Emotki. Film to nowa animacja, na której krytycy z USA nie pozostawili suchej nitki. Czy rzeczywiście jest tak źle?
W
Wreck-It Ralph obserwowaliśmy, jak wygląda życie po drugiej stronie ekranu automatu do gier. Reżyser Tony Leondis postanowił powtórzyć zabieg z filmu Disneya i odkryć przed widzami sekretny świat smartfonów. Ukryte za aplikacją, z której korzystamy, gwarne miasto Tekstopolis to miejsce, w którym mieszkają i pracują emotki. Każda z nich ma określone zadanie i jedną konkretną emocję, którą wyraża. Każda oprócz Minka – żywiołowej, energetycznej emotki płci męskiej, która z niewiadomych przyczyn potrafi wyrazić wszystkie emocje. Jego zachowanie jest uznawane za anomalię, która zagraża całemu systemowi. By uniknąć skasowania, Minek łączy siły z Piątką, by odnaleźć superhakera, który pomoże go naprawić. W trakcie tej podróży bohaterowie odkryją, że przeprogramowanie nie jest najlepszym rozwiązaniem.
The Emoji Movie to produkcja bez większego pomysłu i poczucia humoru. Fabuła jest przewidywalna do bólu, żarty wymuszone, a postaci bezbarwne i nieciekawe. Gdy kopiowanie Ralpha Demolki przestaje wystarczać, twórcy sięgają po hit Pixara, jakim jest
Inside Out i zaczynają z niego czerpać garściami. Robią to jednak tak nieumiejętnie, że zamiast ulepszać swój film, jeszcze bardziej go psują. Przez to widz przestaje kibicować bohaterom w ich podróży i zaczyna marzyć o tym, by ktoś wreszcie zakończył ich cierpienia i zwyczajnie wykasował emotki, tym samym kładąc kres bezsensownej historii. Filmy dla najmłodszych zazwyczaj mają jakiś ukryty morał. Tutaj trudno się go doszukać. Jest to niestety film o niczym.
Jeśli wersja oryginalna posiada jakieś zabawne dialogi, to zostały one zatracone podczas tłumaczenia na język polski albo zabite przez rodzimy dubbing. Trudno tu znaleźć jakikolwiek trafiony żart. Większość wywołuje raczej zażenowanie. jak choćby śmianie się z tego, że emotka symbolizująca kupę nie musi myć rąk po skorzystaniu z łazienki. No po prostu boki zrywać.
Jedyne, co dzieciaki wyniosą z seansu, to strach przez diabolicznie uśmiechniętą antagonistką filmu, której wizerunek zbliżony jest do Jokera z komiksów DC.
Lepiej, by Sony trzymało się animacji dla dorosłych typu
Sausage Party, która znalazła grono fanów i to niemałe. Ich animacje skierowane do młodszej widowni w dużej mierze trafiają w próżnię, ponieważ nie wiadomo dokładnie, do jakiego przedziału wiekowego są kierowane. Najmłodsi o czymś takim jak emotki pewnie nie słyszeli, a jeśli już, to nie zrozumieją niektórych żartów. Za to fabuła wymyślona przez twórców jest tak prymitywnie prosta, że do starszych widzów nie przemówi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h