Oglądając Leonardo DiCaprio w fantastycznej kreacji Jaya Gatsby'ego, wciąż zastanawiamy się nad jego sekretem młodości, jednak młodzieńcza aparycja, wyraźna opalenizna i rozjaśnione włosy idealnie pasują do szytego na miarę garnituru multimilionera. W kreacji Gatsby'ego aktor operuje skrajnymi emocjami – począwszy od chłopięcego podenerwowania, a skończywszy na wybuchu gniewu przypominającego mu o jego przeszłości. Choć obdziera to jego postać z aury tajemniczości obecnej w powieści Fitzgeralda, to jednak wciąż pociąga widza swoją osobą. Di Caprio w roli Gatsby'ego jest rozegzaltowanym romantykiem żyjącym nadzieją, skazanym na samotność, którą stara się zagłuszyć kolejnymi, coraz huczniejszymi imprezami. Pusty dom, po którym oprowadza nas Gatsby, przywodzi na myśl równie puste, pogrążone w mroku korytarze, które mieliśmy okazję podziwiać w zamku Xanadu w filmie "Obywatel Kane". Choć u Luhrmana jest barwniej, to jednak nadal można wyczuć tę przenikającą kości samotność, której zdają się strzec lokaje Gatsby’ego.

Carey Mulligan, grająca Daisy, jest niczym żywcem wyjęta z epoki, w której przyszło jej odgrywać rolę. Jej uroda, powierzchowność i charakterna frywolność doskonale dopełniają się w roli osoby, która ma za zadanie dobrze wyglądać. Wraz z postacią wykreowaną przez DiCaprio kradną niemal każdą scenę, w której występują, co zręcznie zazębia się z fabułą lawirującą wokół ich niecodziennej relacji. Postać Nicka Carrawaya została, tak jak i w powieści, przyjemnie wypośrodkowana w roli narratora – ani nie jest go za dużo, ani też nie jest nam do niego tęskno. Podczas oglądania nie mamy już nieprzyjemnego wrażenia, że kojarzymy go jedynie z filmów o pajęczym superbohaterze.

Tym razem Baz Luhrman postanowił zadziwić nas swoją interpretacją Nowego Jorku z lat dwudziestych ubiegłego wieku, w wizji której stara się zatrzeć granicę pomiędzy XX a XXI wiekiem. Reżyser pokazuje nam, jak wiele wspólnego mają te dwie epoki – tak w stylu życia, jak i infrastrukturze ciągle rozwijającego się miasta. Dostrzegamy w nim przekrój niemal każdej grupy społecznej, począwszy od posad lokajów, maklerów goniących za coraz większymi pieniędzmi, czarnoskórych trębaczy wygrywających nocne melodie na schodach przeciwpożarowych, skończywszy na burżuazji bawiącej się na swoich wystawnych przyjęciach. Oko widza cieszą także kadry skierowane w stronę brył Wielkiego Jabłka, gdzie każdy budynek, wieżowiec, kolorowy neon czy przejeżdżająca taksówka zwracają uwagę i mimowolnie wywołują uśmiech na twarzy. Luhrman przyklaskuje naszemu współczesnemu gustowi estetycznemu, z jednej strony starając się nas nie przytłoczyć ogromem szczegółów, a z drugiej - pragnąc pochwalić się stworzonym przez siebie światem.

[image-browser playlist="591317" suggest=""]
©2013 Warner Bros.

Kiedy mówimy o wykreowanej w filmie rzeczywistości, nie sposób także nie wspomnieć o konsekwentnie dobranej do wizji muzyce. W tle usłyszymy między innymi takie gwiazdy, jak: Jay-Z, Beyonce, Lana Del Ray, Jack White, Gotye czy The xx. Brzmi jak komercyjna lista hitów? I słusznie, bo właśnie na taką produkcję kreuje się Wielki Gatsby. Najbardziej na uwagę zasługuje poruszający utwór "Back to Black" w wykonaniu Beyonce oraz "Love Is Blindness" zagrany przez Jacka White’a, a podłożony pod jedną z bardziej emocjonujących scen w filmie.

Wielki Gatsby to ekranizacja przystępna w odbiorze, pozbawiona zbędnych przypisów, których można by się spodziewać, dlatego też wielu widzów pewnie uzna ją za wydmuszkę, mającą za zadanie jedynie dobrze się prezentować. Z pewnego punktu widzenia tak jest, jednak dobrze ogląda się film, w którym nie chodzi o wiele więcej niż to, co dzieje się na ekranie. Gdy książka Fitzgeralda została ponownie wydana w latach pięćdziesiątych, zyskała zasłużony sobie sukces dzięki nostalgii do "tamtych" lat, którą udało jej się wywołać w czytelnikach. Dziś, po blisko siedemdziesięciu latach, ta epoka za sprawą Luhrmana wydaje się nam być bliższa niż kiedykolwiek.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj