Kolejne dwa odcinki Fear the Walking Dead prezentują się ciekawiej, bo w końcu dzieje się coś konstruktywnego, co pozwala na zaangażowanie się w historię. Serial jest w Polsce emitowany w tym samym czasie co w USA, czyli w nocy z niedzieli na poniedziałek na AMC Polska.
Dziewiąty odcinek pokazuje, że może być lepiej, gdy nacisk zostanie położony na postacie wzbudzające zainteresowanie. Wycięcie z tego odcinka mamy Alicji i jej przyjaciela pokazuje, jak źle rozpisane są to bohaterki i jak bardzo negatywnie wpływają na odbiór. Alicja jest inna, ona ma w sobie pewną wyrazistość, jest intrygująca, a jej postępowanie wzbudza sympatię. Na tle innych bohaterów serialu jest po prostu najciekawsza. Pokazuje to 10. odcinek, w którym nadal przyciąga uwagę, a jej zachowanie potrafi przekonać, czego nie można powiedzieć o Madison, która zagrała pierwsze skrzypce, ale nie wywołała ani emocji, ani zainteresowania. Ta postać wydaje się nudna i bez żadnego pomysłu na rozwój.
Wprowadzenie nowych bohaterów w hotelu okazuje się trafnym zabiegiem, który trochę wyrywa
Fear the Walking Dead z marazmu. Mają oni bagaż emocjonalny, więc stanowią dobre przeciwieństwo dla snujących się po ekranie postaci. Jasne, jest tutaj sztampowo i przewidywalnie, ale przynajmniej z sensem i bez większych głupot, a nawet pojawiają się emocje. Ostatnia scena 10. odcinka z rozmową Stranda z Oscarem jest tym, czego w tym serialu brakuje. Intymna, bardzo poruszająca rozmowa, ale szczera i z sercem. Prosta scena pokazała, że da się wywołać jakieś emocje i można pokazać to naprawdę nieźle.
Naturalnie w obu odcinkach nie brak głupot w wątku w hotelu. Przede wszystkim razi fakt, z jaką łatwością Strand i Madison przeżyli, chociaż byli otoczeni przez zombie bez żadnej nadziei. Pokazanie ich ucieczki jest strasznie naciągane, a motyw wykorzystania malowania się krwią szwendaczy zaczyna być nadużywany w tym sezonie. Ba, można odnieść wrażenie, że to odpowiedź na wszystko, by tylko oszczędzić na efektach zabijania żywych trupów i dalej prowadzić pozbawioną ikry opowieść. Kłopot w tym, że przez to nie ma emocji, bo gdy po raz kolejny bohaterowie opierają się na tym rozwiązaniu, trudno się przejmować. Nie ma poczucia zagrożenia i walki o przetrwanie, bo czemu miałoby być? Wymalujemy się flakami i po sprawie.
Plusem jest tak naprawdę ożywienie akcji, która stała w miejscu. Zmagania ze szwendaczami nadają tempo, nawet pomimo wspomnianej przeze mnie wady. Twórcy mają tutaj niezłe pomysły, które z ciekawszą realizacją dałyby o wiele lepszy efekt. Cały motyw z zombiakami zrzuconymi z molo jest banalny, ale wykonanie dobre. Coś się w końcu dzieje w tym serialu, więc tego typu sceny są atutem.
No url
Wątek Nicka stracił początkowy impet jego samotnej przygody. Tam przynajmniej mogliśmy widzieć Nicka w innej perspektywie - jako kogoś, kto potrafi sobie radzić i walczy o przetrwanie. Nie mówi prawie nic, więc też nie irytuje. To się zmienia, bo rola Nicka w nowym społeczeństwie jest za bardzo oczywista i przewidywalna. Z jednej strony może się podobać fakt wykorzystania jego wiedzy ćpuna, bo przynajmniej ma to jakiś sens, ale z drugiej budowanie jego romansu z Lucianą jest wręcz łopatologiczne. Z kilometra było widać w tym odcinku, do czego to prowadzi, a przez to też wydaje się niepotrzebne i wymuszone. Może to wpłynąć na rozwój Nicka i zaprocentować z czasem, ale na razie jest to zabieg po prostu nieciekawy.
Historia Travisa i jego syna jest najgorszym elementem obu odcinków. Tak naprawdę dostajemy totalnie banalną, oczywistą i przewidywalną opowieść, która nudzi i nie jest w stanie zaangażować. Twórcy budują ten wątek tak, by jego zakończenie z bezwzględnym zachowaniem dzieciaka było zaskoczeniem - a tak nie jest, bo doskonale wiemy, że ta irytująca postać jest psychopatą. Jedynie Travis prawdopodobnie w końcu zda sobie sprawę, kim jest jego syn, co i tak najpewniej niczego nie zmieni. Nie mam nic przeciwko schematom w serialach, ale gdy twórcy biorą oklepane wątki i nawet nie starają się opowiedzieć ich w sposób wzbudzający zainteresowanie, trudno mówić o satysfakcji.
Oba odcinki prezentowały się ciekawiej niż wcześniejsze, ale nadal jest co najwyżej przeciętnie. Dobre wrażenie robi wątek w hotelu - pojawiają się emocje i wydarzenia nadające tempo fabule. Jednocześnie rozczarowuje wątek Nicka i jego wymuszonego romansu. Nawet intrygujący motyw z ugryzionym aptekarza nie polepsza tego wrażenia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h