"The C Word" było odcinkiem, wyreżyserowanym przez samego Hugh Lauriego. Choć styl prowadzenia fabuły nie różnił się zbytnio od tego, który znamy na co dzień, wydaje się, że tym razem większą wagę przyłożono do zbliżeń i detali. Ten celowy zabieg reżyserski sprawdził się doskonale, gdyż pozwolił w umiejętny sposób zarysować emocje, które zrodziły się w poszczególnych bohaterach. A tych było sporo. Sytuacja, w jakiej znalazł się Wilson, jest przecież bardzo dramatyczna. Mimo, że jest igraszką losu i "wielkim środkowym palcem, wymierzonym przez Wszechświat", jak w pewnym momencie zauważa sam onkolog.

Najnowszy odcinek mocno skupił się na relacji między Housem, a Wilsonem, jeszcze wyraźniej podkreślając, że jeden jest w stanie zrobić dla drugiego wszystko. Ich rozmowy oraz wzajemną troskę, okazywaną w nietypowy sposób, oglądało się wyjątkowo dobrze. Widać, że panowie stanowią zgrany zespół, który będzie ze sobą na dobre i na złe. Takie skupienie na bohaterach sprawiło, że odcinek był niezwykle emocjonalny. Świetnie widać to w scenie w gabinecie Wilsona. Gdy lekarz zaczyna opowiadać o swoich pacjentach i o tym, że nie chce skończyć tak, jak oni. Emocje są tym większe, gdyż do ostatniej chwili nie wiadomo co się zdarzy. W tym kontekście scena finałowa jest idealnym zwieńczeniem odcinka. Sposobem na rozładowanie emocji, które zgromadziły się w nas podczas jego emisji. Bardzo dobre i satysfakcjonujące zagranie.

[image-browser playlist="602722" suggest=""]
©2012 FOX Broadcasting Company

Sprawa pacjenta zbladła przy problemach Jamesa. Była jedynie dodatkiem. Na szczęście przypadek małej dziewczynki z wadą genetyczną, również posiadał kilka interesujących momentów, dzięki którym dało się go oglądać z pewnym zainteresowaniem. Najciekawszym była wymiana zdań między rodzicami Emily w szpitalnym korytarzu. Mąż i żona licytują się kto wie więcej o córce i które z tych informacji są istotniejsze. Pokazuje, że obojgu zależy na zdrowiu i szczęściu córki, ale okazują to w różnorodny sposób. Poza tą sceną, sprawa pacjenta nie odgrywa żadnej roli w emocjonalnym wydźwięku odcinka.

Warto też wynotować bardzo ciekawe zdanie, które pada podczas rozmowy, przeprowadzonej w domu House'a. Greg mówi do swojego chorego przyjaciela: "Jeśli powiesz, że w tajemnicy podkochiwałeś się we mnie przez te wszystkie lata, zdradzę Ci, że wszyscy od dawna i tak to przypuszczali". Wydaje się więc, że twórcy oglądają brytyjskiego Sherlocka, gdzie takie przypuszczenia pojawiają się w niemal każdym odcinku. A jak wiemy, David Shore (showrunner serialu), czyli twórca postaci Gregorego House'a, inspirował się bohaterem, stworzonym przez sir Artura Conana Doyle'a. Odwołując się więc teraz do innego wcielenia tego samego bohatera, koło inspiracji się zamyka. Muszę przyznać – bardzo ciekawy zabieg.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj