Główną osią fabularną nowego odcinka The Flash jest chęć Barry'ego do zmiany przyszłości tak, aby Iris nie została uśmiercona przez Savitara. Allen uważa, że jeśli nie złapie przestępcy Plundera, który w przyszłości był przez niego schwytany, ocali swoją ukochaną. Na swój szacunek w zespole próbuje zasłużyć Wally, jednak jest to sprzeczne z planami Barry'ego, przez co jest on wściekły na Kid Flasha.W międzyczasie Caitlyn próbuję namówić Juliana, aby dołączył do Team Flash i przy okazji pomógł jej z pozbyciem się mocy Killer Frost. Nadal nie mogę się przekonać do obecności Wally'ego w tym serialu. Niby jest już ważną częścią zespołu i rusza na misję razem z Flashem, jednak cały czas wydaje się niepotrzebnym trybikiem dobrze funkcjonującej maszyny. Dobrze to obrazuję scena, w której oficer Patterson na posterunku policji mówi, że Kid Flash podczas pożaru tylko stał i przyglądał się temu co robi Szkarłatny Sprinter. To pokazuję jak źle napisaną jest postacią. W gruncie rzeczy na tym polegał udział Wally'ego w tym odcinku. Popatrzył jak Barry ratuje policjanta z pożaru, pojawił się w ostatnim momencie żeby odebrać broń złoczyńcy. Nawet w scenie ostatecznego pojedynku z Plunderem nie wykazał się swoimi, ponoć wielkimi, umiejętnościami sprinterskimi. Poległ po pierwszym strzale i po pościgu wreszcie z trudem złapał głównego złoczyńcę odcinka. Mam nadzieję, że scenarzyści popracują nad tą postacią, ponieważ na razie jest solą w oku tego serialu. Z bardzo słabej strony został także pokazany wspomniany wcześniej antagonista odcinka czyli złodziej Plunder. Gdyby nie to, że wątek związany z jego postacią był ważny dla rozwoju spraw w tym epizodzie, Plunder przeleciał by przez ekran niezauważony. Był po prostu zwykłym zapychaczem antenowego czasu, takim samym złoczyńcą jak już wielu w tym sezonie. Właściwie jego możliwości ograniczyły się do oddania kilku strzałów w stronę Flasha ze swojej broni sonicznej oraz brawurowej ucieczki na motorze. Opaska na oku sprawiła, że pomyślałem o inspiracji twórców Sladem Wilsonem z Arrow, jednak była to tylko marna podróbka, a sama opaska nie sprawiła, że ta postać zostanie nam w pamięci na dłużej. Jednak sama scena finałowego pościgu była zrealizowana bardzo dobrze, jak z rasowych filmów akcji, ze świetnym efektem slow motion, w którym nasi dwaj sprinterzy omijają przeszkody zostawiane przez Plundera. Za to plus. A teraz o innych dobrych elementach. Podoba mi się konwencja jaką wymyślili w tym odcinku twórcy. Za pomocą wizji Cisco i Barry'ego dowiedzieliśmy się o nadchodzących wydarzeniach, które nasi bohaterowie muszą zmienić. To pozornie wydaję się nudne, że wiemy co się wydarzy w następnych odcinkach. Jest to jednak ciekawy koncept, gdyż cały czas będziemy mogli się zastanawiać jak można powstrzymać daną, nieuniknioną sytuację. Tak samo z wizją morderstwa Savitara. Niby już wiemy co wydarzy się w finałowych odcinkach, ale wciąż jesteśmy ciekawi rozwiązania. To punktuje dla tego odcinka, jak i całego sezonu. Nieźle sprawdza się także rozbudowywana relacja pomiędzy nowym Harrisonem i Cisco. Jest to interakcja na zasadzie mistrz-uczeń, z tym, że wykonano tutaj dobry zabieg, z młodego naukowca robiąc życiowego przewodnika dla starszego kolegi. ‌The Flash powraca i zalicza drobny falstart w nowym roku. Odcinek nie spełnił oczekiwań po całkiem dobrym finale mid-season, jednak są przesłanki ku temu, żeby zaufać twórcom na przyszłość.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj