Trzęsieniem ziemi była niewątpliwie śmierć jednego z dwójki głównych bohaterów. Zdarzenie zaskakujące, szokujące i z pewnością traumatyzujące, szczególnie dla komiksowych postaci. Ich świat, świat Friday Fitzhub, legł w gruzach, pozostawiając po sobie tylko cierpienie, nieukojony żal i żałobę. Żałoba ta, jak każda inna, ma swoje etapy. Po okresie stagnacji i oddawaniu się czarnym myślom wynikłym z bezsilności wobec okrucieństwa świata, nasza młoda bohaterka budzi w sobie słuszny gniew. Gniew, który szybko potrafi przekuć w chęć do działania, w zryw aktywności, w poczucie, że nawet śmierć nie powstrzymałaby Lancelota Jonesa przed pchnięciem sprawy dalej, na właściwe tory…

Okazuje się, iż Friday się nie myli, a jej przyjaciel pozostawił po sobie sprytnie zakamuflowane wskazówki dotyczące tego, co odkrył… Wskazówki, do których dotrzeć mogła tylko Friday.

Oczywiście takie grzebanie w sprawach, którymi nie powinien interesować się nikt postronny, zwykle jest magnesem na kłopoty, więc nie trzeba wiele czekać, by wpakowała się w nie i nasza bohaterka. A ta odkrywa przy okazji nie tylko ponure sekrety rodzinnego Kings Hill, ale i tajemnice o wiele większe (i starsze) niż całe ich miasteczko.

Źródło: Nagle Comics

Kontynuacja znakomitej serii duetu Ed Brubaker / Marcos Martin rozbudowuje rozpoczęte w tomie pierwszym wątki, a fabuła jest na tyle bogata w zaskakujące twisty, że nie możemy być pewni niczego. Każdy zwrot akcji jest możliwy. Piętrzą się też tajemnice, a wiele z nich jest dużo groźniejszych i bardziej ponurych, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Jak to się mówi – kto się zapałkami bawi, ten może później gasić pożar. Friday dociera więc w swoim śledztwie o krok za daleko. Jakie siły kryją się w Kings Hill? Jaki związek mają z tajemniczą Białą Panią? I w końcu co ją łączy z samą Friday?

Tom drugi nie daje zbyt wielu odpowiedzi. Rozbudowuje tło, poszerza rozmiary intrygi, w dodatku na tyle udatnie, że zaostrza nam apetyt na kontynuację chyba jeszcze mocniej, niż zrobiła to część pierwsza. Jest już wyczuwalny epicki rozmach tajemnicy, którą obdarzył scenarzysta tę – zdawałby się – senną mieścinę. Klimat Friday kojarzy mi się coraz mocniej z równie dobrą serią Hrabstwo Harrow duetu Cullen Bunn / Tyler Crook. Tam też mieliśmy obudowę lokalnym folklorem, dawnymi wierzeniami i prastarymi kultami, wrosłymi w ziemię mieściny, gdzie działa się akcja. I choć zdawać się może, że scenarzyści tych dwóch cykli podążają zgoła innymi ścieżkami, to jednak już zauważalne przesłanki sugerują, że punktów stycznych będzie tutaj więcej niż różnic. Czas (i być może trzeci tom) pokaże. Na tę chwilę jest bardzo dobrze. Balansowanie między emocjonalnym ciepłem – nawet kryjącym się w naturalnej i zdrowej (w kontekście zdarzeń) rozpaczy – a iście horrorową makabrycznością kolejnych wypadków w Kings Hill okazuje się nie ciążyć zbytnio ku żadnej ze stron, co daje solidną, młodzieżową opowieść. Dobrze wyważoną – ani nazbyt makabryczną, ani nazbyt ckliwą – i serwującą odpowiednie spektrum emocjonalnych doznań.

Źródło: Nagle Comics

To z jednej strony pełnokrwisty, folkowy horror, z drugiej zaś solidnie nakreślona obyczajowa przypowieść o trudach dorastania, o pierwszych stratach i bólu, jaki niesie ze sobą nieubłaganie życie.

Friday wzbudza mnóstwo pozytywnych emocji, akceptujemy ją ze wszystkimi niedoskonałościami, bo wydaje nam się dzięki nim zwyczajnie autentyczniejsza, bliższa. W kontrze dla tego surowego realizmu w kreacji postaci otrzymujemy ponure, zagadkowe i momentami fantastyczne, nadnaturalne, czasami zaś makabryczne zdarzenia. I to działa, to współgra ze sobą na tyle dobrze, byśmy cały czas mieli poczucie niedosytu po skończeniu tomu. Byśmy pragnęli więcej.

Po drugim tomie Friday wyrasta na jedną z ciekawszych serii, jakie się w ostatnim czasie pojawiły na polskim rynku komiksowym. Równać się może jakością chyba tylko ze wspomnianym już zakończonym Hrabstwem Harrow czy wciąż kontynuowanymi seriami: Coś zabija dzieciaki oraz jej spin-offem, Domem Slaughterów. One wszystkie udatnie łączą warstwę obyczajową z klasycznym, ponurym, dobrze nakreślonym horrorem, w dodatku starającym się uciec nieco od zwyczajowej gatunkowej sztampy. Nic, tylko czytać. Friday to (jak na razie) jedna z najciekawszych publikacji tego roku!

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj