Jak na finał połowy sezonu przystało, w Fear the Walking Dead akcja nabrała tempa, a twórcy w końcu dostarczyli widzom wyjaśnień, co wydarzyło się na stadionie. Ale przede wszystkim znowu większość czasu w odcinku zajęły retrospekcje. Zupełnie jakbyśmy oglądali Lost: Zagubieni, jeśli dodamy do tego jeszcze Maggie Grace wcielającą się w Altheę, która również grała w tym kultowym serialu. Ale inaczej nie da się opowiedzieć historii przed przeskokiem czasowym. Co nie zmienia faktu, że flashbacki mogłyby mieć więcej sensu i być zdecydowanie ciekawsze, bo na przykład spotkanie Madison i Althei nie należało do najbardziej wciągających i interesujących, choć było ważne dla dalszej części fabuły. Twórcy również trochę zabawili się z widzami, nie ujawniając, w którym okresie ta sytuacja miała miejsce, aby dać złudną nadzieję, że główna bohaterka jednak przetrwała upadek stadionu. Zmyłka się udała, ale wolelibyśmy wiedzieć, jak potoczyły się wypadki bezpośrednio po zniszczeniu tamy niż wysłuchiwać po raz kolejny tego, dlaczego Madison tak bardzo zależało na znalezieniu odpowiedniego miejsca do życia dla swoich dzieci. Z kolei w teraźniejszości trwał wyścig z czasem, aby uratować wykrwawiającego się Johna, który zdążył niepotrzebnie nastraszyć widzów, nagrywając swoją mowę pożegnalną na kamerę. Również przedzieranie się ryzykujących własnym życiem bohaterów przez dziesiątki spalonych zarażonych, wyglądało efektownie. Natomiast Alicia, polująca na Naomi, też mogłaby się przyczynić do podniesienia poziomu emocji, gdyby tylko miała ku temu naprawdę dobry powód. A okazało się, że jej działania są pozbawione sensu, ponieważ pani doktor właściwie niczego złego jej nie zrobiła, co mocno rozczarowuje pod względem fabularnym. Ciężko było się wczuć w tę złość Alicii i jej morderczych zamiarów względem June, która otrzymała znowu nowe imię. Dobrze, że chociaż scena, w której Morgan przemówił Alicii do rozsądku niosła ze sobą sporo emocji, choć za mało trzymała w napięciu, aby drżeć o życie „karateki”. Ponadto twórcy znowu zastosowali pomysł z opowiedzeniem historii rozgrywającej się w przeszłości z perspektywy opisujących ją bohaterów i nagrywającą ich Altheą, co ma swój klimat. Natomiast w retrospekcjach z upadku stadionu trochę nadużyli stosowania zwolnionego tempa, ale parę ujęć wyglądało naprawdę znakomicie, jak choćby kroczący zainfekowani spowici ogniem. Z początku rzeczywiście mocniej przeżywało się te dramatyczne chwile, ale z czasem człowiek uświadamiał sobie, że w ten sposób chciano ukryć niedociągnięcia związane z tymi scenami. Aż trudno uwierzyć, że jedynym wyjściem, aby ocalić Alicię i Nicka z auta było zwabienie zarażonych na stadion przez Madison. I tu można postawić pytanie, czy rzeczywiście zginęła, dając się okrążyć przez zombie. Nauczeni doświadczeniem wielu sezonów zarówno The Walking Dead i Fear the Walking Dead nie możemy mieć pewności, czy nie schowała się na przykład pod kontenerem na śmieci jak Glenn. Natomiast, jeśli faktycznie było to pożegnanie z Madison, to przynajmniej zginęła w sposób bohaterski, który wywoływał autentyczny smutek. Jednak wielkim zaskoczeniem ta ewentualna śmierć nie jest, ponieważ od początku sezonu wiele na to wskazywało. Ale decyzję twórców o pożegnaniu się z główną bohaterką można nazwać zarazem odważną, szokującą i kontrowersyjną, ponieważ jednak wzbudzała sympatię, dzięki swojemu zdecydowaniu i hartowi ducha. Jeśli pominiemy logiczne dziury fabularne, to półfinał sezonu Fear the Walking Dead był naprawdę dobry. W napięciu trzymała dramatyczna walka o życie Johna, a do tego dużo emocji przyniosły wydarzenia ze stadionu i poświecenie się Madison. Poza tym taka forma opowiadania historii, gdzie na zmianę oglądaliśmy retrospekcje i teraźniejszość, urozmaiciła nie tylko ten „mały” finał sezonu, ale również sam serial. Dzięki temu, że otrzymaliśmy odpowiedź na większość dręczących nas pytań, które co prawda przyniosły średnią satysfakcję, Fear the Walking Dead może już skupić się na bieżących wydarzeniach. Wspólny ramen z końcówki odcinka pewnie zbliży naszych skonfliktowanych bohaterów, co powinno dać dobry start dla sezonu 4B. Jeśli tylko jakość produkcji zostanie utrzymana, a twórcy popracują nad logiczną stroną fabuły, to wciąż możemy liczyć na dobrą, zombiastyczną rozrywkę, ale tym razem z większym udziałem nowych postaci, które tak dobrze zadomowiły się w serialu!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj