Sam Levinson, twórca Euforii, odcinki specjalne serialu postanowił nakręcić w analogiczny sposób – skupiając się nie tyle na samej akcji, co na przybliżeniu widzom psychologii postaci. Akcja drugiego epizodu, podobnie jak w przypadku Rue, również rozgrywa się w okresie świątecznym i przyjęła formę terapeutycznej rozmowy. Bohaterką jest tu Jules. Tym razem partnerem nie jest sponsor z Anonimowych Narkomanów, a prawdziwa terapeutka, do której ojciec wysłał nastolatkę po tym, jak udało mu się ściągnąć ją do domu po ucieczce.    F*ck Anyone Who’s Not A Sea Blob należy do Hunter Schafer. Odcinek ten jest bowiem triumfem odtwórczyni roli Jules na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze Schafer świetnie wypadła pod względem aktorskim. Jej mimika przekonująco i realistycznie oddaje przeżywane przez postać emocje, a sporą część odcinka stanowią zbliżenia na twarz aktorki. Cała zaś sesja ze świetną terapeutką (w tej roli Lauren Weedman) jest bardzo emocjonalna – tę intensywność również udało się oddać w odpowiedni sposób. Współodczuwamy z postacią, chociaż większość z nas zapewne nigdy w pełni nie pojmie, czego doświadcza Jules. I tutaj właśnie pojawia się drugi powód. Schafer zadebiutowała w roli współautorki scenariusza, a jej wkład w ten odciek jest nieoceniony. Z pewnością to właśnie transpłciowa aktorka odpowiada za początek epizodu, skupiający się na kwestiach związanych z kryzysem tożsamości, jaki przeżywa Jules. Wypowiedzi bohaterki dotyczące męskości i kobiecości oraz postrzegania, ciągłego oceniania przez inne osoby, są bardzo poruszające i dają nam możliwość zrozumienia tego, co dzieje się we wnętrzu osób trans. Dają wgląd w to, z czym zmagają się oni na drodze do samoakceptacji. Dodatkowo zostały świetnie wplecione w fabułę. Jules stwierdziła bowiem, że jedynie Rue była osobą, która nie tylko na nią patrzyła, lecz widziała. Dostrzegała prawdziwą Jules pod warstwami persony stworzonej w reakcji na postrzeganie innych. Otwierające oczy są też słowa bohaterki, która stwierdza, iż bycie trans jest dla niej kwestią duchową. Wydaje mi się, że wypowiedzi i aktorstwo są tak poruszające, ponieważ płyną z osobistego doświadczenia Hunter Schafer. Czuć, że jest w tym prawdziwość, może własne przeżycia, obserwacje, może nawet i kryzysy aktorki. Na to mogłaby również wskazywać wypowiedź Schafer, która w jednym z ostatnich wywiadów wyznała, że napisanie tego odcinka okazało się dla niej alternatywą dla pobytu w szpitalu psychiatrycznym.
fot. screen z serialu HBO GO
Za dalszą cześć odcinka, bezpośrednio związaną z samą fabułą poprzedniego sezonu, odpowiada zapewne Sam Levinson. I jest ona niemniej interesująca. Wreszcie poznajemy bowiem wydarzenia z serialu i końca serii z perspektywy Jules, a nie tylko Rue. W zasadzie aż do tego odcinka nie wiedzieliśmy, co tak naprawdę się stało, że bohaterka uciekła i zostawiła swoją przyjaciółkę. Czuliśmy jednak, iż za jej zachowaniem nie stoi wyłącznie spontaniczność. Levinson za sprawą drugiego specjalnego odcinka dał nam możliwość wejścia w skórę (i głowę) Jules i to, czego się dowiedzieliśmy, otwiera nam oczy na wiele spraw. To, że Jules czuła, iż odpowiedzialność za trzeźwość Jules spoczywa na jej barkach, jest bardzo prawdopodobne psychologicznie. Bardzo dobrym posunięciem twórcy było też odsłonięcie kart z przeszłości Jules – jej kontaktów z nieobecną, pijącą matką. To rzeczywiście pozwoliło nam dostrzec rzeczy, o których nie mieliśmy pojęcia. Świetna jest też paralela między relacjami bohaterki z Rue a tymi z matką – tym, że obie najbliższe osoby, które widziały prawdziwą Jules, jednocześnie nie były w stanie dostrzec, jaki wpływ na dziewczynę ma ich uzależnienie. Dzięki F*ck Anyone Who’s Not A Sea Blob i my, widzowie, dostaliśmy szansę, by ujrzeć prawdziwą Jules. Myślę, że fani serialu czują się usatysfakcjonowani takim podejściem twórców do specjalnych epizodów i tym, co dostali w tym odcinku. Ja na pewno na plus oceniam to, że w odcinkach specjalnych postawiono nie tyle na akcję, co na postaci. Sam zaś fakt, iż dwa odcinki specjalne przyjmują formę terapeutycznej rozmowy, jest dobrym rozwiązaniem nie tylko z tego powodu, że umożliwia odbiorcom lepszy wgląd w psychikę bohaterek. Z uwagi na to, iż nie zaserwowano nam konkretnych wydarzeń mających wpływ na losy Rue i Jules, epizody świąteczne nie są obligatoryjne do oglądania i widzowie będą mogli przejść z pierwszego sezonu prosto do drugiego. Rozumiem jednak, że dla części odbiorców ten epizod może być jeszcze trudniejszy „do przejścia” niż poprzedni, skupiający się na Rue. Dlaczego? Problemem nie jest to, co mówi Jules, a fakt, iż przez większość odcinka dostajemy jedynie jej wypowiedzi. Nie odchodzimy od bohaterki na krok. Niestety po pewnym czasie taka forma może odbiorców znużyć. W przypadku Rue także obserwowaliśmy rozmowę, jednak w mniej więcej w równym stopniu było w nią zaangażowanych dwóch bohaterów. Zachodziła między nimi interakcja, była to inna rozmowa niż typowa sesja terapeutyczna. Ali opowiadał również o sobie, dając nam momenty wytchnienia od Rue. I dzięki temu poprzednią odsłonę oglądało się lepiej. Łatwo dostrzeżemy jednakże, że Levinson starał się urozmaicać ten odcinek – czy to wspomnieniami, czy fantazjami bohaterki – i do pewnego stopnia to mu się udało. Bardzo zgrabnie połączono też oba epizody specjalne na płaszczyźnie senno-wyobrażeniowej bohaterek, którą stanowi ich wymarzone, wspólne mieszkanie w Nowym Jorku. Dodatkowo sekwencje rozgrywające się w rzeczywistości psychicznej pokazują, jak silna jest ich relacja. Oba specjalne odcinki serialu Euforia wyraźnie pokazują, że bohaterki przeżywają kryzys. Dotyczy on jednak nie tylko ich relacji, lecz każdej bohaterki z osobna. I chociaż świąteczne epizody nie są dla widzów serialu obligatoryjne, to możemy się spodziewać, że echa ich dostrzeżemy w nadchodzącym sezonie. Zdecydowanie spełniły swoją rolę. Nie tylko utrzymały, lecz nawet wzmocniły więzy widzów z Rue i Jules. Dodatkowo, pokazując dusze bohaterek, zachęciły do oglądania drugiego sezonu. Ja osobiście nie mogę się już go doczekać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj