Rodzice dwóch dziewczynek zostają zamordowane, a one same znikają w lesie w niewyjaśnionych okolicznościach. Odnajdują się dopiero po kilku latach, ale nie są przystosowane do życia w społeczeństwie. Każdego się boją i wykazują zachowania charakterystyczne bardziej dla zwierząt aniżeli ludzi. Siostrami postanawia zaopiekować się ich wujek Lucas wraz ze swoją dziewczyną Annabel. Żadne z nich nie zdaje sobie jednak sprawy, że dziewczynki przez okres nieobecności nie były w lesie same.
Pomysł na historię był doprawdy ciekawy - małe dzieci, które na nowo muszą przystosować się do życia na łonie cywilizacji, a także tajemnicza siła, nieustannie im towarzysząca. Fabuła może i nie zapowiada się na szczyt oryginalności, ale jako punkt wyjścia dla opowieści z dreszczykiem sprawdziłaby się doskonale przy założeniu, że jakiś zdolny scenarzysta byłby w stanie ją odpowiednio rozwinąć, a reżyser poprowadzić. I tu właśnie jest pies pogrzebany - w realizacji.
Początkowo film bardzo dobrze rokuje. Otrzymujemy emocjonalny dramat podszyty elementem nadprzyrodzonym. Jest poważnie i, co najważniejsze, wiarygodnie, w czym pomaga bezbłędne aktorstwo Megan Charpentier i Isabelle Nélisse, wcielających się w role dziewczynek. Twórcom udaje się także wytworzyć niepokojącą atmosferę, a nawet przyprawić widza o przyspieszone bicie serca. Niestety do czasu. W pewnym momencie produkcja zaczyna wytracać cały impet - aż do kiepskiego zakończenia, które wydaje się być wyciągnięte z zupełnie innej bajki. W tym przypadku nie jest to nawet żadna przenośnia, gdyż finał autentycznie przywodzi na myśl bajkę, a nie klimatyczne kino grozy, jakim przez większą część seansu starała się być {{film|Mama}}. Gdyby komuś przysnęło się w trakcie filmu, a następnie przebudził się dopiero w końcowych minutach, to potrzebowałby dłuższej chwili, aby uświadomić sobie, że jednak podczas drzemki nie przełączył nieopatrznie kanału. Kicz i tandeta - tak w skrócie można podsumować to, co dzieje się w trzecim akcie.
Produkcję ratuje obsada, która wyciska ze swoich postaci ile tylko się da. O dziewczynkach już wspomniałem wcześniej, ale warto dodać, że dzieci często nie radzą sobie z powierzoną im rolą; brak im doświadczenia, co przekłada się na sztuczną grę. W tym przypadku jednak mamy do czynienia z występem na bardzo wysokim poziomie, wręcz profesjonalnym, biorąc pod uwagę bardzo młody wiek Megan i Isabelle. Na Jessicę Chastain zawsze miło jest popatrzeć, bo to utalentowana aktorka, a w Mamie dodatkowo możemy oglądać ją w punkowym wydaniu. Nieźle radzi sobie także, znany z roli Jamiego w Grze o Tron, Nikolaj Coster-Waldau, choć akurat w pewnym momencie znika z ekranu na dość długi czas i powraca dopiero w końcówce.
{{film|Mama}} miała potencjał być dziełem może nie tyle świeżym i oryginalnym, co przynajmniej solidnym i rozsądnie wykorzystującym to, co kino grozy ma do zaoferowania. Niestety nieumiejętna realizacja pogrążyła ten obraz, bo Andrés Muschietti to nie del Toro, a jego dzieło to nie {{film|Labirynt Fauna}}. Nie pomogą ani dobre efekty, ani sugestywne zdjęcia, ani nawet dobra pierwsza połowa filmu, kiedy finał sprawia, że widz ma ochotę załamać ręce i wyć z rozpaczy. A w takiej sytuacji jedynym wartym uwagi aspektem jest wspomniane aktorstwo - szkoda jedynie, że w tak słabym filmie. Cóż, nawet Hiszpanom dobra passa kiedyś się kończy.
Wydanie DVD |
Dodatki: brak |
Język: angielski - DD 5.1, polski (lektor) - DD 5.1, czeski, węgierski |
Napisy: polskie, angielskie, czeskie, węgierskie |
Obraz: 1.85:1 |
Wydawca: TiM Film Studio |