W 2. sezonie For All Mankind twórcy idą za ciosem, pokazując alternatywną wersję historii.  Zmieniają także przebieg innych wydarzeń, niezwiązanych z wyścigiem kosmicznym. Zatem w serialu Sowieci nie najechali na Afganistan, Reagan został prezydentem USA wcześniej, a Solidarność zduszono w zarodku. I w tej rzeczywistości bohaterowie poprzedniego sezonu muszą poradzić sobie z konsekwencjami działalności w kosmosie. I to mi się podoba w tych pierwszych dwóch odcinkach. Twórcy pokazują postacie mierzące się z kosmicznymi traumami, nieoczekiwaną sławą czy tęsknotą za Księżycem. Scenarzyści bardzo dobrze nakreślili wątki dla poszczególnych bohaterów. Bardziej niż na samym wyścigu kosmicznym, skupili się na tym, jak zmienił on ludzi. Przy tym poprowadzili ten element bardzo spokojnie, bez pośpiechu, nie mieszając go z misją NASA, dzięki czemu mógł wybrzmieć. Ten psychologiczny, emocjonalny aspekt był bardzo ważny  i został potraktowany godnie. Nie było jakiejś sztucznej podniosłości, wszystko raczej organicznie przeplatało się z historią. W tej chwili, jeśli chodzi o ten aspekt zmierzenia się z karierą astronauty, najlepiej prezentują się Molly i Gordo. Bardzo podobało mi się, jak w ich przypadku poruszono ten bardzo toksyczny związek z kosmosem. Z jednej strony mamy kobietę, która lepiej czuje się poza Ziemią niż na niej, z drugiej zaś człowieka, u którego wizyta na Księżycu pozostawiła ogromną traumę, ale również pewien niedosyt. Te postawy stanowią interesujący kontrast, jednak mają też kilka wspólnych czynników. Dobrze oddają to sceny rozmów Gordo i Molly z Edem, w których możemy zobaczyć cały przekrój emocji astronautów ukrytych za pewnością siebie, humorem czy sarkazmem. To po prostu bardzo dobrze nakreślone rysy psychologiczne. Twórcy znaleźli nowy kierunek, w którym poszli z tym duetem. Przez to jestem ciekaw, jak potoczą się ich losy w dalszej części sezonu.
fot. Apple TV+
Nie do końca jestem na razie przekonany do wątku Eda. Niby stanowi ważny trzon dla całej produkcji, ale scenarzyści w pierwszych dwóch odcinkach ograniczyli go do roli takiego głosu sumienia, doradcy dla innych postaci. Joel Kinnaman grający Eda odnalazł się w tym zadaniu, co nie zmienia faktu, że oczekuje się ważniejszego elementu historii dla tego bohatera. Podobnie sprawa ma się w przypadku Ellen. Przez te dwa odcinki jak na razie tylko lekko nakreślono kwestie jej powrotu na Ziemię i odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Tak właściwie na uwagę zasługują tylko dwie sceny z jej udziałem: ta, w której przekazuje dowództwo w Jamestown, oraz pierwsze spotkanie w biurze, na którym nie może się odnaleźć. Liczę, że twórcy pójdą z tą bohaterką w jakimś ciekawym kierunku. Jak potwierdzają pierwsze dwa odcinki, ważnym elementem 2. sezonu będzie swoiste dziedzictwo pozostawione dla następnego pokolenia przez bohaterów poprzedniej odsłony. Jednak tak naprawdę twórcy ograniczyli ten wątek do zaledwie jednej sceny, w której synowie Gordo i Trace oraz córka Eda i Karen rozmawiają o lataniu. Scenarzyści próbują subtelnie budować ten wątek, jednak w tym momencie majaczy on gdzieś na trzecim planie i nie może się przebić. Czekam również, jak rozwinie się wątek Aleidy, który w pierwszych epizodach został jedynie zaprezentowany za sprawą zapisu na kartce, a w poprzedniej serii był  ciekawym elementem z potencjałem. Zapewne w dalszej części sezonu dorosła Aleida będzie ważną postacią, jednak na razie jej wątku po prostu nie ma. Pierwsze odcinki 2. sezonu For All Mankind stanowią spokojne wprowadzenie do dalszej części historii, skupiające się bardziej na psychologicznym aspekcie niż na widowiskowości i wyścigu kosmicznym. Dla niektórych to może być minus, dla mnie to plus, bo twórcy dają bohaterom (przynajmniej niektórym) wybrzmieć.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj