Film, którego żadna mama nie pokocha
Data premiery w Polsce: 22 lutego 2013Guillermo del Toro do spółki z Paco Plazą i Jaume Balagueró rozsławili hiszpański horror. Przez okres kilku lat to właśnie filmy grozy z tego kraju uznawane były za najlepszych przedstawicieli gatunku. Każda kolejna produkcja zbierała pozytywne recenzje i dostarczała świeżych doznań. Jednak wszytko, co dobre, kiedyś się kończy, a Mama jest na to doskonałym dowodem.
Guillermo del Toro do spółki z Paco Plazą i Jaume Balagueró rozsławili hiszpański horror. Przez okres kilku lat to właśnie filmy grozy z tego kraju uznawane były za najlepszych przedstawicieli gatunku. Każda kolejna produkcja zbierała pozytywne recenzje i dostarczała świeżych doznań. Jednak wszytko, co dobre, kiedyś się kończy, a Mama jest na to doskonałym dowodem.
Rodzice dwóch dziewczynek zostają zamordowane, a one same znikają w lesie w niewyjaśnionych okolicznościach. Odnajdują się dopiero po kilku latach, ale nie są przystosowane do życia w społeczeństwie. Każdego się boją i wykazują zachowania charakterystyczne bardziej dla zwierząt aniżeli ludzi. Siostrami postanawia zaopiekować się ich wujek Lucas wraz ze swoją dziewczyną Annabel. Żadne z nich nie zdaje sobie jednak sprawy, że dziewczynki przez okres nieobecności nie były w lesie same.
Pomysł na historię był doprawdy ciekawy - małe dzieci, które na nowo muszą przystosować się do życia na łonie cywilizacji, a także tajemnicza siła, nieustannie im towarzysząca. Fabuła może i nie zapowiada się na szczyt oryginalności, ale jako punkt wyjścia dla opowieści z dreszczykiem sprawdziłaby się doskonale przy założeniu, że jakiś zdolny scenarzysta byłby w stanie ją odpowiednio rozwinąć, a reżyser poprowadzić. I tu właśnie jest pies pogrzebany - w realizacji.
Początkowo film bardzo dobrze rokuje. Otrzymujemy emocjonalny dramat podszyty elementem nadprzyrodzonym. Jest poważnie i, co najważniejsze, wiarygodnie, w czym pomaga bezbłędne aktorstwo Megan Charpentier i Isabelle Nélisse, wcielających się w role dziewczynek. Twórcom udaje się także wytworzyć niepokojącą atmosferę, a nawet przyprawić widza o przyspieszone bicie serca. Niestety do czasu. W pewnym momencie produkcja zaczyna wytracać cały impet - aż do kiepskiego zakończenia, które wydaje się być wyciągnięte z zupełnie innej bajki. W tym przypadku nie jest to nawet żadna przenośnia, gdyż finał autentycznie przywodzi na myśl bajkę, a nie klimatyczne kino grozy, jakim przez większą część seansu starała się być {{film|Mama}}. Gdyby komuś przysnęło się w trakcie filmu, a następnie przebudził się dopiero w końcowych minutach, to potrzebowałby dłuższej chwili, aby uświadomić sobie, że jednak podczas drzemki nie przełączył nieopatrznie kanału. Kicz i tandeta - tak w skrócie można podsumować to, co dzieje się w trzecim akcie.
Produkcję ratuje obsada, która wyciska ze swoich postaci ile tylko się da. O dziewczynkach już wspomniałem wcześniej, ale warto dodać, że dzieci często nie radzą sobie z powierzoną im rolą; brak im doświadczenia, co przekłada się na sztuczną grę. W tym przypadku jednak mamy do czynienia z występem na bardzo wysokim poziomie, wręcz profesjonalnym, biorąc pod uwagę bardzo młody wiek Megan i Isabelle. Na Jessicę Chastain zawsze miło jest popatrzeć, bo to utalentowana aktorka, a w Mamie dodatkowo możemy oglądać ją w punkowym wydaniu. Nieźle radzi sobie także, znany z roli Jamiego w Grze o Tron, Nikolaj Coster-Waldau, choć akurat w pewnym momencie znika z ekranu na dość długi czas i powraca dopiero w końcówce.
{{film|Mama}} miała potencjał być dziełem może nie tyle świeżym i oryginalnym, co przynajmniej solidnym i rozsądnie wykorzystującym to, co kino grozy ma do zaoferowania. Niestety nieumiejętna realizacja pogrążyła ten obraz, bo Andrés Muschietti to nie del Toro, a jego dzieło to nie {{film|Labirynt Fauna}}. Nie pomogą ani dobre efekty, ani sugestywne zdjęcia, ani nawet dobra pierwsza połowa filmu, kiedy finał sprawia, że widz ma ochotę załamać ręce i wyć z rozpaczy. A w takiej sytuacji jedynym wartym uwagi aspektem jest wspomniane aktorstwo - szkoda jedynie, że w tak słabym filmie. Cóż, nawet Hiszpanom dobra passa kiedyś się kończy.
Wydanie DVD |
Dodatki: brak |
Język: angielski - DD 5.1, polski (lektor) - DD 5.1, czeski, węgierski |
Napisy: polskie, angielskie, czeskie, węgierskie |
Obraz: 1.85:1 |
Wydawca: TiM Film Studio |
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat