Nie zachęcił mnie tytuł nowej książki wydawnictwa Rebis. Temat wikingów czy szerzej temat przedchrześcijańskich czasów na terenie Europy przeżywa swój czas – który przewrotnie możemy nazwać renesansem barbaricum. Jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne dzieła dotykające tej tematyki – filmy, seriale, komiksy i książki. Dlatego też po debiucie Norweżki nie spodziewałem się niczego szczególnego – ot, kolejna opowieść o dzielnym bohaterze w czasach tworzenia się państw i przenikania religii. Siri Petersen jednak od pierwszych kart książki zaskoczyła mnie, przy czym trzeba podkreślić, że bardzo pozytywnie. W książce od razu czuć inspiracje skandynawskimi klimatami zarówno w kwestii kultury, mitologii, jak i samego krajobrazu, na tym jednak podobieństwa się kończą, bowiem Odinsbarn nie rozgrywa się w naszym świecie, choć przyznać trzeba, że Ym jest nieco podobne – pojawiają się znane motywy w postaci kruka jako boskiego ptaka czy tęczowego mostu, w skandynawskiej mitologii będącego drogą do jednej z części zaświatów. Ym, złożone z jedenastu krain, znajduje się pod władzą religijnych przywódców z miasta Mannfala – tylko jedno miejsce, Kruczy Dwór, rządzony ciałem podobnym do staroskandynawskiego tingu, opiera się Mannfali. Tyle w kwestii geografii politycznej, bo jest jeszcze jedna rzecz, która odróżnia mieszkańców Ym od ludzi – mianowicie ogony. Tak, mieszkańcy tego świata (zwani ætlingami) posiadają ogony, a co znamienne, nie przepadają (oględnie mówiąc) za tymi, którzy ogonów nie mają. Bo ogonów nie mają ludzie, a ætlingowie boją się ludzi, nazywając ich Dziećmi Odyna, tymi, którzy przynoszą zgniliznę, i tymi, których od dawna już nie widziano. Tymczasem, na swoje nieszczęście, główna bohaterka, Hirka, takim dzieckiem Odyna jest. Przybrany ojciec, który znalazł Hirkę piętnaście lat wcześniej, okaleczył ją tak, by wyglądało, jakby to wilki pozbawiły ją ogona. Teraz jednak, kiedy przyszedł czas Rytuału (próby, która polega na wykazaniu się umiejętnością czerpania mocy z krainy), Hirka będzie musiała podjąć decyzje, które zaważą nie tylko na jej życiu, ale też na wielu innych. Jeśli nie przejdzie próby, wyjdzie na jaw jej tożsamość, a to oznacza bardzo prawdopodobną śmierć.
Źródło: Rebis
Opowieść o Hirce to coś nowego, świeżego i - jak na debiut autorki - doskonale napisanego. Szczegółowo i pięknie opisany świat, żywy i tchnący skandynawskim klimatem przypadnie czytelnikowi do gustu tak samo jak barwnie odmalowane postacie – chyba jedna z największych zalet Dziecka Odyna. Do bohaterów można przywiązać się (lub znienawidzić ich) z miejsca, chociaż ich mnogość może czasem skonfundować mniej uważnego czytelnika. Ponadto, jak to w zwyczaju ma skandynawska literatura, dotyka również ważniejszych tematów: problemu inności oraz nietolerancji wobec obcych, strachu wobec nieznanego czy wreszcie interesującego rozważania na temat religii – czy też rodzajów religijności, od fanatycznej aż do tej kultywowanej ze względu na pamięć lub przyzwyczajenie. Dziecko Odyna porusza też kwestię dojrzewania, bo choć Hirka jest piętnastoletnią dziewczyną, to warunki sprawiają, że nie może już pozostać dzieckiem. Fabuła nie jest skomplikowana (przynajmniej jej początek), choć nie można nazwać jej infantylną. Autorka czerpie z kanonu literatury fantastycznej, nieco z powieści drogi, w której bohater poznaje samego siebie. Zarówno dla młodszych wielbicieli fantastyki, jak i tych nieco starszych Dziecko Odyna będzie doskonałą rozrywką, godnym polecenia początkiem ciekawej trylogii. Nie mówiąc już o tym, że urzeka dedykacja, którą autorka zamieściła na początku książki, przynajmniej jeśli ktoś zna stan, o którym wspomina Siri Petersen.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj