Dwóch i pół” ("Two and a Half Men") miało zakończyć się po 8. serii. Charlie Sheen zaczął wtedy nieźle świrować i rozstał się z serialem w sposób iście spektakularny. Jak się jednak okazało – wbrew powszechnej opinii – nie był on niezastąpiony. Na planie pojawił się więc Ashton Kutcher i jeszcze 4 lata ten statek płynął. Odnowionej wersji zajęło trochę czasu, zanim odzyskała dawny blask, ale ostatnie 2 sezony to była ścisła sitcomowa czołówka. A na koniec Chuck Lorre udowodnił, że jest komediowym geniuszem. Cierpliwie czekał na swoją zemstę za wszystkie zakulisowe szaleństwa Sheena i w końcu ją zrealizował w odsłonach finałowych. Cóż za rozmach charakteryzował te ostatnie chwile z hitem CBS. Trudno zliczyć wszystkie gościnne występy postaci, które przewinęły się w „Dwóch i pół” na przestrzeni tych 12 lat. Najbardziej szokującym było jednak pojawienie się Arnolda Schwarzeneggera! Lorre postawił sobie bowiem za cel, aby napisać historię, która byłaby jednym wielkim gagiem, naśmiewającym się z absurdów, które spotykały tych głównych bohaterów przez ponad dekadę. Sekwencja z Arniem była tego soczystą kwintesencją. Terminator przypominający widzom wszystkie niedorzeczne wątki z przeszłości to prawdziwa perełka. I tak oto byliśmy świadkami jeszcze jednej szalonej historii, w której okazuje się, że Charlie Harper żyje! Co ciekawe, chyba nikomu nie jest trudno uwierzyć w to, że Rose sfingowała śmierć ukochanego i trzymała go w swojej inspirowanej „Milczeniem owiec” piwnicy przez 4 lata. Ten się jednak wydostał i teraz jest żądny krwi. Tygrysiej krwi![video-browser playlist="663793" suggest=""] Ach, wszystkie odniesienia do Sheena rozkładają tu na łopatki. Jest jeszcze oczywiście „Winning!” i prostytutki w hotelowych szafach. Nawet „Anger Management” się dostało. I chyba po to, by ten spór symbolicznie zakończyć, Lorre zrzucił na siebie i Charliego Harpera fortepian. W końcu miało być abstrakcyjnie i meta. I też niezły z Chucka troll. Do ostatniej sekundy wszyscy czekali na pojawienie się Sheena, ale ostatecznie musieliśmy obejść się smakiem. Pozytywnego obrazu całości to jednak nie psuje. Tutaj możecie przeczytać, dlaczego aktor ostatecznie nie zdecydował się na występ. Wystarczyło jednak, że był obecny duchem. Nie zapominajmy, że Angus T. Jones, który grał Jake’a, także rozstał się z serialem w dziwacznych okolicznościach i wielokrotnie wypowiadał się na jego temat negatywnie. No i wrócił na krótką scenę, w której naśmiewa się właśnie z tego, że „Dwóch i pół” zarobiło niesamowicie dużo kasy, bazując na głupich dowcipach. Niszczy system także animowana retrospekcja, casanova John Stamos i wrobiony Christian Slater. Naprawdę trudno było przez te 40 minut przestać się głupio szczerzyć. A po seansie pozostaje smutek, że to już koniec. Chciałoby się, żeby Berta miała rację i gdyby Charlie zamieszkał z Waldenem, można byłoby pociągnąć ten interes jeszcze z 5 lat. „Dwóch i pół” bez wątpienia zapisze się w historii jako jeden z najśmieszniejszych i najlepszych telewizyjnych sitcomów. A po tak oryginalnym i fantastycznym finale będzie trudno o nim zapomnieć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj