Downton Abbey to w tym momencie serial, którego rozwoju nie da się przewidzieć. Premiera sezonu pełna jest stagnacji i powielania motywów, wszystko toczy się z góry ugruntowaną ścieżką. Odrobinę emocji scenarzyści serwują pod koniec, ale to i tak nie jest coś, na czym można zbudować odcinek, nie mówiąc już o całym sezonie. W posiadłości Downton po prostu zbyt mało się dzieje i jeśli Julian Fellowes nie ma w zanadrzu przygotowanych kilku świetnych pomysłów, to mam duże obawy o przyszłą kondycję serialu.

Premierze nie przyświeca żadna myśl przewodnia, która mogłaby wzbudzać większe zainteresowanie czy emocje. Wątki większości postaci są oderwane od siebie i wcale nie tak interesujące. Lady Mary znów definiowana jest jedynie przez swoje plany małżeńskie oraz adoratorów, tak jakby jej postać nie miała nic innego do roboty. Szkoda, to marnotrawstwo dobrej bohaterki i aktorki.

Nie ma pomysłu na to, co dalej zrobić z Edith. W tym momencie jest ona nieszczęśliwą dziewczyną, która musi radzić sobie z ciężkim losem, ale poza tym niczym więcej. Zresztą od początku ta postać ma się nie najlepiej, a twórcy serialu nie potrafią zbudować wokół niej prawdziwego, angażującego wątku, który przy okazji nie byłby zbyt melodramatyczny. Chciałoby się zapytać też, co dalej z Rose. Czy jej jedynym zadaniem jest ładnie wyglądać?

[video-browser playlist="633263" suggest=""]

Próba obudzenia dawnego charakteru Toma za pomocą nowej miłości także wygląda trochę jak coś, co już w Downton Abbey było. Mimo tego ten wątek i tak ma największy potencjał. Tom to postać z ikrą - miło by było, gdyby ją w sobie obudził. Jak zawsze najlepszym elementem odcinka jest Violet i jej sarkastyczne żarty oraz złośliwości wypowiadane z nienaganną uprzejmością. Jej próby manipulacji życiem uczuciowym Isobel ogląda się z przyjemnością, bo są po prostu zabawnie napisane. Nie bez znaczenia jest też wyśmienita gra aktorska Maggie Smith.

Przydałoby się, by w 5. sezonie więcej czasu poświęcono służbie, tak jak to bywało we wcześniejszych sezonach. Perypetie Jimmy'ego nie są aż tak interesujące (poza tym już skończone), a szantaże Barrowa kiedyś miały większe zacięcie. Zdecydowanie też nie potrzebujemy tyle czasu oglądać włosowych rozterek Mosleya. Pora na coś nowego, coś przełomowego, coś, co faktycznie zatrzęsie tamtym światem.

Czytaj również: Kalendarz premier seriali - jesień 2014

Nie mam pojęcia, dokąd zmierza Downton Abbey, ale chciałabym wierzyć, że dokądś. Łączy mnie z tym serialem pewien sentyment, ale nie mogę być ślepa na jego słabości. Samo ukazywanie (bardzo dobre zresztą) zmian społecznych i obyczajowych angielskiego społeczeństwa lat 20. XX wieku nie utrzyma go w wysokiej formie, jeśli nie będzie stał za tym rozwój bohaterów i ich wątków. 

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj