Fear the Walking Dead w szóstym sezonie, mówiąc potocznie, nie bierze jeńców. Drugą część tej serii rozpoczyna od dwóch emocjonujących i mocarnych odcinków. Ósmy skupia się na Doriem, który znalazł się w trudnym momencie swojego życia. Mimo że większość akcji rozgrywa się w znanej chatce lub w jej pobliżu, to fabuła rozwija się na tyle sprawnie i interesująco, że nawet chwilowe spowolnienia w żaden sposób nie przeszkadzają, ponieważ są wypełnione głębszą treścią. Poza tym cierpliwość zostaje wynagrodzona w drugiej części odcinka, gdy John, Dakota i Morgan oczyszczają most z zarażonych. Jak można się domyślić, nie brakuje makabrycznych obrazków, ale co najważniejsze - ta akcja ekscytuje. Jednak to tylko przygrywka do prawdziwych i niespodziewanych emocji z końcówki odcinka, których nie można przegapić. O ile ósmy epizod koncentruje się na mniejszej liczbie bohaterów, tak w dziewiątym powracają niemal wszystkie znajome twarze. Robi się naprawdę tłoczno! Dochodzi do starcia pomiędzy Virginią, strażnikami dowodzonymi przez Victora a grupą Morgana. Do konfliktu dołącza także zamaskowana grupa Sherry. Wydarzenia przenoszą się do okolic tamy i rozwijają dynamiczniej niż we wcześniejszej odsłonie. W rezultacie wkrada się troszkę fabularnego chaosu i niedopowiedzeń, a pewne słowa czy smutek nie wybrzmiewają z taką mocą, jak mogłyby przy mniejszym pośpiechu. Ale najważniejsze, że akcja wciąga oraz dochodzi do kilku zaskakujących rozstrzygnięć. Ponadto widzowie mogą liczyć na kilka scen, które świetnie trzymają w napięciu, co jest też częściową zasługą ósmego odcinka. Dziewiąty epizod to emocjonująca jazda bez trzymanki. Można mieć tylko zastrzeżenia do pewnych rozwiązań i decyzji bohaterów, które nie satysfakcjonują na tym etapie historii. Z drugiej strony może to posłużyć do budowy i zaostrzenia wątków w dalszej części sezonu.
fot. AMC
+10 więcej
W obu odcinkach zwraca uwagę wątek Dakoty i Virginii, które odgrywają w nich kluczową rolę i dostarczają najwięcej emocji. Widzowie w końcu poznają prawdziwą naturę ich relacji, która do tej pory była nieco enigmatyczna i nie do końca jasna. Natomiast warto powiedzieć, że obie aktorki grają znakomicie. Szczególnie Zoe Margaret Colletti (Dakota) pokazuje kawał talentu. Colby Minifie w roli Virginii gra na swój neurotyczny sposób, ale to też działa, dzięki czemu spojrzymy na jej bohaterkę nieco inaczej. Warto dodać, że za ich sprawą większość zagadek szóstego sezonu zostaje wyjaśniona, a panie rzeczywiście skrywają nie lada tajemnice. Zdecydowanie warto było czekać na nowe odcinki sezonu 6B Fear the Walking Dead. Pośpiech i lekki chaos ostatecznie nie wpływają na ich pozytywny odbiór, ponieważ istotniejsze są konkluzje wydarzeń i brawurowa akcja. Rekompensuje to świetna gra aktorek i aktorów, bo również Lennie James genialnie wczuwa się w rolę i rozterki swojego bohatera. Garret Dillahunt (John) i Jenna Elfman (June) otrzymują kilka ważnych chwil, w których mogą się wykazać. Oba epizody to dobry detoks po nierównych bonusowych odcinkach 10. sezonu The Walking Dead. Twórcy w tym serialu nie boją się szokować widzów i śmiało prowadzić fabułę. To cieszy, a przede wszystkim zachęca do śledzenia dalszej części historii z Fear the Walking Dead. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy! Polska premiera 8. odcinka 6. sezonu 12 kwietnia na kanale AMC.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj