Najnowszy odcinek Fear the Walking Dead rozpoczął się niespodziewanymi wydarzeniami. Zaatakowany został konwój Victora i Dakoty, co zaowocowało kilkoma brutalnym obrazkami z martwymi ludźmi zmieniającymi się w zakażonych. W świetle dziennym nie wyglądało to przesadnie upiornie, ale i tak miało swój klimat. To zdarzenie bezpośrednio łączyło się z głównymi bohaterkami tego odcinka, czyli Alicią i Charlie, które wyruszyły na poszukiwania Dakoty. Wszystkie postacie przewijały się już we wcześniejszych epizodach tego sezonu, ale teraz widzowie mogli skupić się wyłącznie na nich. I podobnie jak poprzednio taki antologiczny sposób opowiadania historii znowu dał pozytywne efekty. Twórcy zapowiadali, że w tym odcinku zobaczymy pewne motywy z Teksańskiej masakry piłą mechaniczną. Rzeczywiście można było odnaleźć pewne podobieństwa, widząc domek myśliwski oraz jego podejrzanie zachowującego się lokatora. Epizod co prawda nie wzbudzał obezwładniającej grozy horroru, ale dobrze trzymał w niepewności. Niepokój wzbudzało oporządzanie zainfekowanego oraz różnego rodzaju narzędzia i inne przerażające rzeczy zgromadzone w pracowni. Z kolei Ed nie powodował takiego strachu, na jaki można było liczyć, widząc jego dom i to, czym się zajmuje. Raphael Sbarge, który się w niego wcielał, grał dobrze i przekonująco, ale zabrakło mu pewnego rodzaju upiorności i prawdziwego szaleństwa. Twórcy postawili bardziej na dramat po stracie rodziny, niż podkręcanie jego ewentualnego, niestabilnego zachowania. I dobrze wybrali, bo dzięki temu jego poświęcenie i śmierć nie były dla widzów obojętne. Choć te sceny nie wzruszały i nie wywoływały silnych emocji, to zapadną w pamięci na dłużej niż masakra z początku odcinka.
fot. AMC
+10 więcej
Zaskakiwała informacja, że to Morgan odpowiada za wybicie eskorty Dakoty. Od początku szóstego sezonu ten bohater jest niezwykle morderczy, ale to do niego pasuje. W końcu działa stanowczo, a do tego buduje bezpieczne schronienie dla ludzi. Bardzo to przypomina The Walking Dead, jeśli dodamy do tego tajemniczą grupę, która atakuje osady Virginii. Ponadto widać pewne podobieństwo w poglądach Alicii do postawy Ricka z czasów, gdy wierzył w rozsądne i bardziej pokojowe rozwiązania. Konfrontacja bohaterki z Morganem nie była burzliwa, ale pod względem moralnych wyborów była interesująca. Rzadko Fear the Walking Dead potrafi zadawać ważne pytania o sposób postępowania w postapokaliptycznym świecie, ale tym razem twórcy zrobili to z głową. Niespodzianką było pojawienie się Grace w samej końcówce odcinka. Okazuje się, że jest przetrzymywana przez Virginię, która wyznaczyła Victorowi kolejne zadanie do wykonania. Strand w tym epizodzie był drugoplanowym bohaterem. Chce pomóc przyjaciół, ale pracuje na rzecz Virginii. W tym sezonie jest trochę nieodgadnioną postacią, bo jego działania są dyskusyjne i niekoniecznie działają na korzyść jego starej ekipy. Trudno zrozumieć postępowanie odmienionego Victora, przez co znowu staje się irytujący. Natomiast najważniejsze, że jego wątek ciekawi, a końcówka dobrze zachęca do oglądania dalszej części historii. Damage from the Inside to kolejny bardzo dobry odcinek w tym sezonie, choć pewne aspekty akcji i fabuły mogły wywoływać ciut większe emocje. Twórcy nie próbowali zgłębiać relacji Alicii i Charlie, bo po prostu nie ma w tym temacie już wiele do powiedzenia, więc nie było sensu w forsowaniu dodatkowych dramatów. Dziewczyny ruszyły w teren, co obserwowało się z ciekawością, bo nie zabrakło chwil grozy, akcji (całkiem efektownie wyglądający atak zombie na dom) oraz udziwnionych zarażonych. Szkoda tylko, że Dakota pozostała w ich cieniu, ale pewnie jeszcze przyjdzie i na nią kolej. Ponadto historia nie stoi w miejscu, a twórcy podrzucają widzom kolejne tropy i informacje, aby podtrzymywać zainteresowanie widzów. Epizod jako finał sezonu 6A spełnił swoje zadanie, bo na dalszy ciąg będziemy czekać z rosnącą niecierpliwością.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj