Premierowy odcinek jest miłym powrotem do znanego nam świata mody i wszystkiego, co związane z kobiecością. Pojawiają się lubiane twarze, a dodatkowo do zespołu dołącza świeża krew w postaci nowego redaktora odpowiedzialnego za stronę internetową magazynu "Scarlet". Patrick Duchand jest charyzmatyczny i ekscentryczny, czyli doskonale wpasowuje się do małej społeczności "Scarlet". Takie odnowienie obsady gwarantuje nieco więcej zabawy. Zwłaszcza że Jane już od samego początku zaczyna mieć nieco specyficzne podejście do nowego szefa, podczas gdy reszta redakcji jest w nim platonicznie zakochana. Akcja nowego sezonu dzieję się niedługo po wydarzeniach z finałowego odcinka. Nie oznacza to jednak, że nasze bohaterki stoją przed tymi samymi dylematami co poprzednio. Kilka wątków rozwiązano poza ekranem, a Kat, Jane i Sutton muszą stawić czoła nadchodzącym zmianom. A tych jest kilka, ponieważ każda z dziewcząt znajduje się obecnie w nieco innym miejscu w życiu. Najwięcej stabilizacji chwilowo ma Sutton. Okazuje się, że po dość bajkowym pocałunku w Paryżu, istnieje ciąg dalszy i zakochani muszą zmierzyć się z rzeczywistością. Związek Sutton z Richardem nabiera coraz poważniejszego charakteru. Wiąże się to głównie z pozycją Richarda, którą zajmuje w firmie. To już nie jest zwykły romans szefa z pracownicą, a raczej poważna deklaracja, która obejmuje kilka formalności. Co więcej, zakochani muszą udowodnić bardziej “doświadczonym” współpracownikom, że ich związek jest poważny, a nie chwilową zachcianką. Stąd też idea by wspólnie zamieszkać okazuje się być zaskoczeniem, nie tylko dla samej Sutton, ale i dla Jane, i nas, widzów. Bardzo mi się podoba, że po standardowym “żyli długo i szczęśliwie” twórcy zdecydowali się pokazać, jak właściwie wygląda takie życie. Ciekawi mnie tylko, w którym kierunku zostanie poprowadzona jej postać. Już teraz Sutton pokazuje pazury, co sugeruje, że nie zamierza poprzestać wyłącznie na roli partnerki Richarda. Mam też nadzieję, że jej sercowe doświadczenie nie przyćmią jej kariery zawodowej. Sutton ma jeszcze wiele do zaoferowania i liczę, że jeszcze wielokrotnie nas zaskoczy podczas tego sezonu. Ewentualna wyprowadzka Sutton będzie miała wpływ na życie Jane, która będzie musiała poszukać albo współlokatora, albo podjąć konkretne decyzje z Ryanem. To właśnie “Pinstripe” został jej wybrańcem. Właściwie ciężko odnieść się to jej decyzji, bo zarówno on, jak i Ben dobrze pasowali do roli jej kochanków. Zapowiada się jednak, że postać Jane będzie miała jeszcze jednego, dość znaczącego mężczyznę w na swojej drodze, bo jej specyficzny stosunek do nowego szefa jest już po pierwszym odcinku dość wyraźnie zarysowany. Nie chodzi tutaj o żaden romans, tylko o czysto zawodowe kontakty, które być może będą inspiracją, ale i wyzwaniem dla Jane. Ich przyszła współpraca może przynieść Jane dziennikarską popularność, choć z jej zawziętością przyniesie jej równie sporo problemów. Jedna ze scen z jej udziałem wyjątkowo przypadła mi do gustu. Za sprawą Ryana, Jane decyduje się wyjść poza swoją strefę komfortu i przespacerować się nago po mieszkaniu. Ewidentnie jest to wyzwalające uczucie dla Jane i pozwala się jej poczuć naturalnie, a przede wszystkim normalnie we własnej skórze. Jest to dość mocne oświadczenie całej produkcji, biorąc pod uwagę jak bardzo serial przykłada uwagę do mody, dodatków i wyglądu zewnętrznego bohaterów. Na koniec należy wspomnieć o Kat, której sytuacja wydaje się być najtrudniejsza i najmniej korzystna. Jej rozstanie z Adeną ma wpływ nie tylko na jej życie osobiste, ale również efektywność w pracy. Patrick zauważa to od razu, tym bardziej, że ceni Kat za jej kreatywność i widoczną działalność w social media magazynu "Scarlet". I to właśnie ta dwójka bohaterów porusza problem autentyczności i naturalności w internecie. Krótka, ale motywująca pogadanka, którą zaserwował Patrick prowokuje Kat to pokazania prawdziwej siebie na swoich profilach społecznościowych. Jak zwykle towarzyszy temu odpowiedni hashtag i od razu widać, że działanie Kat przynosi natychmiastowy odzew ludzi, którzy są w podobnej sytuacji. Nie chodzi tutaj o pokazanie siebie tylko bez makijażu, ale opowiedzenie o swoim cierpieniu spowodowanym rozstaniem z ukochaną osobą. Rozumiem, co twórcy próbują tutaj przekazać swoim widzom. Ta potrzeba, by pokazać swoje uczucia, jest istotna i pomaga szybciej uwolnić się od cierpienia. Należy o tym mówić i serial robi dobrą robotę, uzmysławiając to swoim widzom. Szkoda tylko, że promuje przy tym bardziej wirtualny świat, zamiast prawdziwych przyjaciół będących tu i teraz. Premiera trzeciego sezonu Dziewczyn nad wyraz dostarcza wszystkiego, na co tak właściwie się czekało. A nawet jeszcze więcej, bo oprócz standardowych perypetii głównych bohaterek, serial pokusił się o zaproszenie gościa specjalnego, piosenkarki Betty Who, która gościnie wykonała jedną ze swoich piosenek. Jest to jak najbardziej udane otwarcie sezonu i z czysta przyjemnością ponownie zagłębiłam się w ten kolorowy świat młodości i celebracji życia. I czekam na więcej, bo już teraz widać, że warto.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj