Najnowszy epizod skupia się na próbie uwolnienia Wally'ego, który został uwięziony w Speed Force. Barry czuje się odpowiedzialny za całe nieszczęście, które dotknęło Team Flash. Postanawia odpokutować swoje grzechy, zajmując miejsce Kid Flasha w Speed Force. Przy okazji odbywa podróż, która uświadamia go w swoich przemyśleniach. Aby uratować przyjaciela, będzie musiał stawić czoła swoim wątpliwościom i lękom. W międzyczasie Team Flash pracuje także nad zlokalizowaniem Savitara. Jesse, kierowana rządzą zemsty, chce się z nim rozprawić. Przede wszystkim gołym okiem da się zauważyć, że twórcy nie poradzili sobie z ponownym wprowadzeniem Jesse Quick do świata Flasha. Prywatne pobudki dziewczyny nie wypadają wiarygodnie. Bohaterka zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie pokonać Savitara, jednak na ślepo brnie w to. Pragnie konfrontacji, jednak wie, że jest skazana na porażkę. Twórcy pragnęli pokazać jej zmianę w pełnokrwistego, nieustraszonego speedstera, jednak wyszło coś dokładnie przeciwnego. Jesse wydaje się być jeszcze bardziej zagubiona, gniew, który ukazuje na ekranie jest bardziej karykaturalny niż wzbudzający grozę. Najlepszym tego przykładem jest scena, kiedy H.R zostaje przez nią znokautowany, a chwilę później prosi go o pomoc, ponieważ znalazła się na krawędzi. Scenarzyści źle wkomponowali tę dobrze zapowiadająca się bohaterkę w świat Flasha. Na szczęście znaleźli furtkę, aby z tego wybrnąć, wysyłając Jesse na Ziemię-3. Podoba mi się jednak sposób, w jaki przedstawiono wędrówkę Barry'ego po Speed Force. W pewnym momencie przypominało to pewną superbohaterską wersję Opowieści Wigilijnej. Za pośrednictwem wizerunków osób, które poświęciły swoje życie, pracując z Flashem, Speed Force, chce mu udowodnić, że ma on zgubny wpływ na wszystkich ludzi, z którymi się zetknie. Pomysł na takie ukazanie problemu jest bardzo dobry. Wykonanie także. Aktorzy, których widzowie polubili w poprzednich seriach, mogli tutaj jeszcze raz powrócić jako swoiste wizerunki sumienia Barry'ego. Bardziej to wyglądało, jakbyśmy znajdowali się w umyśle Flasha, a nie w Speed Force. Twórcy w zdecydowany sposób pogłębili tym zagraniem rys psychologiczny głównego bohatera. Pokazali nam go w przejrzysty, namacalny sposób, dzięki czemu jego rozterki z poprzednich odcinków nabrały nowej mocy i charakteru. To zdecydowanie zadziałało na plus dla całego odcinka. Z niezłej strony pokazał się także powracający w gościnnym występie John Wesley Shipp jako Jay Garrick. To on w tym odcinku był prawdziwym bohaterem, który poświęca swoje umiejętności i ideały dla większej sprawy. Jego postać w epizodzie zapewniała stabilizację i oparcie w obliczu zagubionego Flasha i zdruzgotanego wizją Speed Force, Wally'ego. Jego ostateczna decyzja, aby zastąpić Kid Flasha więzieniu dla sprinterów była ciekawą kropką nad i tego świetnego występu. Irytowała mnie natomiast postawa Iris, jej wewnętrzne zmieszanie, sam jej stosunek do związku z Barrym. Niby jest w nim zakochana bez pamięci, ale dostajemy pewne przesłanki, że jednak nie chce tego związku. To tylko miesza w i tak już bardzo zagmatwanej historii, jest takim zbędnym przerywnikiem w narracji. Niestety twórcy też zupełnie niepotrzebnie według mnie rozwinęli tę sytuację i postanowili rozdzielić Iris i Barry'ego. Czy to wyjdzie na dobre dla całej produkcji, dowiemy się pewnie w najbliższych odcinkach. The Flash w najnowszym epizodzie dał nam ciekawie zaprezentowany wątek podróży głównego bohatera, jednak poboczne elementy nie były już tak dobre. Mimo to dało się oglądać ten odcinek bez zgrzytania zębami. Za rogiem czeka już muzyczny cross-over z Supergirl. Spodziewam się naprawdę ciekawego spotkania.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj