, jak Moffat to zrobi i czy w ogóle nawiąże do tego odcinka. Efekt nader satysfakcjonujący.

[image-browser playlist="596431" suggest=""]©2012 BBC

Na tym tle blado wypadają czarne charaktery w postaciach lodowych bałwanów i Dr. Simeona. Początek z nimi związany prezentuje się interesująco, lecz po wyjawieniu prawdy stojącego za śnieżnym potworem, następuje rozczarowanie. Finał zbyt prosty i przede wszystkim zbyt szybki i mało efektowny. Bardzo duży plus za Iana McKellena w roli bałwana - jego głos dodał wiele dobrego tej postaci.

Spokojnie mogę powiedzieć, że jest to ostatnio jeden z lepszych odcinków Doktora Who. Dynamiczny, dobrze napisany, zabawny, niezwykle rozrywkowy i posiadający sporo uroku w postaci nowej towarzyszki Doktora. Świetna zabawa i zapowiedź lepszego jutra dla serialu.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj