The Flash w nowym odcinku skupia się na próbie odkrycia planu ucieczki Savitara. Bóg prędkości zaczyna ukazywać się Wally'emu, doprowadzając go do pewnego rodzaju obłędu. Chłopak stara się za wszelką cenę rozwinąć swoje moce, jednak przeszkadzają mu w tym jego nowe zaburzenia. Team Flash musi dowiedzieć się jak najwięcej o Savitarze, który być może jednak znalazł sposób na ucieczkę ze swojego więzienia. W tym celu postanawiają po raz kolejny wykorzystać więź, która łączy Juliana ze złoczyńcą. Przez całe zamieszanie z Savitarem w drużynie zaczynają narastać konflikty. Twórcy serialu mają w tym sezonie duży problem z popadaniem ze skrajności w skrajność, jeżeli chodzi o prowadzenie narracji. W poprzednim epizodzie mieliśmy za dużo słodkości, których nie dało się w pewnym momencie znieść. Ten odcinek wnosi jednak za dużo patosu i dramatyzmu. Schemat wygląda tak, że jedna osoba się obraża, druga wychodzi jej przemówić do rozsądku, potem mamy jakąś podniosłą mowę i tak w zasadzie mija nam połowa odcinka, która jest w każdym elemencie bezpłciowa. Aktorzy za bardzo szarżują w swoich dramatycznych pozach, scenarzyści nie potrafią wyważyć tonacji pomiędzy komediowym charakterem a stonowanymi momentami. Cały czas mamy w tym odcinku pompowany balon patosu, który jednak nie zostaje przebity w odpowiednim momencie i widz czuje zmęczenie zamiast wzruszenia. Nawet HR i Cisco, którzy są śmiesznymi postaciami, tutaj nie rozbawiają, bo ich pokłady humoru zostały przez twórców ukryte. Nie podoba mi się, że znowu po macoszemu została potraktowana postać Jesse. Bardzo dobrze zapowiadająca się, ciekawa bohaterka jest bez pardonu sprowadzana do roli maskotki drużyny i dziewczyny Wally'ego, która tylko czeka, aż jej sprinter wróci do domu. Na razie dokładnie tak pokazywana jest Jesse. Postać, która posiada speed force, z dużym potencjałem na rozwój, w odcinku pokazuje swoje moce tylko przez jakieś dwie minuty. W pozostałej części wchodzi w rolę Iris, jednak z dużo mniejszą charyzmą. A już najgorszym podsumowaniem jej występu jest scena, w której Barry i Wally ruszają do akcji, jednak Kid Flash mówi, że zostali we dwóch, ponieważ Jesse ogląda pierścionek Iris. To mówi wszystko o twórcach. Sprowadzili dobrą postać i zrównali ją z tłem serialu. Jednak są pewne elementy dobre, szczególnie w drugiej części odcinka, która naprawdę dostarcza napięcia i rozrywki. Wreszcie do gry wraca Savitar, który wydostaję się ze swojego więzienia w Speed Force. Moment powrotu, w którym Kid Flash został wykorzystany przez antagonistę do ucieczki, zajmując jego miejsce, był bardzo dobrze wprowadzony w narrację. Wreszcie po dłuższej przerwie zostają nam w pełnej krasie przedstawione skutki Flashpoint. W końcu to wydarzenie naprawdę rzutuje na całą akcję serialu i do tego w ciekawy, szokujący sposób. Savitar przedstawia swoją intrygę, która została bardzo zmyślnie zapleciona przez twórców. Ważne wątki dla fabuły tego sezonu, w tym epizodzie zaczęły się wreszcie zazębiać. Jest to dobry prognostyk na przyszłość. Jeżeli przemęczycie się przez pierwszą połowę odcinka dostaniecie historię, na którą zasłużyli widzowie. Jednak cały czas twórcy popełniają błędy, niektóre w sposób karygodny godzące w inteligencję odbiorcy. Na szczęście w decydującą fazę wchodzi główna oś fabularna tej serii, także miejmy nadzieję, że poziom produkcji poszybuje w górę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj