Autor zabiera nas w alternatywną rzeczywistość, w której losy narodu polskiego potoczyły się zdecydowanie nie po myśli konserwatywnej prawicy. Powstanie styczniowe nie wybuchło, bo wszyscy jego potencjalni pomysłodawcy zostali wyeliminowani, dzięki pracy maszyn wyszukujących jednostki zdolne do zmianu biegu historii. Dynastia Romanowów dalej rządzi Rosją, bo kto w świecie, w którym "niebezpieczni buntownicy" są mordowani, miał wcielać w życie zdeformowane idee Marksa? Polacy stanowią największą mniejszość narodową w ich imperium i dzielnie podpierają panowanie kolosa, który już od wieków nie ma glinianych nóg. Na zewnętrzne granice bezskutecznie naciskają równie potężni sąsiedzi: Chiny i Euroland. Ten drugi jest wynikiem traktatu w Maastricht wiele lat później, gdy narody europejskie zatraciły ostatecznie resztki swojej tożsamości. Ku granicy z azjatycką potęgą zmierza Andrzej Czachowski, wybitny żołnierz, zaufany człowiek Wielkiego Księcia, wypełniający jedną z wielu, bardzo ważnych misji.

Na ponad dwustu stronach powieści Przechrzty poznajemy nie tylko kulisy funkcjowania imperium, ale też nie zmieniające się od lat problemy, z którymi wielkie państwo musi się borykać. Coraz bardziej uprzywilejowana pozycja Polaków nie podoba się rodowitym Rosjanom, mimo że proces asymiliacji naszych rodaków w alternatywnej rzeczywistości jest więcej niż zaawansowany. Byle iskra może doprowadzić do wybuchów okrutnego nacjonalizmu, zniewagi między narodowościami długo nie pozostają zapomniane. Rozwój technologiczny nie zmienia zachowania elit – wszystko nadala rozgrywa się na poziomie ploteczek, spekulacji, korzystnych znajomości. W tym wszystkim manewruje główny bohater, wplątany w kontrowersyjną akcję na granicy zostaje wtrącony do więzienia, po którego opuszczeniu zostaje idolem prasy i szarych mas. Pnie się po stopniach kariery, bo - jak się okazuje - jest jokerem współczesnej historii. Należy do tych, których czyny mogą zmienić bieg wydarzeń i mieć wpły na istnienie milionów. Czy jest tego nieświadomy? Czy naprawdę uważa, że to wszystko, co mu się przytrafia jest tylko korzystnym splotem wydarzeń? Autor trzyma nas w niepewności co do prawdziwych motywów Czachowskiego do ostatniej strony. Zakończenie dynamicznej historii jest więcej niż zaskakujące. "Konrad Wallenrod" Mickiewicz jako historia-symbol nadaje sens wszystkim przedstawianym wydarzeniom i swoją puentą zapiera dech w piersiach.

[image-browser playlist="594154" suggest=""]©2013 Narodowe Centrum Kultury

Mimo fantastycznego zakończenia powieść ma jednak swoje słabsze momenty. Nie u wszystkich sympatię budzić może wyidealizowany do granic możliwości główny bohater. Niezwykły w każdym calu, obdarzony wpływowymi koneksjami umacnianymi przez jeszcze bardziej kryształową matkę. Ma chwile słabości, ale mimo to nadal pozostaje Jedynym Sprawiedliwym, któremu kibicujemy. Czy nie może też choć raz się potknąć na swojej drodze do wielkości? Pewien rodzaj irytacji może budzić bohater ustawiony na wyjątkowo wysokim piedestale.

Trudności przy wciągnięciu się w historię Przechrzty może też sprawiać przyzwyczajenie się do serwowanej nam alternatywnej rzeczywistości. Wyjaśnienie niuansów nowej Rosji jest przedstawiane dosyć łopatologicznie – przez długie monologi bohaterów. Brzmi to momentami jak recytowanie podręczników do historii. W późniejszych rozdziałach, gdy wszystko dla czytelnika staje się przejrzyste, dialogi brzmią o wiele lepiej. Uśmiech wywołują szczególnie potyczki słowne Czachowskiego z Różyckim.

Akcja zdecydowanie przyspiesza po scenach zamachu na wielkim balu. Razem z głównodowodzącymi państwem węszymy za spiskiem, otwieramy oczy ze zdumienia, gdy uda nam się wypatrzeć kolejne problemy współczesnej Europy w alternatywnej rzeczywistości Przechrzty. Nie sposób gorzko uśmiechnąć się przy lekturze, bo autor przestawia przekrój polskich wad narodowych. Typowe, słowiańskie przywary, spiski, podkopywanie autoryterów – to wszystko już było i teraz osłabia niegdyś niepokonane imperium. Uratować teraźniejszość może jednostka wybitna. Nietrudno się domyślać, kto będzie tym, który będzie miał do powiedzenia ostatnie słowo.

Historia wykreowana przez Przechrztę mimo drobnych braków wciąga i stawia nas przed tablicą. Czy mit walecznego, rozdzierającego szaty dla Ojczyzny Polaka, rzeczywiście jest taki, jak uczymy się na kartach podręczników? Czy mozolna dekonstrukcja wrogów od postaw nie jest skuteczniejsza niż nagłe zrywy, jak uczył nas Adam Mickiewicz? Pozornie oddalone od naszej rzeczywistość imperium czerpie garściami z historii Polski oraz współczesnych problemów, przed którymi być może stanie Unia Europejska. Usiadźmy nad chwilę nad wieloma błędnymi decyzjami w dziejach Rzeczpospolitej i zapytajmy za Przechrztą: Co by było, gdyby...?

Ocena: 7/10

[image-browser playlist="594155" suggest=""]

Autor: Adam Przechrzta
Wydawnictwo: Narodowe Centrum Kultury
Premiera: styczeń 2013
Liczba stron: 308

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj