Kończą się sprawdzanie domu Kusiciela przez Wydział Opętań i Nawiedzeń. I wszystko idzie dobrze, gdy nagle paskudny demon Idy, Pech, przejmuje jej ciało i zaczyna siać spustoszenie, lgnąc w stronę znalezionych tam zwłok. Skutki tego stają się poważne – giną ludzie, a sama Ida musi zacząć mierzyć się z podejrzeniami, że to wszystko może jej sprawka. To, co pokochałam w powieściach Martyny Raduchowskiej, to połączenie komedii z ciekawą mitologią związaną z duchami. Widziałam również, jak coraz bardziej zmierza w stronę poważniejszych tonów. Tak jak Szamanka od umarlaków była w sumie przyjemną powieścią, tak Demon Luster pokazywał, że robi się poważnie. Dlatego z jednej strony nie powinno mnie dziwić, że Fałszywy Pieśniarz jest w sumie fantastyką poważną z żartobliwymi elementami. Jednak przez całą powieść nie do końca mi to pasowało. Miałam wrażenie, że wyważenie pomiędzy scenami poważnymi a zabawnymi zgrzytało, przez co te wesołe nie wydawały się służyć jako comic relief, tylko bardziej sceny po prostu nie na miejscu. Zasmuciły mnie też zmiany wprowadzone przez autorkę – między innymi pozbycie się Pecha czy ograniczenie do minimum roli Tekli.
Źródło: Uroboros
Nie oznacza to jednak, że książka jest słaba. Wręcz przeciwnie – fabuła jest poprowadzona zręcznie, śledztwo również. Chemia między Kruchym a Idą rośnie. I co więcej, sama mitologia jest o wiele bardziej rozwinięta. Poznajemy nie tylko nowe możliwości naszej szamanki, ale również zupełnie nowe postaci z nowymi umiejętnościami. To duży plus. Autorka również, mimo zmiany tonu powieści, zachowała „charakterne” charakterki swoich bohaterów. Tylko, że niestety, przez to nadal trochę zgrzyta. Co więcej, często zamiast akcji, mamy długie opisy dni Idy w zamknięciu, co mam wrażenie, było pewnym pójściem na łatwiznę i książka mogłaby być o wiele dłuższa. Fałszywy pieśniarz rozwija dalsze wątki znanych nam postaci. Poznajemy lepiej świat przedstawiony przez autorkę i mamy pewne sugestie co do przeszłości Idy, które dobrze byłoby rozwiązać. Nie do końca jednak wydaje mi się pasować zmiana tonu powieści, przez co to co kiedyś było zaletą, teraz tylko przeszkadza. Ja jednak książkę polecam, zwłaszcza fanom szamanki, choć osobiście trochę się zawiodłam.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj