Dominion ma spory problem już od strony kreatywnej. W obu omawianych odcinkach (5 i 6) serial rozwija wątki osobiste bohaterów oraz relacje polityczne, nie skupiając się na tym, co w tym koncepcie jest najatrakcyjniejsze - wojnie ludzi z aniołami. Gdyby te obecnie priorytetowe wątki stały obok centralnej historii, wrażenie byłoby lepsze. Nadal jednak czuć, że potencjał jest marnowany.

W miarę interesująco wygląda nauczanie Alexa (Christopher Egan). Kiedy już darowano sobie wściekłość po śmierci młodej przyjaciółki, wygląda to nieźle. Jego moc nadal okryta jest tajemnicą, ale w końcu czuć jakieś efekty. Trochę w tym irytuje stereotypowe prowadzenie postaci Alexa, który oczywiście musi być niecierpliwy, buńczuczny i arogancki, aż przechodzi tę swoją przemianę w charyzmatycznego wybrańca. Nie mam nic przeciwko wykorzystywaniu gatunkowych schematów, ale można to pokazać lepiej.

Polityczna intryga rozwija się poprawnie, potrafi zaciekawić i wzbudzić jakieś emocje. Podobać się może przede wszystkim przemiana Claire Riesen (Roxanne McKee), która przez pierwsze odcinki była ekranowym ozdobnikiem. Przez 2 kolejne epizody dojrzeje, staje się postacią ciekawszą i nieźle jej wychodzi lawirowanie w walce o władzę. Dobrze wykorzystuje też swoją urodę do manipulacji graczami. To zmiana zdecydowanie na plus, bo w końcu widać jakiś pomysł na tę postać.

[video-browser playlist="633557" suggest=""]

Motyw opętanej, z którą romansuje generał Riesen (Alan Dale), napędza fabułę obu odcinków i robi to naprawdę dobrze. Sam pomysł na to, że nie wszystkie istoty mogą być bezmyślnymi potworami na usługach Gabriela, jest wart rozwinięcia. Jednak tutaj największe brawa należą się za cliffhanger 5. odcinka, w którym wyjawiono, kim jest ta postać. To bardzo duże zaskoczenie, bo nic nie wskazywało, że jest ona kimś więcej niż tylko zabawką generała. Dzięki temu wątkowi zmienia się rozstawianie graczy na politycznej scenie, bo pieczętuje to przemianę Claire w kogoś, kto będzie mógł dokonać zmian w Vedze.

Pierwsze spotkanie Claire z matką oraz scena egzorcyzmu wypada zaskakująco dobrze. Pojawiają się w tym prawdziwe emocje, czyli coś, czego nie ma zbyt dużo w Dominion. Zwrot akcji po wygonieniu złego anioła także jest niespodzianką i pokazuje, że tutaj nie ma co liczyć na banalne szczęśliwe zakończenia. Pozostaje jedynie pytanie - czy Michael od początku wiedział, że po usunięciu anioła ciało kobiety zginie? Czy w ogóle mógł to wiedzieć, skoro mówi, że nigdy wcześniej to się nie stało? Oby w kolejnych odcinkach rozwinięto tę kwestię, bo jest tutaj zbyt dużo niedopowiedzeń sugerujących niedopracowania.

Zobacz również: Nowy zwiastun "Dominion" (Comic-Con)

Wątek młodego Whele'a (Luke Allen-Gale) nie porywa, bo za duży nacisk jest położony na jego relację z ojcem. David Whele (Anthony Head) sprawuje się dobrze: morduje, knuje i spiskuje, ale nic produktywnego z tego nie wychodzi. Obawiam się, że końcowa scena z rytuałem może przemienić starszego Whele'a w sojusznika Gabriela, a to byłoby zbyt proste rozwiązanie. Chyba lepiej byłoby, gdyby zginął.

Dominion ogląda się dobrze, a na nudę narzekać nie można. Jest czasami interesująco, ale zbyt wiele razy czuć marnowany pomysł na serial, który powinien zapewniać rozrywkę o klasę lepszą.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj