Autorem książki jest Edward Keble Chatterton, nie tylko pisarz, ale także uznany żeglarz, który brał udział w pierwszej wojnie światowej, wstępując do oddziałów Królewskiej Marynarki Wojennej. Rzecz została spisana niedługo po samej ewakuacji, co czuć z samej treści książki – fabuła jest niezwykle szczegółowa i czasem miałam wrażenie, iż czytam relację prowadzoną na żywo. By uwiarygodnić swoją opowieść, autor posługuje się fragmentami dokumentów, które cytuje zdaniami, bądź obszernymi fragmentami, mieszczącymi się na kilku stronach. Zaproponowana treść układa się zatem w doskonale przemyślaną całość. Niestety momentami nie do końca wciągającą. Książka składa się z 22 krótkich rozdziałów. Nie stanowią one jednak następujących po sobie elementów prowadzonej linearnie opowieści, każdy z nich skupia się raczej na nieco innych aspektach ewakuacji, mówiąc o niej z różnych perspektyw. Wydarzenia w głównej mierze rozgrywają się jednak na morzu. Miłość autora do przestworzy wód widoczna jest na każdej z kart książki. Choć tytuł mówi o ewakuacji z Dunkierki, tak naprawdę nie towarzyszymy żołnierzom otoczonym przez siły niemieckie, a raczej kapitanom, marynarzom czy amatorom, którzy za rozkazem wypłynęli w stronę Francji by ratować rodaków z opresji. Może to odrobinę zawodzić oczekiwania tych, którzy liczyli na pełne sprawozdanie ze strefy wojennej – takich opisów jest dosłownie kilka na całą treść książki. Całość dotyczy bowiem nie tyle samej operacji, co kulisów jej sukcesu, a autor szczegółowo analizuje wszystkie małe decyzje, które przyczyniły się do uratowania ponad 300 tysięcy żołnierzy.
fot. Wydawnictwo Replika
Chatterton prowadzi swoją narrację bardzo ciekawym językiem, posługując się wieloma metaforami i barwnymi epitetami. Dzięki temu całość nie przypomina suchego sprawozdania bądź noty z publikacji naukowej, a raczej pełne szczegółów opowiadanie. Często jednak zdarza się, iż mamy w nim do czynienia z fachowym słownictwem, które jest znane wilkom morskim, niekoniecznie zaś przeciętnemu czytelnikowi. Kwestie techniczne statków, dokładna analiza ich uszczerbków i zniszczeń, jakie poniosły podczas torpedowania, szczegółowa przeszłość każdego z nich... Autor jest świetnie przygotowany z historii, a jego ogromna wiedza na temat żeglugi przebija się widocznie przez każde zdanie, jednak momentami czułam się przez to wybita z rytmu czytania. Nie lada problemem jest również brak zachowanej chronologii. W chęci przedstawienia wszystkiego obiektywnie i szczegółowo, autor przeskakuje po poszczególnych datach, przywołując wydarzenia z tygodnia ewakuacji tak, jak akurat mu pasuje. Przy okazji wspominania o kolejnej jednostce pływającej, która spieszyła na pomoc żołnierzom, zdarza mu się skręcać na zupełnie boczny tor opowieści, przywołując poprzednie dokonania danego statku bądź jego kapitana. Książka jest nafaszerowana interesującymi ciekawostkami i faktami historycznymi. Można się z niej bardzo dużo dowiedzieć, jednak nie do końca wiąże się to z samą sugerowaną w tytule tematyką, jaką jest ewakuacja Dunkierki. To bardzo cenne, iż aktor stara się podejść do tematu obiektywnie, znacznie cofając się w czasie, by wyraźnie uargumentować wydarzenia bieżące, jednak dla mnie było to dużym utrudnieniem w lekturze. Nie trudno pogubić się w licznych faktach i koniec końców niestety niewiele z nich pozostaje w głowie na dłużej. W tym szczególnym przypadku brak dialogów nie rzutuje na jakość. Często miewam problem z zaczytywaniem się w jednolitych blokach tekstu, których nie ubarwiają żadne wypowiedzi, jednak The Epic of Dunkirk pozostaje książką, którą czyta się szybko i sprawnie. Wpływ na to ma także czytelny i duży druk. Warto wspomnieć, iż w polskim wydaniu książki znajduje się cenna mapka, która pozwala na dokładniejsze wyobrażenie sobie tego, o czym mowa. Dunkierka. Sukces operacji Dynamo to książka dla specjalistów. Przeciętny czytelnik może być zafascynowany jej językiem, barwnością opisów, a także emocjami, jakie biją od słów autora, jednak sama lektura nie należy do łatwych i przyjemnych. Dopiero w ostatnich rozdziałach pojawiają się bohaterowie wymienieni z imienia i nazwiska, jednak ich historie potraktowano jako krótkie ciekawostki. Szkoda, bo to jeden z fragmentów, który czytało się naprawdę dobrze. Całość, choć pisana bardzo ciekawie, nie była w stanie utrzymać mnie w pełnym skupieniu. Mimo wszystko, książka z pewnością spodoba się miłośnikom historii i osobom zainteresowanym tym konkretnym wydarzeniem, widzianym z innej perspektywy. Ja poczułam się umiarkowanie wciągnięta, stąd też ocena 6/10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj