Dużym plusem najnowszego odcinka The Flash jest to, że Linda (grana przez Malese Jow) w końcu ma coś do roboty. Odkąd Barry z nią zerwał, gdzieś tam przemykała w tle i wyraźnie było widać, że scenarzyści nie mają pomysłu na tę postać. Teraz przynajmniej wymyślono coś rozsądnego na chwilę, a potem pewnie znów zniknie. Cały motyw z treningiem Lindy z Ziemi-1 jest humorystyczny, lekki, zabawny, trochę głupkowaty, ale sprawdza się. Wiadomo, że całość jest naciągana, więc myślenie, że ot tak po prostu oszukają arcyłotra, jest śmieszne i nierozsądne, ale można na to przymknąć oko. Udaje się wprowadzić parę komicznych scen, więc to plus. Przygotowanie pułapki jest niestety nieprzemyślane przez scenarzystów, bo dostajemy serię naprawdę głupawych scen. Bohaterowie wychodzą z założenia, że Zoom widzi przez portal - jak więc może nie dostrzec, że nierozgarnięta Linda co chwilę pyta Barry'ego, czy dobrze jej idzie? To trochę niepoważne i jest tak naprawdę skazą na jakości tego odcinka. Zrobiono z bohaterów grupę głupców, którzy nie są konsekwentni w tym, co robią. Tak to nie powinno wyglądać. Najzabawniejsze w tym jest to, że najwyraźniej Zoom widział te ich amatorskie próby śmieszkowego zastawienia pułapki, dlatego też w nią nie wpadł. Kiedy w końcu się pojawia i dochodzi do walki z Barrym, twórcy w oka mgnieniu nadrabiają niedoróbki. Nawet pomysłowo i efektownie to zrealizowano, perfekcyjnie potwierdzając, że Zoom nie jest nazywany potworem na wyrost. Sceny, w których dosłownie rzuca Flashem jak szmatą, są fantastyczne. Pokazano jego potęgę i słabość naszego bohatera, który w swojej niepojętej ignorancji dostał zasłużony łomot. Patrząc na to, jak Zoom wygląda, wszelkie moje teorie na temat tego, kim może być, upadają. Ten ktoś jest naprawdę wielki, więc raczej nikt z obecnych bohaterów (a już na pewno tych płci pięknej) nim być nie może. Mam wrażenie, że jedynym tak dużym facetem w serialu jest... ojciec Barry'ego. To byłby dobry twist! Aktor kiedyś był Flashem, a teraz mógłby się okazać największym przeciwnikiem Barry'ego. Kontynuowałoby to zamysł bardzo osobistego pierwiastka w poszczególnych wrogach. No url Wiemy, że Barry został solidnie pokiereszowany; chyba większość widzów słyszała też gruchot kości, kiedy obrywał. Ciekawi mnie, jak zostanie rozwiązany problem paraliżu Barry'ego, bo raczej możemy powiedzieć, że Flash wróci. Mam jedynie nadzieję, że jest na to jakiś dobry pomysł, bo motyw ten dobrze może rozwinąć bohatera i nauczyć go potrzebnej pokory. Wątek Cisco i Wellsa w tym odcinku jest trochę przekombinowany i potraktowany po macoszemu. Za pierwszym razem Wells doskonale zdawał sobie sprawę, co Cisco chciał zrobić, by za drugim nawet nie zwrócić na to uwagi. Najśmieszniejsze w tym, że końcówka sugerowała, iż on naprawdę chciał, by Cisco wyczuł od niego coś, więc po co ta cała szopka z zakazem dotykania? Wygląda to tak, jakby twórcy sami pomieszali się w tym, co chcą zrobić, przez co efekt wyszedł nie taki jak powinien. ‌The Flash dobrze rozwija też Patty, której urok nadal wzbudza sympatię, a jej wspólne sceny z Barrym wywołują uśmiech na twarzy. Rzadko kiedy w amerykańskich serialach młodzieżowych wątki romantyczne są realizowane w taki sposób, że widzowi robi się miło. Przeważnie irytują głupotami i infantylności (jak np. Barry i Iris w pierwszym sezonie). Naprawdę duży plus. Enter Zoom to dobry odcinek The Flash, który ma swoje problemy w kilku miejscach, ale ostateczne wejście Zooma skutecznie nadrabia niedociągnięcia (aczkolwiek głupiej sceny ucieczki Doctor Light nie daruję). Trzeba powiedzieć to wprost - brawa za obsadzenie Tony'ego Todda w roli głosu łotra. Idealny casting!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj