Trzy przyjaciółki powracają po dłuższej przerwie i znów rozbawiają czytelników swoimi perypetiami. Recenzujemy ósmy tom Giant Days.
Giant Days to jedna z pierwszych serii, które pojawiły się w 2017 roku w ofercie Non Stop Comics. Większość pozostałych zdążyło się już skończyć, ale
John Allison stworzył długą, do niedawna jeszcze powstającą serię i polski wydawca ma jeszcze sporo zeszytów do nadrobienia. Po niemal rocznej przerwie otrzymujemy ósmy tom perypetii trójki przyjaciółek pt.
Widzimy się tam, gdzie zawsze.
W czterech zeszytach zamieszczonych w tym albumie śledzimy przede wszystkim miłosno-mieszkaniowe rozterki Susan, Daisy i Esther. Nie jest to nowa tematyka, bo w ich studenckim życiu te motywy mają kluczowe znaczenie (w przeciwieństwie do samego studiowania, które na kartach komiksu pojawia się sporadycznie i pretekstowo). Tym razem scenarzysta na pierwszy plan wysuwa kwestie lojalności wobec przyjaciół zestawionych z ich własnymi przygodami miłosnymi. I tak Esther zaczyna się przyjaźnić z dziewczyną byłego chłopaka Susan… i natrafia na informacje, które sprawiają, że jest rozdarta pomiędzy nową i starą przyjaciółką. Podobnie jest w u Daisy: pozostałe przyjaciółki nie znoszą jej przyjaciółki i jej luzackiego podejścia do życia, ale dla nieco zahukanej dziewczyny nadal niepewnej w swojej tożsamości jest to duży cios. Gdzieś w tle rozgrywają się wątki męskich postaci z drugiego planu, nie zawsze będące echem postępowania dziewczyn.
Druga poruszana w albumie kwestia to problemy z mieszkaniem. Postaci – częściowo także w świetle wyżej opisanych dylematów – powoli dojrzewają do podążenia własnymi ścieżkami. Może nie zerwania przyjaźni, ale przedłożeniu własnych związków nad grupę i przyjaźń. Da każdej z przyjaciółek jest to trudna decyzja i nie jest powiedziane, że zakończy się ona szczęśliwie – ale niewątpliwie jest to najpoważniejsza próba dla ich przyjaźni. Wcześniejsze, choć wydawały się dramatyczne, nie dotyczy aż tak wyraźnie przyszłości i celu w życiu.
Zabrzmiało to dość poważnie, ale fani serii nie powinni się martwić. To nadal lekka i mocno humorystyczna seria ze świetnie dobranymi do klimatu cartoonowymi rysunkami
Maxa Sarina. Jest to ciepła historia o przyjaciółkach, które czasem lekko złośliwe, czasem pełne sekretów, ale koniec końców zawsze staną po swojej stronie i będą się wspierać. A przynajmniej tak było do tej pory, bo jak już zostało wyżej wspomniane, tym razem na horyzoncie widoczne są zdarzenia, które mogą przedefilować światopogląd Esther, Daisy i Susan. Choć raczej należy się spodziewać, że ich przyjaźń, być może nieco zmieniona, przetrwa i wyjdzie jeszcze silniejsza.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h